20.08.2014

004. I'm gonna love you, until you hate me.


[EDIT, przepraszam, że tutaj, ale to ważne!!!]
 Mieszka ktoś z was w Kędzierzynie-Koźlu? Niedawno się przeprowadziłam i pomyślałam, że może ktoś z czytelników YPOM chciałby się spotkać. :) Jeśli tak to niech się odezwie na asku albo tt @mybiebsxoxo. ♥


- Gdzieś ty była przez tę całą jebaną noc? – Warknął wściekle widząc, w jakim stanie jest dziewczyna. Wyglądała jakby dopiero, co wyszła z burdelu, jej włosy sterczały na różne strony, a podkrążone oczy wskazywały nieprzespaną noc.
- Co ty tutaj robisz? – Wycharczała, widocznie mając problem z gardłem. Chłopak nie zastanawiał się długo tylko szybko poszedł do kuchni nalał do szklanki wody i po znalezieniu apteczki podał Kate tabletki.
- Popij. Będziesz czuła się lepiej – stwierdził, nie potrafiąc ukryć troski. Martwił się o nią, a widząc ją w takim stanie jego serce rozdzierało się na kawałki. 
Szatynka spełniła jego polecenie, siadając na fotelu. Odłożyła wreszcie pustą szklankę i podkuliła nogi, bojąc się tej rozmowy.
- Więc może wreszcie mi powiesz gdzie byłaś? – Spytał ponownie chłopak, zajmując miejsce na kanapie.
- A może to ty powiesz mi, co o tej godzinie robisz w MOIM domu? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie, chcąc uzyskać trochę czasu na ułożenie własnych myśli. Czuła się jak gówno i wolałaby najpierw się przespać, niż siedzieć tam z nim. 
- Czekałem na ciebie przez całą noc, bo wystawiłaś mnie do wiatru. – Wpatrywał się w nią ze stoickim spokojem.
- I dlatego poszedłeś na tę imprezę? Żeby mnie śledzić? – Warknęła, przypominając sobie całą noc w domu Austina. Bez względu na to jak podobał się jej seks z Justinem nie potrafiła go rozgryźć, bez względu na chęci.
  - Jaką imprezę? – Szatyn był widocznie zaskoczony obrotem spraw. W tamtym momencie to on był pod ostrzałem pytań, chociaż miało być odwrotnie. 
- Nie zgrywaj idioty. Pojechałeś pewnie za mną i Zaciem do domu Austina. Na domówkę. 
- Więc byłaś na domówce przez całą noc? I kto to do cholery jest Zac? – Katie chciała parsknąć śmiechem, widząc zmarszczkę między jego brwiami, gdy ten się zastanawiał, jednak zachowała spokój. Nie mógł jej wyprowadzić z równowagi.
- Boże, jaki ty jesteś głupi. – Ostro skrytykowała mężczyznę, wstając. Odwróciła się, idąc w stronę schodów, gdy poczuła uścisk na nadgarstku. 
- Nie ruszysz się, póki nie wytłumaczysz mi tego wszystkiego – ich twarze znajdowały się centymetry od siebie. Utrzymywali przez kilka sekund kontakt wzrokowy, do czasu, aż dziewczyna po raz kolejny zabrała głos. 
- Przecież dobrze wiesz gdzie byłam, skoro też tam byłeś! Tańczyliśmy razem, a potem ty… - Nie dał jej dokończyć, parskając śmiechem.
 - Jesteś głucha? Przez całą noc siedziałem na tej kanapie, czekając na ciebie! Prawie nie zmrużyłem oka, chcąc z tobą porozmawiać jak tylko wrócisz. Sądziłem, że nigdzie nie pójdziesz, jeśli wyślę ci te kwiaty z liścikiem, ale to najwyraźniej nie poskutkowało.  Wystawiłaś mnie, a teraz robisz mi wyrzuty przez coś, o czym nie mam pojęcia. 
- Nie sądziłam, że jesteś takim świetnym aktorem. Przestań robić ze mnie idiotkę, jeśli wiem, co widziałam! Byłeś tam, tańczyłeś ze mną, a potem kochaliśmy się! – Łzy wezbrały na powierzchni jej oczu, ale szybko przymknęła powieki, chcąc je zatrzymać. Odwróciła głowę, wpatrując się w swoje stopy.
Chłopak odszedł na kilak kroków, nie spuszczając jej z oka.
- Nie tknąłem cię odkąd byliśmy w Los Angeles, chociaż bardzo chciałbym. To naprawdę nie byłem ja – ostatnie zdanie wypowiedział szeptem. 
I wtedy dziewczyna mu uwierzyła, analizując w myślach, co tak naprawdę się stało. Znów usiadła na fotelu, wiedząc, że jeśli będzie stać to przez napływ zdarzeń zaraz zasłabnie. 
- Przespałaś się tam z kimś? – Chłopak spytał, nie podnosząc głosu. Kate wiedziała, że to dopiero cisza przed burzą. 
- Tak, chyba…
- I myślałaś, że to ja? – Spytał głupio, przeczesując swoje włosy dłonią. Nie wiedział jak ma się zachować. Dotarło do niego, że ktoś jej dotykał. Dotykał ciała, które należało tylko i wyłącznie do niego. Może naprawdę powinien dać jej odejść? Obraz czyichś łap na jej jedwabnej skórze zabijał go.
- Byłam pewna, że to ty. To wszystko przez Patricię i tego… Austina – wydusiła, wiedząc, że zbliża się jej bezsilny słowotok. Słowa zaczęły wypływać z niej niczym woda w rzece. – Najpierw dali mi zapalić to gówno, a potem on zabrał mnie na parkiet. Wtedy… myślałam, że tańczę z tobą. Widziałam cię. Przytuliłam. A całą resztę znasz. – W głębi duszy czuła, że powinna mu to powiedzieć. Wiedziała, że on to musi wiedzieć.
- Jarałaś zioło? – Nagle jego postawa, którą dziewczyna obserwowała – zmieniła się. Cały się spiął, a jego oczy pociemniały. Dłużej nie myśląc, podeszła do niego i objęła jego tors. Wiedziała, co teraz czuje, bo sama była zagubiona w tych wszystkich uczuciach, które ich łączyły. Nie sądziła, że rozstanie z nim będzie dla niej tak cholernie ciężkie. Nie potrafiła wyzbyć się wszystkich wspomnień. Kiedy tylko była przy nim czuła to jak bardzo jej na nim zależy. Cały jej świat zaczynał się i kończył na nim – na jego karmelowych tęczówkach, malinowych ustach i chrapliwym głosie. Nie mogłaby o nim zapomnieć. 
Ciało Justina na początku nie współpracowało, ale już po chwili obejmował ją swoimi umięśnionymi ramionami, delikatnie gładząc jej plecy, w opiekuńczym geście. Nagle usłyszała pytanie, które sama chciała zadać.
- Czy dla ciebie to, co zdarzyło się w Los Angeles coś znaczyło? – Dziewczyna przymknęła powieki, czując ogromny ból w klatce piersiowej. Nie sądziła, że mógłby uważać inaczej.
- Oczywiście, że tak – odpowiedziała chłodno, odsuwając się odrobinę. – Mnie się o to pytasz? To ty wszystko zepsułeś. 
Westchnął, starając się nie wybuchnąć.
- To ty uciekłaś zanim miałem szansę cokolwiek ci wytłumaczyć – ich spojrzenia się spotkały. Oboje poczuli nagły przepływ iskier. Ich ciała idealnie do siebie pasowały.
- Dziwisz mi się? Nienawidzę, gdy ktoś mnie okłamuje. Wtedy czułam się jakbyś wbił mi nóż w serce.
- Wiem, że postąpiłem źle. – Mówiąc to puścił ją i odszedł kilka kroków do tyłu, obracając się do niej plecami. – Ale ty też nie byłaś święta. Nawet teraz kiedy wiesz, że cholernie mi na tobie zależy spotykasz się z innymi i dajesz się zaciągnąć przez jakichś kretynów do łóżka – warknął, a dziewczyna, mimo że nie widziała jego twarzy wiedziała, że był wściekły. Złościł się z zazdrości.
- Zjarałam się, więc nie wiedziałam, co robię! Poza tym myślałam, że to były twoje ręce, twoje pocałunki. – Szepnęła rozdygotana i ku jej zaskoczeniu chłopak w sekundę znalazł się bliżej niż wcześniej. 
- Chciałaś, bym to był ja? – Spytał, wypuszczając powietrze na jej drżące usta. – Bym to ja sprawiał ci przyjemność? – Jego usta zaczęły muskać jej wrażliwą twarz w okolicach ucha. – Uwierz mi, że marzę, by znów jak się pode mną wijesz w ekstazie – jego sprośne słowa zawróciły jej w głowie, ale na szczęście chłopak złapał ją za biodra. – Pamiętasz jak było nam dobrze? – Zassał skrawek skóry na kobiecej szyi, a Kate nie potrafiąc się powstrzymać, jęknęła. 
- Wiesz, że może być nam znów dobrze. Tylko pozwól mi cię właściwie docenić – wysyczał do jej ucha, przyciskając swoje krocze do jej dolnej partii ciała. – Oboje wiemy, że tego chcesz. Proszę, daj mi kolejną szansę. – Odsunął się odrobinę, by znów spojrzeć w jej głębokie szafirowe oczy.
- Justin – westchnęła, obejmując dłońmi jego szyję. – Tęskniłam za tobą – mówiąc to spojrzała na jego lekko rozchylone, pulchne wargi. 
 Ohh, maleńka – jękną i wpił się w jej usta. Nie protestowała, wręcz przeciwnie. Wyszła jego pieszczotom naprzeciw, zaczepiając palce w jego włosach. Iskierki między nimi zaiskrzyły, a za epicentrum obrały połączenie ich języków. W tym pocałunku było wszystko to, co czuli przez całą swoją rozłąkę: tęsknota, złość, frustracja, ale przede wszystkim – miłość. 
Oderwali się od siebie, ciężko dysząc i starając się złapać orzeźwiający oddech. 
- To jeszcze nie koniec – szepnął Justin, pozostawiając na rozpalonym czole szatynki wilgotny pocałunek. – Wrócę – rzucił, zanim skierował się w stronę drzwi. 
Kate jeszcze przez kilka minut stała osłupiała, wpatrując się w drzwi, które przed chwilą zostały zamknięte. Nie wierzyła, że to naprawdę się działo. Nie potrafiła zrozumieć jak mogła tak po prostu mu odpuścić. Chociaż w głębi serca wiedziała, dlaczego tak postąpiła – kochała go, a miłość potrafi przebaczyć najgorsze występki. 
Z nadal szumiącą głową ruszyła po schodach. Po tym wszystkim naprawdę potrzebowała zimnego prysznica i odrobiny snu. 
*
Kiedy Kate się obudziła właśnie wybiła siedemnasta. Czuła się o niebo lepiej niż rano. Z delikatnym uśmiechem, wspominając rozmowę z Justinem zeszła do kuchni. Była głodna, więc wyszperała coś na szybko z lodówki. Resztkę zapiekanki makaronowej przygrzała w mikrofali, nalewając sobie przy okazji szklankę pomarańczowego soku. Miała nadzieje, że Justin nie opuścił jej na długo. Naprawdę chciała z nim wszystko wyjaśnić i rozwiać wszelkie wątpliwości z nim związane. Z gotowym jedzeniem i piciem przeniosła się do salonu, gdzie umościła się na kanapie. 
Czuła, że wielki kamień spadł jej z serca, kiedy wreszcie naprawdę chciała Justinowi przebaczyć. I to stało się w taki absurdalny dzień jak ten – kilka godzin po spaniu z chłopakiem, którego nawet dobrze nie pamiętała.
Po zjedzonym posiłku odstawiła talerz na stolik, nie potrafiąc usunąć uśmiechu, który aż promieniował na jej twarzy. Bała się, fakt, ale wiedziała, że jeżeli oboje się postarają wszystko się uda.
By zabić czas postanowiła trochę posprzątać, więc zaniosła brudne naczynia do kuchni, a kiedy wróciła się, by posprzątać resztę usłyszała dzwonek do drzwi. Nie sądziła, że Justin zaszczyci ją swoją obecnością tak szybko, więc z szeroko otwartymi oczyma podeszła do wejścia. Nie patrząc przez wizjer ujęła klamkę i otworzyła. Od razu tego pożałowała. Na progu wcale nie stał szatyn z karmelowymi oczyma. Zaskoczona zachłysnęła się powietrzem, a do jej nozdrzy dotarł zapach taniego alkoholu. 
 Pierdolone deja vu. 
~*~
od autorki: Od razu przepraszam za długość, bo ten rozdział jest akurat naprawdę krótki, ale w następnym postaram się poprawić i napisać jakieś 6 stron, zamiast 3.
Chciałabym również przeprosić za bycie suką. Ostatnio niefajnie zachowywałam się względem was,
ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. :(
Pamiętajcie misie, że gdyby nie wy na tym blogu nigdy nie byłoby 150 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ, za które przeogromnie dziękuję! W najśmielszych snach nawet nie marzyłam o takiej liczbie, a to wszystko tylko i wyłącznie dzięki wam.
Jesteście najwspanialsi! 

38 komentarzy:

  1. To jest świetne, nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału. xx /Agata.

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham kocham kocham sfgjgxrucrkxyvj
    @JB_Angel0

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to bardzo 😭❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze, że nareszcie im się układa, że są razem! Chociaż i tak zaraz się coś stanie to ogromnie się cieszę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosh.... koniec w takim momęcie!! dziękuję ci że piszesz tego bloga i nie mogę się doczekać nowego rozdziału!! mam nadzieję że będzie dobrze ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem nawet jak ująć to co myślę w słowach. Jesteś wspaniała osobą i jeszcze lepszą pisarką, bo tak już powinno się Ciebie nazywać.Czekaćm z niecierpliwością na następny rozdział i dziękuję za wszystko co dla mnie robisz!!!:*/oliwcia

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że do nas wróciłaś, bo tęskniliśmy za Tobą i Kate i Justinem i wgl opowiadaniem;) Każdy ma czasem gorsze chwile i potrzebuje przerwy...
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaawwwww <3 Zapowiada się ciekawie <3 Jejjciuu <3 ie mogę doczekać się kolejnych części <3 Boniuuuu <3 KOCHAM CIĘ ! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale fajnie!! Pogodzili się! Oby im się udało! *.* genialny rozdział , nie mogę doczekać się nexta! <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiadało się tak pięknie ale musiała być jak zwykle drama na końcu... Niech teraz zjawi się Justin i ją uratuję, jak ,,książę na białym koniu" xd Ta moja wyobraźnia. No nic czekam na następny <3
    PS Wybaczam Ci!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś nominowana do Liebster Award . Aby dowiedzieć się wiecej zapraszam na bloga :
    http://justin-and-ana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. mam nadzieje ze tym razem nie bedziemy musieli tyle czekac, szkoda ze taki krotki ale i tak cudo ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. omg omg omg cudowny cudowny cudowny! jdbxjnkxxsbdksk wrócili do siebie! jjddbbdjdakd jjeeeeej! czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowne !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Supcio ! :) Jeju KOCHAM TEN FF

    OdpowiedzUsuń
  16. jejku cudowne!!! chce już następny:(((

    OdpowiedzUsuń
  17. Jprdl ! Pisz dalej ! Nawet.nie wiesz ile czekałam aby wreszcie przeczytać ten rozdział ! Pisz i pisz ! Nie mg się doczekać następnej części ! Let's go !

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak mogłaś skończyć na takim momencie ;( jak zwykle cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  19. czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham to czytać :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. W ciagu 2 dni przeczytalam cale to opowiadanie, cudo! *-*
    Czekam nn
    @bizzlesbab

    OdpowiedzUsuń
  22. Justin jaki kooochany..czekał na nią i ten pocałunek <3 i po co James przyszedł nosz ja ciee. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  23. Najlepsze ff jakie czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział, pewnie teraz wyparuje Justin i bedzie dgnjvfjjvcb czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  25. cudowny rozdział 💜 kocham Cię i to opowiadanie 😍 nie mogę się doczekać następnego 💛😘 @hejkakidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten blog jest cudowny, przeczytałam całość w jeden dzień i czekam nn ❤

    OdpowiedzUsuń
  27. WOW!! Swietny rozdzial... Kocham te ff <3 Czekam na nastepny :D @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  28. Pochlonelam to ff tak szybko, ze nawet nie wiem jakim cudem juz sie skonczylo. Bardzo dobrze piszesz, skladniowo itd. Milo I przyjemnie sie czyta. Nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu! @LifeseverBiebs

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny rozdział kochana :3 <3 @believeinmeduke

    OdpowiedzUsuń