Włosy
miałam już suche, więc bez przeszkód mogłam je związać w koczek.Makijaż skończyłam przed chwilą, a teraz musiałam zmierzyć się z największym problemem każdej kobiety. W co ja mam się ubrać? Z walizki wyjęłam granatowe jeansy i bluzkę z napisem Iron Maiden. W torebce z dodatkami odnalazłam kilka łańcuszków, zegarek, a na samym dnie lenonki. Pośpiesznie się przebrałam. Do małej, czarnej torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Stanęłam przed lustrem przy drzwiach, by jeszcze raz nałożyć błyszczyk na usta. Zastanawiacie się pewnie czy zgodziłam się na spotkanie z Justin'em. Tak, idę z nim na spacer. Tak, oszalałam. Wiem to. Zamknęłam apartament i ruszyłam w stronę windy. Bałam się. Przyjechałam do tego miasta, by przekonać James'a do powrotu. Byłam w stanie przebaczyć mu zdradę, byleby wyjechał ze mną. Nie miałam pomysłu, co mam zrobić, by znaleźć jakiś trop. Wchodząc do holu, obiecałam sobie, że poszukiwania rozpocznę jutro. Zatrzymałam się na środku chodnika, by sprawdzić godzinę na telefonie, gdy czyjeś ręce znalazły się na moim brzuchu.
- Cześć - usłyszałam i poczułam ciepły oddech chłopaka na moim karku. Wstrzymałam oddech.
- He.. heej - wyjąkałam. Justin rozluźnił uścisk, dzięki czemu mogłam się odsunąć i obrócić twarzą do niego. O kurczę. Wyglądał nieźle. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego palców, które właśnie wsunął we włosy i pociągnął za końcówki. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Uśmiechnął się do mnie. Czyli nie wyglądałam tak najgorzej? Szatyn nie potrafił powstrzymać śmiechu, a do mnie dotarło, że zapytałam się o to na głos.
- Wyglądasz pięknie. Możemy już iść? - Opanował swój uroczy chichot. Przytaknęłam głową, na co on od razu się zbliżył i znów objął moją talię. Ruszyliśmy wzdłuż przecznicy.
- Wszystko okej? - Szepnął mi do ucha, wsuwając nos w moje włosy. Czułam się nieswojo. Dopiero, co się poznaliśmy, a on pozwalał sobie na za dużo. Nie odpowiedziałam.
- Zachowujesz się jakby nigdy żaden facet cię nie dotykał - puścił mnie i schował dłonie do kieszeni, tak, że kciuki wystawały.
- Masz jeszcze coś do powiedzenia? - Uśmiechnęłam się bezczelnie, mając przemożną chęć uderzenia go w twarz.
- Obrazisz się na mnie? Bardzo dojrzale - zaśmiał się sarkastycznie, a ja czułam jak wrę. Nasz spacer niedawno się zaczął, a on już mnie irytuje.
- Obrazisz się na mnie? Bardzo dojrzale - zaśmiał się sarkastycznie, a ja czułam jak wrę. Nasz spacer niedawno się zaczął, a on już mnie irytuje.
- Przez cały czas masz zamiar być takim dupkiem?! - Warknęłam głośno. Przechodnie spojrzeli na nas wzrokiem pełnym dezaprobaty. Czułam, że tracę czas.
- Co powiedziałaś? - Spytał Justin, a jego wcześniej karmelowe oczy pociemniały. Właśnie dotarliśmy na plażę. Słońce było coraz niżej na niebie. Zdjęłam buty, wzięłam je do ręki i ruszyłam po piasku.
- Nic nie mówiłam - stwierdziłam cicho, mając nadzieję, że chłopak sobie odpuści. Jego ton mnie przeraził.
- Jak mnie nazwałaś? - Justin spojrzał na mnie, a z jego twarzy nie potrafiłam nic wyczytać.
- Ty już
dobrze wiesz – odpysknęłam i przyśpieszyłam by, chociaż na chwilę go
wyprzedzić. Nie spodziewałam się tego, co zrobił. On tak po prostu podszedł, stanął naprzeciwko mnie i przerzucił
sobie moje ciało przez ramię. Nie czułam się upokorzona. Ja byłam wściekła.
Wyrywałam się i biłam go pięściami, mając nadzieję, że mnie puści. Nic to
jednak nie pomagało, zważywszy na jego siłę.
- Powiesz to w końcu? - Zaśmiał się i podrzucił mnie trochę, by było mu wygodniej. Warknęłam na niego i zaczęłam krzyczeć, sądząc, że ktokolwiek nas usłyszy. Niestety nikogo w pobliżu nie było.
- Czyli jednak jesteś gwałcicielem mordercą? - Zaśmiałam się, próbując go zdekoncentrować. Mimo wszelkim próbom, nie puścił mnie.
- Czyli jednak jesteś gwałcicielem mordercą? - Zaśmiałam się, próbując go zdekoncentrować. Mimo wszelkim próbom, nie puścił mnie.
- Nazwałam cię dupkiem - szepnęłam zawstydzona.
- Słyszałaś to? Jakby ktoś coś szeptał - Zachichotał Justin, a ja już wiedziałam, że żartuje.
- Jesteś dupkiem, wystarczy?! – Krzyknęłam, a kiedy słowa wyleciały z moich ust znów stanęłam na plaży. Dzięki ci łaskawy, ugh.
- Nie mogłaś tak od razu? – Tym razem zarzucił mi swoje ramię na moje, a ja natychmiastowo go zrzuciłam. Miałam dość. Dotarliśmy do wysuniętej skalnej ścianki. Bez słowa na niej usiadłam, wpatrując się w zachodzące słońce. Podciągnęłam zgięte w kolanach nogi pod brodę. Chciałam się uspokoić. Wzięłam kilka głębokich oddechów, a
w tym samym czasie chłopak dołączył do mojej „miejscówki”.
- Nadal jesteś na mnie
zła? – Spytał cicho, jakby bojąc się, że mnie wystraszy.
- No co ty, wcale –
odpowiedziałam wściekła, unikając jego wzroku. Zachowywaliśmy się jak para
rozwydrzonych nastolatków. Zachciało mi się śmiać.
- Przepraszam – wyczułam w jego głosie szczerą skruchę, a kiedy spojrzałam w karmelowe oczy, które nareszcie były odkryte (okulary wsunął za kołnierzyk) zauważyłam ich błysk. Justin zbliżył się, tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Blady uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale musiałam się opamiętać. Odsunęłam głowę, zanim doszłoby do czegoś poważniejszego.
- Przepraszam – wyczułam w jego głosie szczerą skruchę, a kiedy spojrzałam w karmelowe oczy, które nareszcie były odkryte (okulary wsunął za kołnierzyk) zauważyłam ich błysk. Justin zbliżył się, tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Blady uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale musiałam się opamiętać. Odsunęłam głowę, zanim doszłoby do czegoś poważniejszego.
- Zapędziłem się, wybacz –
skomentował chłopak zawiedzionym głosem. Przeczesał swoje włosy palcami i
odchylił się do tyłu, opierając się na łokciach.
- Po co tu przyjechałeś? –
Starałam się mówić normalnie, chociaż nie wiem czy całkiem mi się to udało.
- Słucham? – Zdziwił się.
- Pytałam się, po co
przyjechałeś do Los Angeles.
- Kocham to miasto i dość
często tu bywam. Ale... tym razem jest to jedynie kumpelska przysługa, nic wielkiego –
odpowiedział, a jego wzrok cały czas był utkwiony w słońcu, które już prawie do
połowy utonęło w oceanie.
- A ty?
- Przyjechałam tu do chłopaka –
wyrzuciłam z siebie nieprzemyślanie.
- Masz chłopaka? – Coś w
głosie Justin’a się zmieniło.
- Aktualnie nie mam, ale
zrobię wszystko, żeby wrócić do Nowego Yorku z nim.
- Nie do końca rozumiem –
stwierdził i wrócił do pozycji siedzącej, kładąc dłonie na kolanach.
- Ja też nie. Wolałabym o tym
nie rozmawiać – poczułam jak w oczach kumulują mi się łzy, które za wszelką
cenę chcą się wydostać. Jedną udało mi się niepostrzeżenie wytrzeć, ale reszta „uciekła”
samoistnie. Nie miałam nad tym żadnej władzy. Po prostu się popłakałam. Szatyn wyczuł, że jest coś nie tak i od razu objął mnie, przyciągając do swojej klatki piersiowej. Lenonki, które umieściłam we włosach
sprzeciwiły się złośliwym zgrzytem, ale miałam to gdzieś. Od rozstania z James’em
potrzebowałam męskiego ramienia, a Justin był akurat pod ręką. Drżałam,
a bluzka chłopaka z każdą chwilą przybierała ciemniejszy odcień. Nie potrafiłam
zatrzymać łkania. Przycisnęłam się mocniej do szatyna. On ku mojej uciesze nie
sprzeciwiał się i delikatnie ułożył swoją dłoń na moich plecach, pocierając je.
Tego wszystkiego było za dużo. Brakowało mi go tak cholernie mocno. Mój oddech
stał się płytki.
- Wszystko będzie dobrze… -
Usłyszałam męski szept. – Obiecuję – stwierdził stanowczo.
- Nic nie wiesz – udało mi się
wyjąkać, nie odrywając lica od materiału koszulki. - Znam życie i wiem, że takie osoby jak ty są skazane na szczęście – odsunął mnie na minimalną odległość. Puścił moje ramiona, a mą twarz objął swoimi wielkimi, męskimi dłońmi. Przetarł palcami ściekające nieustannie łzy.
- Poradzimy sobie, uwierz – szepnął znów, zbliżając się do mnie. Wstrzymałam oddech, w oczekiwaniu, jednak ku mojemu zaskoczeniu jego pulchne usta wylądowały na moim czole.
- Już lepiej? – Spytał cicho.
- Mógłbyś mnie odprowadzić? – Pisnęłam rozpaczliwie. Uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie. Nie odpowiedział, ale jednym skokiem zszedł z półki skalnej i uniósł ramię, bym mogła się o niego wesprzeć. Zdrapałam się niezdarnie z lekką zadyszką. Justin nie pytając mnie o zdanie, wsunął swoją dłoń w moją. Pierwszy raz odkąd go zobaczyłam, dotarło do mnie, że cieszę się z jego obecności. Gdyby nie on, wylewałabym teraz własne smutki w alkoholu. Ścisnęłam mocniej męskie palce, by pokazać mu, ze podoba mi się jego postawa. Nie skomentował tego, tylko posłał mi ciepły, wręcz otulający niczym koc – uśmiech. Przechodząc przez kolejne przecznice, zauważyłam, że coraz więcej ludzi wychodzi na miasto. Niebo w kolorze granatu, upstrzone gwiazdami tworzyło magiczną aurę, w której utonęłam. W tamtej chwili zrozumiałam, dlaczego Justin kocha to tętniące życiem miasto. Lenonki wsunęłam na nos by, chociaż trochę zasłoniły mój rozmazany makijaż. Poczułam na ciele delikatny wietrzyk, przez co dostałam dreszczy. Szatyn to od razu zauważył, więc bez zawahania zdjął własną bluzę i założył mi ją na plecy. Nie sprzeciwiałam się, bo było mi faktycznie zimno, a dzięki temu mogłam napatrzeć się na umięśnione ramiona chłopaka. Miał mnóstwo tatuaży. Podobały mi się. Dotarliśmy w końcu pod hotel. Pośpiesznie przeszliśmy przez hol i od razu wsiedliśmy do windy. Panowała między nami cisza, jednak nie ta niezręczna. Tamta atmosfera była przyjemna.
Po krótkiej chwili, wysiedliśmy na odpowiednim piętrze i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Nasze kroki odbijały się tępo po opustoszałym korytarzu. Stanęliśmy na progu apartamentu, a ja obróciłam się do drzwi, by je otworzyć. Czułam za dobą kojącą obecność Justin’a, którego ciało wytwarzało charakterystyczne ciepło. Po wsunięciu karty w zamek, znów stanęłam przodem do chłopaka. Zrobiło mi się gorąco. Zdjęłam z nosa okulary i stanęłam na palcach, by umieścić na policzku szatyna drobny, słodki pocałunek. Po kilku sekundach weszłam bez słowa do pokoju, zostawiając chłopaka zupełnie zdezorientowanego. Zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi, zdołałam zobaczyć jak delikatnie uniósł dłoń, by dotknąć lekko zaróżowionego miejsca.
Uśmiechnęłam się.
~*~
Sądziłam, że po operacji wrócę do domu gdzieś w okolicy piątku,
jednak mam szczęście i przyrząd (po zrobieniu na moim brzuchu drugiego otworu) zepsuł się.
Musieli mnie ,,kroić" na jakieś 8 cm. Przez szwy nie potrafiłam się ruszać przez pierwsze 48 h.
Piszę to nie dlatego, że w jakikolwiek sposób chcę wywołać w was żal czy współczucie,
ale po prostu wiem, że powinnam się Wam wytłumaczyć.
Ledwo chodzę, a mimo wszystko udało mi się stworzyć ten rozdział.
Kolejny pojawi się, gdy tylko się wyśpię i nabiorę sił.
Dziękuję za sporą liczbą komentarzy i wejść, jesteście kochani asddgsdfvasdvas. ♥♥♥
Prosiłabym Was, byście pomogli mi w promowaniu.
Dodajcie link na TT, bloga czy gdziekolwiek chcecie,
a wywołacie na mojej twarzy uśmiech.
To tyle ode mnie, na dziś. ;)
ILY xx
Prosiłabym Was, byście pomogli mi w promowaniu.
Dodajcie link na TT, bloga czy gdziekolwiek chcecie,
a wywołacie na mojej twarzy uśmiech.
To tyle ode mnie, na dziś. ;)
ILY xx
Co myślicie o zachowaniu Justin'a?
Dziwne relacje Jate, prawda? (Kate+Justin=Jate, lmao)
Sądzicie, że Kate uda się odnaleźć James'a?
Dziwne relacje Jate, prawda? (Kate+Justin=Jate, lmao)
Sądzicie, że Kate uda się odnaleźć James'a?
pierwsza :*
OdpowiedzUsuńCUDOWNY ROZDZIAL<3 CZEKAM NN:****
i justin taki slodki jeeeju :*
/Natalia ;)
aidjkaiosdjaiodj czekam na następny
OdpowiedzUsuńomg <3 nie mogę doczekać się następnego / @KlaudiaSwaggg
świetny, nw ta końcówka jest taka słodka?♥
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszac. Wracaj szybko do zdrowia :* A co do rozdzialu to swietny, z reszta tak jak poprzednie. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny xoxo
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńowszem to unikalny pomysł i ciesze się, że wpadlam na to ff na tt :)
z chęcią pomogę w reklamowaniu jeśli to coś da :)
mam nadzieje że się odwdzięczysz ;)
Mój→ www.prejudgegirl.blogspot.com
@missbizzlexo
ajajajaj, zaczyna się, stają się sobie bliscy <3 rozdziały są świetne, nie będę pisać tego samego pod poprzednimi bo to nie ma sensu :D
OdpowiedzUsuńnapawdę idzie ci świetnie, kc :)
Świetny! :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńJeju takie slodkie omg i ten pocalunek i to ze sie rumieni i ten gwalciciel porywacz czy cos xD wspaniale <3<3
OdpowiedzUsuńNo i bym zapomniala wracaj szybko do zdrowia (moze z nowym rozdzialem byle by szybko) zebys sie nie meczyla byla zdrowa pelna pomyslow i gotowa spelniac marzenia .. Czy cos :D xx
OdpowiedzUsuńkocham to <3 jak możesz wysyłaj mi informację o kolejnych rozdziałach ask.fm/KarolinaGrzeskow :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że szybko wrócisz do formy i wszystko jest ok :) i to nie było nic poważnego :) rozdział fajny mimo że troszkę krotki ale opowiadanie bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńSuperr : ) czekam na nastepne <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietny ♡ Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńniesamowite opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńdopiero zaczęłam czytać ale możesz być dumna ze swoich czytelników bo po prostu ktoś anonimowo mi to polecił :)
jedyne co mnie tak dziwnie razi to taka szybka akcja ale jest naprawdę ok!
do następnego rozdziału myszko
nessy xx
wracaj do zdrowia kochana!!!
OdpowiedzUsuńrozdzial fajny, ale jak dla mnie za szybko sie "rozwija". nie zebym sie czepiala czy cos :)
xoxo
@bizzlethis
świetnyy :*
OdpowiedzUsuń1.wracaj szybciutko do zdrowia.
OdpowiedzUsuń2 hagshsjsjdbsndjdbvsjekdbhdjdjdj
świetny ♥
OdpowiedzUsuńGenialny! Idę czytać kolejny, świetny blog ♥
OdpowiedzUsuńCudowne no <33 / Kasia
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział <3/kasia<3
OdpowiedzUsuń<3333333333333333333
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńkochaaaam ♥♥♥ Jesteś moją inspiracją :D /@biebsiuryx
OdpowiedzUsuń