18.04.2015

019. One love, two mouths.

Kate's POV:
- Musimy zamieszkać z tobą, by nie dopuścić do kolejnych takich sytuacji. - Zamarłam, nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa. Wpatrywałam się w twarz chłopaka. Jej wyraz wskazywał na niemożność jakiegokolwiek ustępstwa.
- Dobrze - szepnęłam, a mężczyźni od razu się uśmiechnęli. - Skoro nie mam innego wyjścia - dopowiedziałam z pogardą, odchodząc od nich. Nie miałam ochoty się kłócić, marzyłam jedynie o tym, by cała ta farsa wreszcie się skończyła. Wróciłam do swojej sypialni i bez wahania rzuciłam się do łóżka. Potrzebowałam wypoczynku.
*
Justin's POV:
Wiedziałem, że Kate była na mnie wściekła, ale wtedy najważniejsze było jej bezpieczeństwo.
- Zwariowałeś? - Zaśmiał się James, poklepując mnie po plecach. Miałem ochotę coś mu zrobić. Działał mi na nerwy. Serio.
- Idziesz ze mną po rzeczy? - Spytałem, nie czekając na odpowiedź. Po prostu wyszedłem, z trzaskiem zamykając drzwi. Chwilę później chłopak ponownie zjawił się przy moim boku.
- Jak zdołałeś ją na to namówić nawet nie próbując tego argumentować? - Co miałem mu powiedzieć? Że kiedy go nie było wróciliśmy do siebie? Że jej na mnie zależy i w podświadomości marzyła, bym znów z nią był?
- Sam jestem zaskoczony - skłamałem, wyciągając z kieszeni spodni kluczyki do samochodu.
- No nieźle, teraz łatwiej mi będzie ją zdobyć – skomentował, chcąc najwyraźniej mnie zirytować. Cóż, szkoda, że to ja posiadałem więcej asów w rękawie.
*
Kate's POV:
Przez jakiś czas nie potrafiłam zasnąć. Nie wiedziałam czym zaskoczy mnie Justin, po wizycie Austina. Wiedziałam, że był wściekły i chorobliwie zazdrosny, dlatego wpadł na pomysł przeprowadzki. Chciał zaznaczyć teren i pokazać, że jestem jego. Tylko jak teraz miał zamiar ukrywać nasz związek przed Jamesem? No nic, to jego problem.
Zasnęłam tuż po zamknięciu powiek.
*
- Myślisz, że długo ich przy sobie zatrzymasz? - Usłyszałam zewsząd, siedząc w sterylnie białym pomieszczeniu. Nie było tam ani okien ani drzwi. Pustka.
- Naiwna jesteś. Odejdą nim się obejrzysz i wtedy skończysz jak ja, samotna – próbowałam znaleźć w głowie osobę, której mogłam przypisać ów głos. Szukałam i szukałam, ale nieznajoma nie ustępowała. Dręczyła mnie dalej.
- Wykorzysta cię znowu i zostawi, a James... On nadal jest mój, pamiętaj – i już wiedziałam. To zdanie uświadomiło mi, że słyszę Megan.
- Weź sobie go – warknęłam, świadoma, że to o niego jej chodzi. - Przyjdź i sobie go po prostu zabierz – parsknęłam, ale od razu tego pożałowałam. Poczułam na swoim policzku uderzenie, jakby magiczna, niewidzialna ręka po prostu mnie spoliczkowała.
- Jesteś nic nie warta – szyderczy śmiech rozniósł się echem po, jak myślałam, pustym pomieszczeniu.
- Gdzie jesteś? - Spytałam, chociaż równie dobrze mogłam nie uzyskać odpowiedzi.
- Tutaj – poczułam jakby stała tuż za mną, więc szybko się obróciłam. Nikogo przy mnie nie było. Nadal znajdowałam się tam sama.
- Po co to robisz? - Czułam totalną dezorientację i przerażenie. Meg była blisko, a jednocześnie nie mogłam określić gdzie. Jakby miała na sobie pelerynę niewidkę.
- Chcę ci zniszczyć twoje życie – i nagle poczułam na swoim gardle uścisk, ściskający, hamujący dopływ powietrza i krwi. Rozchyliłam szeroko usta w akcie rozpaczy, nie potrafiąc nic z siebie wydusić. Skóra ścierpła mi na całym ciele. Zaraz umrę. Megan mnie zabije, wiem to.
Nagle usłyszałam trzask piorunów. To był sen, cholerny, pieprzony i chory koszmar. Znowu trzask. Zachłysnęłam się powietrzem. O Boże, tylko nie burza. Nienawidziłam ich i bardzo się bałam. Poczułam dziwny uścisk w klatce piersiowej, a kiedy chciałam wstać z łóżka, by trochę się przejść zaczęłam piszczeć. Nie leżałam sama. Na moich ustach szybko pojawiła się męska dłoń. Całe szczęście, że to nie Megan.
- Szzz – usłyszałam tuż przy uchu i już wiedziałam kim ów „gość” jest.
- Zwariowałeś, Justin? - Szepnęłam, gdy ten pozwolił mi wreszcie oddychać.
- Od godziny na dworze szaleje burza, więc pomyślałem, że gdybyś się przebudziła to dobrze, jeśli ktoś przy tobie będzie. Pamiętam jak panikujesz, gdy tylko usłyszysz pioruny.
Miał rację. Moją fobię poznał już na początku naszej znajomości.
- Dziękuję – szepnęłam, kuląc się ze wstydu.
- Nie ma za co – odpowiedział równie cicho, a jego oddech wylądował na moim karku. Uspokoiłam się, dzięki czemu poczułam gdzie dokładnie chłopak mnie trzyma. Jego ramiona otaczały mnie, a mój tyłek znajdował się na jego kroczu. Mimo intymności, nie miało to charakteru seksualności tylko bliskości dwóch kochających się osób. Justin chciał być jak najbliżej mnie, troszczyć i opiekować się mną, choćby nie wiem co.
- Oj uwierz, jest – zachichotałam, gładząc palcami jego dłoń. - Co jeśli James nas nakryje? - Spytałam, powoli odwracając się do niego twarzą. Uwolnił mnie ze swoich objęć, dzięki czemu udało mi się położyć przodem do niego.
- Mało mnie to obchodzi – moje oczy prędko przystosowały się do ciemności, dzięki czemu widziałam karmelowe oczy ukochanego. Tęskniłam za nim tak cholernie bardzo.
- Kocham cię – pocałowałam go delikatnie, muskając językiem jego dolną wargę. Cieszyłam się, że przy mnie był, bo dzięki jego obecności szybko zapomniałam o panującej burzy. Moje przyspieszone tętno zagłuszyło trzask piorunów.
Jęknął, by chwilę później odpowiedzieć mi „ja ciebie też”. Dłonie chłopaka, mimo swojej szorstkiej struktury wpływały na moje libido, a wilgotność między nogami stawała się coraz bardziej odczuwalna.
- Kochaj się ze mną – zaproponowałam, zdejmując z siebie koszulkę. Nosem przesunęłam po jego delikatnym zaroście na linii szczęki, a wargami znaczyłam swoją drogę. Co kilka milimetrów zostawiałam po sobie wilgotny znak na jego rozpalonej skórze. Chciałam więcej, musiałam czuć, że był mój.
*
Justin's POV:
Nie wyobrażacie sobie mojej radości, gdy Kate po raz kolejny mi się oddała. Mimo, że mogła mieć wszystkich – Jamesa, Austina czy jakiegokolwiek innego ona wybrała mnie.
I wiedziałem, że mogę zrobić wszystko, by taki stan rzeczy się utrzymał.
Jęknąłem, gdy dziewczyna znalazła się nade mną jedynie w majtkach, a jej palce dobrały się do moich bokserek.
- Kocham cię – szepnęła, wprost do mojego ucha, gdy ja złapałem za jej pośladki. Kochałem moment, gdy byliśmy sobie najbliżsi. Dla chwil, kiedy łączyliśmy się w jedność byłem gotów zabić.
- Ja ciebie – ściskając jej kobiece biodra, uniosłem ją delikatnie, chcąc zdjąć swoją bieliznę. Byłem gotowy, by znów przyjąć ją u siebie.
- Czekaj, zapomniałem – chciałem ją zatrzymać, gdy ta już zdążyła znaleźć się na mnie, posiadając mojego penisa. Czując ściskanie jej wnętrza nie powiedziałem ani słowa więcej, ale ona zrozumiała po chwili, że coś jest nie tak.
- Cholera, prezerwatywa – jęknęła, nie przestając się nade mną poruszać. Syczałem z rozkoszy, jedną dłonią ściskając okrągły pośladek, drugą zaś umieszczając na jej łechtaczce. Chciałem sprawić jej ogromną przyjemność.
- Pieprzyć to, pojedziesz rano po tabletkę, po stosunku – nie mogła się wtedy ode mnie odsunąć. Nie mogłem pozwolić na to, by ominęła nas ta ekstaza. Zrozumiała, nachylając się nad moją szyją. Zasysała coraz to kolejne fragmenty skóry. Chociaż wiedziałem, że nie zdołam malinek ukryć przed Jamesem nawet nie pomyślałem o tym, by ją zatrzymać. Duże piersi Kate ocierały się o moją klatkę piersiową, gdy stymulowałem jej wnętrze palcami. Nie mogliśmy być głośno. Mimo wszystko, nie chcieliśmy zostać przyłapani na gorącym uczynku.
- Kiedy zobaczyłem cię z Austinem – próbowałem unormować oddech, by dziewczyna zdołała mnie zrozumieć. - Miałem ochotę go zabić, a ciebie przerzucić przez kolano – Kate mruknęła z aprobatą, przyspieszając swoje ruchy.
- Teraz masz idealną okazję – stwierdziła odważnie. Cholera, jak ja ją kochałem. Ona naprawdę potrafiła zrobić dla mnie wszystko. Jeśli to nie była miłość to nie wiem. Jak chciała tak zrobiłem – tym razem to ona znalazła się na dole, a ja mogłem wepchnąć swój członek do jej ciepłego wnętrza, przy okazji mając przed sobą pośladki o niebiańskim kształcie.
- Oh tak – jęknęła, gdy wbijałem się w nią z coraz to większą siłą i natężeniem.
Warknąłem, a chwilę później moja dłoń wylądowała na jej krągłościach. Nie byłem sadystą, ale klaps, który rozniósł się po pokoju był niczym muzyka dla moich uszu.
- Moja.
*
Kate's POV:
- Dawno nie czułam się tak wspaniale – uśmiechnęłam się do niego, kiedy znowu leżeliśmy twarzami do siebie.
- Nie było za ostro? - Spytał, widocznie zaniepokojony i zawstydzony. Palcami musnął mój rozgrzany policzek.
- Było dobrze – wpatrując się w jego idealną twarz, zauważyłam, że coś się zmieniło. Kiedy spojrzałam w stronę okna, zrozumiałam co. - Burza ustała – stwierdziłam zaskoczona. Przez to wszystko nawet się nią nie przejęłam.
- Widzisz, potrafię się tobą zająć – musnął wargami moje czoło. - Ale rano musimy jechać do apteki – jego ton zmienił się w poważniejszy i bardziej rzeczowy.
- Jasne – chciałam go uspokoić, więc i ja go pocałowałam, tym razem w usta. - A teraz śpimy – jego noga znalazła się na moich, a dłoń na mej talii, zaś głowę schowałam w zgięciu jego szyi. Nie wyobrażałam sobie lepszej pozycji do spania.
*
Justin's POV:
- CO DO CHOLERY SIĘ TUTAJ DZIEJE? - Męski krzyk wyrwał mnie z sennego świata, zmuszając do powrotu na Ziemię. Prawie wyskoczyłem z łóżka, gdy w drzwiach pokoju Kate zauważyłem Jamesa. Powstrzymałem się jednak, wiedząc, że oboje leżymy tam całkiem nadzy. Oh... Robi się ciekawie.
_______________________
Wiem, rozdziału nie było od bardzo, bardzo ale to bardzo dawna, ale uwierzcie, że ostatnio moje życie to rutyna opierająca się na schemacie szkoła-sen-szkoła-sen, ledwo nadążam z własnymi obowiązkami, nie wspominając już o blogu, ale nareszcie udało mi się napisać rozdział! Mam nadzieję, że nie jest beznadziejny, bo naprawdę się starałam. Kolejny powinien pojawić się w następnym tygodniu, oczywiście o ile znajdę wolny wieczór. Jeśli jednak tak się nie stanie, to niedługo odbywać się będą matury, a to wiąże się z wolnym od szkoły, więc błagam - bądźcie cierpliwi i przetrwajcie ze mną ten trudny okres. Do następnego! KOCHAM WAS xx

12 komentarzy:

  1. Jezuuuuuuuuuuuu *_* chcę nowy roozdziaaaał! Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!! Błagam niech on jemu powie ze Kate wróciła do niego :(((. Kochaaam! Weenyyy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny !!! *.* już nie mogę się doczekać nexta ! Szkoda mi trochę James'a, ale trudno ,stracił swoją szansę ,teraz jest Justin i Kate i niech tak zostanie ,proszę ! :)) kocham to, nie mogę się doczekać nexta! < 33 weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to czekamy na następny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę...rozdział jest naprawdę świetny :3
    Moment Justina i Kate był przecudowny i dość podniecający hahaha :P ciekawi mnie to jak oboje zareagują bo w końcu nakrył ich James
    czekam na kolejny rozdział ♥
    zapraszam również do mnie ♥
    fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże nie mogę doczekać się nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super i rozumiem co to znaczy nie mieć czasu na życie poza szkołą. czekam na nast :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega piszesz <3 Jejku piszesz jak prawdziwa osoba ktora wydala juz wiele książek , jestem Tobą normalnie zafascynowana . Czytam wszystkie rodzialy juz dobre 2 godziny >< Poniewaz niestety nie czytalam od samego powstania 1 rodzialu . :c Czekam na dalsze <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to opowiadanie! Omg
    Btw świetny rozdział i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń