30.05.2014

17. Crazy little thing called love.

Kate’s POV:
            Wysiadłam szybko z samochodu, nie chcąc rozmawiać z Justin’em. W progu holu spojrzałam przez ramię, by zobaczyć, że szatyn oparł się o swój pojazd, odpalając papierosa. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, co wskazywałoby na to, że nadal był nieźle wkurzony. Zachował się jak dupek, obrażając się o coś, o czym nawet nie miałam pojęcia. Zniknął nagle z restauracji, a potem na mnie nawrzeszczał. Szczerze miałam dość jego humorków. Nagle zapragnęłam spędzić czas w samotności, chcąc uspokoić swoje uczucia i myśli. Zanim się obejrzałam, znalazłam się w apartamencie od razu pędząc po bieliznę, mając w głowie już ułożony plan. Po drodze do łazienki zaczęłam zdejmować swoje ubrania, w ostatnim momencie sięgając po dużą koszulkę. 
            Gdy weszłam do toalety, usłyszałam kroki Justin’a, jednak w odpowiednim momencie zablokowałam zamek. Uśmiechnęłam się, wchodząc do wanny. Potrzebowałam ukojenia.


Justin’s POV:

            Jak mogłem być takim idiotą, by nawet nie porozmawiać z nią wtedy w samochodzie? Powinienem przeprosić za spieprzoną randkę, a nie wydzierać się na nią. Wściekły wpadłem do jej pokoju, zauważającą niknącą sylwetkę w drzwiach do łazienki. Z głębokim westchnięciem opadłem na kanapę, dostrzegając na zegarku siedemnastą. Było tak późno? Wiedząc, że dziewczyna specjalnie będzie chciała mnie przetrzymać i spędzi w zamkniętym pomieszczeniu godzinę, jak nie więcej, wystukałem numer Kimberly i czym prędzej wyszedłem, wiedząc, że czas ucieka.



Kate’s POV:

            Po jakichś dwudziestu minutach wylegiwania się w gorącej wodzie, sięgnęłam po golarkę leżącą na półce obok. Nie chciał ze mną rozmawiać, więc i ja nie będę z nim rozmawiać, ale będzie to dla niego trudniejsze niż może się wydawać. Starałam się nie uszkodzić skóry, delikatnie sunąc ostrzem po łydce. 

            Nie spieszyłam się, bo im dłużej tu byłam tym lepiej dla mojego planu. Po ogoleniu nóg, zabrałam się za strefę intymną. Lekki meszek, który się tam pojawił był dla mnie niewygodny, więc czym prędzej go usunęłam. 

            Rozejrzałam się po łazience, dostrzegając czerwoną koronkę leżącą na ziemi. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, coraz bardziej chcąc zobaczyć reakcję chłopaka. W momencie, gdy zauważyłam marszczenia na opuszkach moich palców postanowiłam wyjść, z już letniej wody. Wytarłam wilgotne ciało puchatym ręcznikiem, przerzucając włosy na jedno ramię. 

            Nie słysząc żadnych odgłosów za drzwiami zaczęłam się martwić, jednak po chwili przeszło mi, wiedząc, że prędzej czy później tu przyjdzie. Sięgnęłam po suszarkę i podłączyłam ją do kontaktu, by wysuszyć kosmyki. Po kilku minutach na moje plecy opadły prawie suche fale, które przeczesałam. Gdy poprawiałam je usłyszałam huk zamykanych drzwi. Przyszedł.

            Spojrzałam na ekran telefonu, który leżał na lustrze i dostrzegłam godzinę. Dziewiętnasta trzydzieści. Może się jeszcze trochę pomęczyć, prawda? Zachichotałam cicho, sięgając po bieliznę. Wsunęłam na siebie majtki, a następnie stanik, ciesząc się z rezultatu. Chcąc przeciągnąć jeszcze trochę oczekiwanie wyjęłam z szafki balsam. Gdy wysmarowałam swoje ciało, przejrzałam się w lustrze. Efekt był o wiele lepszy niż sądziłam, dzięki czemu wiedziałam, że chłopak wpadnie w moje sidła. Zarzuciłam na ciało luźną bluzkę, zabrałam telefon i sięgnęłam po klamkę. Odblokowałam zamek, ciągle się uśmiechając. 
            Gdy dostałam się do pokoju, skupiłam uwagę na wielkim bukiecie czerwonych róż, leżących na łóżku. 
            - Kate – odezwał się chłopak, wpatrując się w swoje dłonie. Nie odzywają się, gapiłam się na kwiaty. Justin podniósł w końcu swój wzrok, a gdy dostrzegł moje ciało widziałam jak jego oczy się rozszerzają. To jeszcze nie koniec… Pomyślałam, podchodząc do łóżka i rzucając nań komórkę.
            - Możemy porozmawiać? – Spytał cicho, próbując ukryć swój drżący głos.
            Nadal nie wydusiłam z siebie słowa, wciągając głęboko powietrze przez nos i łapiąc za krańce koszulki. Wiedząc, że jeżeli będę jeszcze przeciągać to wycofam się, więc zamaszyście zdjęłam z siebie bawełniany materiał. Chłopak, który przez cały czas siedział, widząc moje poczynania nagle wstał.
            - Co… Co ty robisz? – Jego ciało znalazło się o wiele za blisko mojego. Poczułam oddech Justin’a na karku, będąc zażenowaną własnym postępowaniem. Bez względu na to nie chciałam się poddać, dlatego też sięgnęłam po kwiaty, specjalnie ocierając się pupą o krocze szatyna. Z jego ust wydobyło się ciche mruknięcie, a ja utrzymując kamienną twarz, skierowałam się do stolika przy kanapach, gdzie odłożyłam róże.
            Chłopak nie ruszał się z miejsca, więc ja postanowiłam dalej ciągnąć to, co zaczęłam. Stanęłam po drugiej stronie łóżka, wyginając ramiona w stronę zapięcia stanika. Z zamkniętymi oczami zdjęłam go z siebie, rzucając na ziemię. Czułam wzrok szatyna na swoim prawie nagim ciele.
            - Żartujesz, prawda? – Usłyszałam, gdy nachyliłam się, by podnieść kołdrę. Wiedząc, że moje piersi zwisały, eksponując swoją wielkość nie potrafiłam nie zarumienić się z powodu napięcia między nami. Pragnął mnie. 
            Nadal milczałam, siadając na materacu. Odblokowałam telefon, próbując ukryć moje uciekające spojrzenie. Gdy dostrzegłam ogromne, naprawdę ogromne wybrzuszenie w spodniach szatyna, nie mogłam przestać się na nie patrzeć. 
            - Kate, błagam – ręka Justin’a wylądowała w miejscu, które tak bacznie obserwowałam. Moje poczynania były dla niego katorgą. Skrzyżowałam ramiona pod piersiami, delikatnie je unosząc oraz nawiązując kontakt wzrokowy z chłopakiem.
            - Idę jutro do James’a i Megan na imprezę. Zaprosili mnie – powiedziałam pewna siebie.  Zauważyłam, że szatyn natychmiast zacisnął pięści, próbując zatrzymać swój wybuch. Uśmiechnęłam się do niego bezczelnie.
            - Oh, więc teraz jesteście z Meg przyjaciółkami?- Zapytał, nie odrywając wzroku od mojej twarzy. Przeszkadzało mi to, jeśli mam być szczera, bo przecież leżę przed nim z nagim biustem, który miał go rozproszyć, a nagle James i ta gówniana blondynka są ważniejsi. Och, pieprzyć moje życie. 
            - Nawet jeśli, to co? Znów masz zamiar się na mnie wydzierać? Idę tam jutro, z tobą czy bez ciebie. – Stwierdziłam odważnie, wiedząc, że jeżeli naprawdę nie będzie chciał iść, pojadę tam sama. Potrzebowałam rozrywki, nawet na imprezie mojego eks i jego nowej partnerki.
            - Chyba sobie żartujesz, prawda? – W jego głosie można było bez przeszkód wyczuć złość.
            - Jestem arcy poważna, a teraz mam zamiar iść spać, więc jeżeli będziesz tak łaskaw to zostaw mnie samą. Możesz zostać na noc, ale nawet nie myśl o tym, by położyć się obok mnie. – Powstrzymałam się, by nie krzyknąć. Ułożyłam się wygodniej na pościeli, przymykając oczy. Przez cały czas czułam na sobie jego wzrok, ale nie przejmowałam się tym. Musiałam być naprawdę bardzo zmęczona, bo nim się obejrzałam zawładnął mną sen.



Justin’s POV:

            Brałem głębokie oddechy, ściskając pięści. Jej roznegliżowane ciało leżało przede mną, a mój przyjaciel błagał o pomoc. Ból ogarnął moje krocze, więc bez zastanowienia skierowałem się do łazienki by, chociaż trochę sobie ulżyć.

            Małe strumienie wody obmywały moje ciało, gdy ja wróciłem pamięcią do wydarzeń sprzed paru godzin.



~flashback~

            - Kurwa, Kimberly, gdzie ty jesteś? – Warknąłem do siebie, gdy wypaliłem kolejnego papierosa, stojąc przed centrum handlowym. Potrzebowałem jej pomocy. Dzięki Bogu, usłyszałem po chwili piskliwy śmiech. Odwróciłem się, dostrzegając tą blond czuprynę.

            - No nareszcie! – Przytuliłem ją delikatnie, by po chwili objąć jej talię ramieniem.
            - No więc Romeo, co zrobiłeś swojej Julii? – Spytała, gdy skierowaliśmy się do wejścia.
            - Czemu to zawsze ja muszę być wszystkiemu winny? – Odpowiedziałem z wyrzutem.
            - A co? To nie ty znowu ją okłamałeś, uraziłeś czy cokolwiek? – Spojrzała na mnie, a ja czułem jakby potrafiła odkryć wszystkie moje tajemnice w jednej chwili.
            - No dobra, ale to nie tylko moja wina, ok? James znowu się wpierdolił, a ja po prostu byłem wściekły – przerwała mi.
            - I swoją złość wyładowałeś na niej? Mam nadzieję, że jej nie uderzyłeś – zatrzymała się nagle, oczekując ode mnie prawdy.
            - Oczywiście, że nie! Po prostu krzyknąłem... Kilka razy. – Stwierdziłem zawstydzony.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
            - I chcesz ją przeprosić?
            - Nie, olać i wyruchać kolejną – odpysknąłem z przekąsem, czując narastającą frustrację.
            - Hola, hola, spokojnie chłopaku – zaśmiała się.
            - Co mam zrobić?
            - Wystarczą kwiaty i szczere przeprosiny, chodź, obok mojego jubilera jest świetna kwiaciarnia.
            - Właśnie. Miałem się spytać, ale jakoś mi to wyleciało z głowy – dostarczyli ci w końcu te obrączki?
            - Tak, przysłali je wczoraj – posłała mi kolejny uśmiech, stając na ruchomych schodach. Chwyciłem zadbaną dłoń Kim, modląc się w duchu, by wszystko poszło dobrze.
~end of flashback~


            Niestety nie poszło dobrze, a wręcz przeciwnie. Dziewczyna, na której mi zależy, leży prawie bez ubrań w sypialni, ciągle na mnie obrażona.

            Gdy moja erekcja opadła pod wpływem chłodnego strumienia, postanowiłem wrócić do swojego apartamentu. Założyłem na sobie już używane ubrania i wyszedłem jeszcze mokry do kolejnego pomieszczenia. Widząc ją tam, roznegliżowaną, z lekko otwartymi ustami zmieniłem zdanie. Bez względu na jej wcześniejsze ostrzeżenia wyszedłem, chcąc iść do swojego pokoju po świeże ubrania na jutro. 

            Po kilku minutach znów znalazłem się u niej, trzymając na ramieniu komplet ubrań. Pośpiesznie zdjąłem z siebie strój, pozostając jedynie w bokserkach. Sutki Kate wystawały ponad krawędź kołdry, a ja wchodząc do łóżka wypowiedziałem wiązankę przekleństw. Nie chcąc jej obudzić, powoli ułożyłem się obok, drżącą ręką obejmując jej brzuch. Muskając opuszkami palców jej gorącą skórę, zasnąłem.



Kate’s POV:

            Było mi cholernie ciepło, nawet gdy moje ciało nie było okryte kołdrą. Chcąc przewrócić się na drugi bok, poczułam uścisk na biuście. Rozchyliłam delikatnie powieki, dostrzegając męską dłoń ściskającą moją pierś. Dwa długie palce otaczały sutek. Zszokowana obróciłam głowę, dostrzegając Justin’a, wręcz przyklejonego do mojego spoconego ciała.

            Na moją twarz wpełzł uśmiech, gdyż czułam się bezpieczna w jego ramionach, jednak po chwili przypomniały mi się zdarzenia z wczoraj. Zawładnęła mną złość. Zrzuciłam jego ramię, jednak on nadal twardo spał. Zanim zastanowiłam się nad tym, co robię, usiadłam na jego kroczu okrakiem, a moja dłoń wylądowała na jego policzku. 



Justin’s POV:

            Budząc się, zrozumiałem, że obejmuję palcami nagą pierś dziewczyny. Wiedziałem, że moje poczynania nie przyniosą dobrego skutku, ale nie obchodziło mnie to w tamtej chwili. Ścisnąłem ją mocniej, słysząc przyspieszony oddech Kate. Czując jak jej ciało porusza się przy mnie, ocierając o moje krocze, postanowiłem udawać, że nadal śpię. 

            Nie chciałem ryzykować, więc nie otwierałem oczu i podziękowałem w duchu Bogu, bo dziewczyna obudziła się i od razu zrzuciła moją dłoń. A było tak pięknie… Bez ostrzeżenia znalazła się na mnie, usadawiając się w rozkroku. W chwili, gdy chciałem jęknąć, czując jak blisko jej centrum jest, poczułem ból na policzku. Uderzyła mnie. 

            - Co ty sobie kurwa myślisz?! – Krzyknęła, a ja od razu na nią spojrzałem. Widziałem w jej oczach ogień. 

            - Kochanie – zacząłem, chcąc ją uspokoić.

            - Wynoś się! – Krzyknęła, próbując zejść ze mnie, ale ją zatrzymałem, złapałem jej uda, palcami sunąc po tyłku.
            - Nigdzie nie idę, ty też nie – stwierdziłem pewnie, mając nadzieję, że w jakiś sposób ją udobrucham.
            - Bierz te łapska! – Bez większych problemów obróciłem nas tak, że to ja znalazłem się na górze, przyciskając to seksowne ciało do łóżka. Jej piersi skakały z każdym ruchem, a ja czułem, że jestem bliski orgazmu, tylko na nie patrząc.
            - Wiesz, że tego chcesz. Ja też to wiem – szepnąłem, nachylając się nad nią, nadal trzymając dłońmi jej ramiona nad głową. 
            - Jedyne, czego chcę to, to byś dał mi spokój – warknęła, wierzgając pode mną nogami. Nie wiedziała, że przez to jeszcze bardziej mnie nakręca. 
            - Nie wydaje mi się – odpowiedziałem. – Gdyby tak było, nie rozebrałabyś się wczoraj przede mną.
            - Ty dupku – chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak jej słowa utonęły w moich ustach, gdy pocałowałem ją. Nie chcąc nadużywać jej cierpliwości, ugryzłem delikatnie kobiecą wargę i odsunąłem się odrobinę.
            - Jesteś taka seksowna, gdy się denerwujesz – przesunąłem kroczem po jej strefie intymnej, cicho jęcząc. Chciałem jej tak cholernie mocno, jednak ona miała inne plany. Poczułem ogromny ból w jądrach, gdy mnie w nie uderzyła. Od razu zluzowałem uścisk, a ona wykorzystała okazję i uciekła.
            - Idę się umyć, a ty masz stąd zniknąć. Chce się przyszykować na parapetówkę – powiedziała, kierując się w stronę łazienki, jednak ja ignorując obolałe miejsce, znalazłem się od razu przy niej.
            Przybliżyłem się na tyle, że jej ciało wylądowało plecami na drzwiach.
            - Nie pójdziesz tam beze mnie – wydyszałem w twarz Kate.
            - Jesteś tego pewny? – Wiedziałem, że była do tego zdolna.
            - Nie pozwolę, by James pomyślał, że nadal jesteś jego – wydusiłem z siebie szczerze, ocierając się wargami o jej policzek.
            - Myślisz, że mnie zatrzymasz?
            - Nie, właściwie to nawet nie chcę – skłamałem. – Pójdę tam z tobą. Jesteś moja – warknąłem, przyciskając ją mocniej do powierzchni.
            - Tylko kurwa moja – dokończyłem, a po chwili przyssałem się do jej szyi.
            - Powiedz to – mój głos brzmiał władczo. Mój penis otarł się o jej majtki.
            - Twoja, tylko twoja – jęknęła, poddając się mojemu dotykowi. Odsunąłem się od niej. 
            - Nie chciałaś przypadkiem iść się wykąpać? – Spytałem z kpiną. Z zaróżowionymi policzkami weszła do łazienki, nie odzywając się ani słowem. 
            Wiedziałem, co mam robić. Przebrałem się szybko we wcześniej przygotowane ubrania i wyszedłem, dzwoniąc przy okazji do Kim. 



~kilka godzin później~



Kate’s POV:

            Gdy wyszłam spod prysznica była już dwunasta, a Justin zniknął z apartamentu. Po naszym „starciu” tak po prostu wyszedł? Nie chciałam czekać na niego jak jakaś idiotka, więc wyszłam na lunch, a po powrocie zaczęłam się szykować. Przebrałam się w przygotowane ubrania, gdy do pokoju wpadł biegiem szatyn.

            - Co ty masz na sobie? – Spytał z wyrzutem.

            - Tak, ciebie też miło widzieć – warknęłam, zdenerwowana. Sięgnęłam po kosmetyki, zauważając w ręce Justin’a torbę Chanel. 

            - Czy ty...? Kupiłeś mi ubrania? – Spytałam zdezorientowana, czując krew napływającą do moich policzków. 

            - No tak jakby – zaśmiał się cicho, wyciągając w moją stronę zakupy. 
            - Nie mogę tego przyjąć – powiedziałam od razu, odsuwając się o krok. 
            - Skoro jesteś moja, będę kupował ci prezenty, a dziś chcę byś założyła to – spojrzał na mnie w oczekiwaniu, a ja nie kryjąc podekscytowania zabrałam torbę.
            - Myślałem, że będzie trudniej cię przekonać – stwierdził rozbawiony. Nie odpowiedziałam, wchodząc po raz kolejny do łazienki. Wiedząc, że zostało mi mało czasu pośpiesznie zaczęłam się przebierać.  



Justin’s POV:

            Gdy Kate była już gotowa nie potrafiłem wyjść z podziwu dla Kimberly. Wybrała świetną sukienkę, jednak i tak marzyłem, by zerwać ją z szatynki. Ku mojej uciesze nie wracaliśmy do wcześniejszych zdarzeń, jednak przeczuwałem, że to tylko, dlatego by nie zdenerwować mnie przed imprezą. Bez względu na jej starania, stresowałem się. Wiedziałem, że będę musiał uważać i unikać gospodarzy wieczoru, nie mając nawet jakiegokolwiek planu.

            Wreszcie wsiedliśmy do samochodu, a ja czułem, że ten wyjazd będzie błędem, jednak nie chciałem mówić dziewczynie o moich obawach. Czułem, że była zdenerwowana. I cholernie mi to przeszkadzało, bo bez względu na jej wcześniejsze deklaracje, przerażała mnie myśl o tym, że mogła nadal chcieć wrócić do James’a. 

            Podczas jazdy oboje byliśmy zatraceni we własnych myślach, dlatego też żadne z nas się nie odzywało. Podjechaliśmy w końcu pod wielki wieżowiec mieszkalny.



Kate’s POV:

            Chciałam wytłumaczyć sobie naszą sprzeczkę, jednak wiedziałam, że to tylko wznieci ogień w chłopaku, więc postanowiłam omijać ten temat, chociaż na jeden wieczór. Jego ramię, obejmujące mnie w pasie pomagało mi, bo bez wsparcia mogłabym zemdleć. Dotarliśmy na odpowiednie piętro, a ja czułam jak z niewiadomego powodu drżały mi nogi i ręce. 

            Stanęliśmy pod drzwiami mieszkania, z którego wydobywała się głośna muzyka. Kiedy chciałam już wejść, zostałam przyparta do ściany przez szatyna. Nasze twarze znalazły się w odległości kilku milimetrów.

            - Będziesz najseksowniejszą osobą tam – szepnął wprost do mojego ucha, a jego dłoń wylądowała na moim odkrytym ramieniu. – Jeżeli zobaczę cię za blisko James’a lub jakiegoś innego dupka to ukręcę mu kark, jasne? – Przez jego ton poczułam ciarki na ciele. – Jesteś moja – po wypowiedzeniu tych słów, złapał mnie pod tyłkiem, podnosząc i całując agresywnie. Jego język znalazł się tak szybko w moim gardle, że nawet nie byłam w stanie tego zarejestrować. Poczułam pulsacje w podbrzuszu, więc przerwałam to zanim mogłoby dojść do czegoś poważniejszego. Dostrzegłam iskierki podniecenia w jego karmelowych oczach. Złapałam dłoń szatyna, gdy otworzyliśmy drzwi. Wchodząc w głąb jak wydawało mi się salonu, głęboko wciągnęliśmy powietrze. Mieszkanie było podzielone na aneksy półścianką, przez co mogłam oszacować ile było w nim ludzi. Sądziłam, że zaproszą garstkę, a tak naprawdę pomieszczenia pękały w szwach, a muzyka grała tak głośno, że byłam zdziwiona, dlaczego sąsiedzi nie wezwali jeszcze policji. 

            Rozejrzałam się dookoła, nie dostrzegając nigdzie Megan czy James’a, a reszta towarzystwa była dla mnie nieznana. 

            - Chcesz się czegoś napić? – Spytał mnie szatyn, przyciągając moje ciało do siebie. Skinęłam głową, więc ruszyliśmy do części kuchennej, w której blat wypełniony był alkoholami, a na narożnym znajdowały się przekąski. Zabrałam jakiś koreczek z serem, pośpiesznie go przełykając. Justin podał mi plastikowy kubek, a ja bez pytania wypiłam jego zawartość. 
            - Jack Daniels! – Pisnęłam do siebie, sama sięgając po kolejną porcję. Szatyn oprócz jednego piwa, nie wypił nic więcej, wpatrując się we mnie. Gdy wypiłam już trzeciego drinka, w głośnikach zabrzmiała piosenka Enrique Iglesias’a  „Dirty Dancer”, więc bez pytania zaciągnęłam chłopaka do głównego pokoju, w którym wszyscy tańczyli. Znaleźliśmy miejsce dla siebie, a ja stanęłam tyłem do niego, gdy jego dłonie wylądowały na moich biodrach. Pragnęłam bliskości. Chciałam, by całował każdy skrawek mojej skóry. Marzyłam, by po raz kolejny doprowadził mnie do orgazmu, jednak musiały wystarczyć nam te publiczne pieszczoty. Justin jęczał do mojego ucha, szepcząc zbereźne słówka, a ja czułam się jeszcze bardziej podniecona. 
            Kiedy piosenka dobiegła końca znalazła się przy nas Megan. Nie. Nie przy NAS. Przy mnie, bo chłopak znów gdzieś zniknął. 
            - Gdzie ten twój książę? – Przekrzyczała muzykę, jakby czytając w moich myślach. Byłam wściekła. 
            - Mogłabym zapytać cię o to samo – odpyskowałam, uśmiechając się do niej. 



Justin’s POV:

            Byłem blisko kochania się z nią tam, przy tych wszystkich ludziach, by zrozumieli do kogo należy, ale przerwała nam Megan. Och, pieprzyć ją! W tamtej chwili siedziałem w toalecie, będąc pewnym, że nigdy wcześniej nie uciekłem tak szybko. Wiedziałem, że będę musiał być ostrożny. Nie mogą mnie z nią zobaczyć. Więc co teraz? 



Kate’s POV:

            - Tak krótko się znacie, a już ze sobą zamieszkaliście? – Spytałam, siadając z nią na wolnej kanapie. Wszyscy obecni tańczyli, ocierając się o swoich partnerów.

            - Krótko? – Zachichotała. – Oh, Kate, Kate, taka głupiutka – zarechotała, a ja poczułam się zażenowana, nie wiedząc, o co jej chodzi.

            - Może wreszcie ktoś mi powie, co przede mną ukrywacie? – Warknęłam, chwytając jej odkryte kolano.

            - Zapytaj się James’a – odpowiedziała wymijająco, a we mnie zawrzało.

            - Kurwa – powiedziałam głośno, zdenerwowana. Muzyka bębniła w mojej głowie. Jak na zawołanie zjawia się przy nas mój były. 
            - O wilku mowa! – Pisnęła blondynka, od razu przylepiając się do chłopaka. Gdy w końcu pozwoliła mu złapać oddech, powiedziała:
            - Może w końcu wszystko sobie wytłumaczycie? – Spojrzała na niego znacząco, a ja poczułam w głębi siebie strach. Dziewczyna zanim się obejrzałam zniknęła w tłumie.
            - Będziesz tak łaskawa i ze mną zatańczysz? – Spytał po chwili milczenia, wyciągając w moją stronę rękę. Przypomniały mi się słowa Justin’a, jednak po chwili zawahania zgodziłam się. Gdyby mnie nie zostawił, nie byłabym zdana sama na siebie. Kiedy dotarliśmy do miejsca, gdzie nie było tak tłoczno, piosenka zmieniła się na wolną. Cóż, pieprzyć to. Ramiona chłopaka wylądowały na moich plecach, przyciągając mnie do niego tak blisko, że dotykaliśmy się nosami. Ku uciesze mojego sumienia nie czułam się tak jak wtedy, gdy dotykał mnie Justin. Było gorzej. O wiele gorzej. Czułam dziwny zapach wydobywający się z ust Jay’a, zarzucając dłonie na jego szeroki kark. Ruszaliśmy się w rytm nieznanego mi utworu, wpatrując się w swoje oczy. Czułam się jakby nikogo dookoła nie było. Tylko ja i on. 
            - Czemu się tak na mnie patrzysz? – Spytałam w końcu. O dziwo nie musiałam krzyczeć, by mnie usłyszał. – To krepujące – zachichotałam.
            - Po prostu widzę ciebie… Teraz, tutaj. I wydajesz się jakaś inna.
            - Cóż, może powinieneś zgłosić się do okulisty? – Zażartowałam, jednak on nawet się nie uśmiechnął. 
            - Błyszczysz. Emanujesz blaskiem. Dzięki komuś rozkwitasz… Żałuję, że tą osobą nie mogę być ja. – Jego słowa były szczere, mogłam poznać to po jego oczach, które przez cały czas utkwione były w moich. Jego dłonie znalazły się na mojej pupie, a on nachylił się, chcąc mnie pocałować.
            - James – zaczęłam, by przerwać to wszystko, jednak nie dane było mi skończyć, gdyż ciało chłopaka nagle znalazło się na ziemi. Głowa Jay’a odbijała się od podłogi, przez uderzenia zadawane pięściami… Justin’a? Kurwa!
            - Zwariowałeś?! – Zauważyłam strużkę krwi, cieknącą z najwyraźniej złamanego nosa pobitego. Byłam zaskoczona, że osoby wokół nawet nie zwróciły uwagi na bójkę.
            - Justin! – Próbowałam za wszelką cenę zwrócić jego uwagę. Bezwładne ciało mojego byłego leżące na posadzce przeraziło mnie, jednak, gdy znów chciałam powiedzieć coś szatynowi, znalazłam się na jego barkach, a poplamione krwią dłonie obejmowały moje uda. Ze mną na ramieniu wybiegł z mieszkania.

~*~

od autorki: Ba dum tss!
Obiecałam, że po tak długiej nieobecności rozdział pojawi się dłuższy,
więc dotrzymuję słowa i zamiast czterech stron jest OSIEM! :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba,
bo napisałam go w jeden dzień
i jestem  z siebie dumna, adgasgfdg.
DZIĘKUJĘ ZA 86 KOMENTARZY POD OSTATNIM POSTEM
I 50 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ.
JESTEŚCIE NIESAMOWICI,
KOCHAM WAS. 

PS. Przepraszam za błędy, nie mam sił ich sprawdzać,
poza tym wiem, że czekacie i nie chcę już przeciągać x 


POLECAM: KLIK

kontakt ze mną:
ask

51 komentarzy:

  1. Hola hops! Ale się dzieje! Tak! Justin złoił dupę James'owi. WRESZCIE! Czy ja mam wrażenie czy James też chce wrócić do Kate, ale nie wie, że Justin, Jego znajomy, jest z nią? A Justin właśnie chce mieć ją dla siebie? Oh, znowu milion pytań!
    Czekam na następny, Kochanie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, idealny. Bardzo ciekawi mnie, czemu Justin nie chcę się pokazywać z Kate przed Jamesem i Megan. Czekam na 18 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdzial.!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. DOBRZE JUSTIN !!
    Ta końcówka brzmi jakby ją porwał hah. YD
    Genialny ♥

    @AyeAyeeJustin

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW!!! Cudowny rozdzial... czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oh czekamy już na następny !:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg idealny! Uwielbiam to xx i ta końcówka, Justin mistrz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju to takie perfekcyjne takie gkgdyjvdhbfuj.nie mg doczekać się następnego <33

    OdpowiedzUsuń
  10. ovfghsdhdhsj

    idealnny
    @KlaudiaSwaggg

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham kocham kocham ! ❤️ czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu czekam na następny z niecierpliwością :* ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O jaaaaa
    Kim jest ta Kim? I co wie?
    Justin na twoim miejscu tez przywalilabym Jamesowi
    Brawo chłopie !!! Hahahahahah

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. ale się dzieje, rozdział cudowny jak zawsze ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy my sie dowiemy no?! wspaniały rozdział jak zwykle :) Czekam na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  17. swietny ale chce zeby w koncu byli razem kocham ich <3 i ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrze tak James'owi!!
    Nie mogę doczekać się nexta!!<3

    OdpowiedzUsuń
  20. zajebisty.. Czekam na kolejny..:*

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudownie wyszedł Ci ten rozdział! :) Justin na końcu jak jakiś jaskiniowiec wybiegł z Kate z imprezy haha. Ciekawe czy James i jego laska go rozpoznali... Swoją drogą duży zazdrośnik z Biebera. Tak pobił byłego Kate hoho. Ciekawe jak jej się teraz wytłumaczy. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  22. to jest takie skomplikowane... hahaha xd ale na prawdę genialne

    OdpowiedzUsuń
  23. Jezu ! Genialne ! Justin wpieprzyl Jamesowi :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Czekam na następny, jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
  25. Czekam na następny z niecierpliwością, jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
  26. Wiedziałam, że Justin pójdzie z nią na tą imprezę bo przecież ktoś musiał ją pilnować :D Jejku Kate wiesz jak podejść faceta było trzeba jeszcze z 10min być w tej łazience xd I taka końcówka.. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Do nn <2+1

    OdpowiedzUsuń
  27. świetny rozdział! wooooow końcówka... niespodziewana!

    OdpowiedzUsuń
  28. wow koncówka mnie przeraziła

    OdpowiedzUsuń
  29. Mimo, że to najdłuższy rozdział to ja i tak mam niedosyt. Haha kocha to opowiadanie mocniutko, a ty jesteś jedną z najsympatyczniejszych autorek ff. ;) Zniecierpliwiona czekam na nowy rozdział. Jejku tyle pytań w głowie.
    - Czy Justin będzie zły, czy może zacznie ją przytulać i pocieszać?
    - Czy Kate dowie się prawdy?
    - Czy Megan i Liam z orientują się, że Justin to chłopak Kate?
    - Noi o co chodzi Liam'owi? Będzie próbował odzyskać Kate?
    Jejku sama nie wiem ;/ Uhhhr
    Pozdrawiam i do nowego rozdziału, chyba, że nawiedzę Cię na ask'u ;* xx

    OdpowiedzUsuń
  30. I widisz co ze mną robisz? Ja na niego Liam jak to James. Przepraszam to przez emocje ;// ♥

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny!!! Nie mogę się doczekać kolejnego! @believeinmeduke

    OdpowiedzUsuń
  32. O RANY co się właśnie stało?! Justin uderzył James'a?! Genialny! Czekam na kolejny! :) @bieberauss

    OdpowiedzUsuń
  33. O jezu genialny! ♥
    Ja chce następny, jak najszybciej! :D @19myhero94

    OdpowiedzUsuń
  34. kocham jejku chcę już kolejny! Niech ten pieprzony James zniknie z życia Kate bo już mnie wkurwia. A Justin niech wszystko jej wytłumaczy bo ugh skjgvfhjdjhfdc! Czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  35. Uwielbiam to ff! Świetnie piszesz ;D Czo ten Justin xD Nie moge sie doczekać następnego oby pojawił się jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  36. nie trzymaj nas tak długo!! czekam na kolejny!!! xx/ MM

    OdpowiedzUsuń
  37. woah :oo czekam na dalszy ciąg akcji c: ♥

    OdpowiedzUsuń