2.05.2015

020. How can I decide what’s right?

AKCJA! KONKURS! PRZECZYTAJCIE!Pomyślałam, że fajnie byłoby coś zorganizować specjalnie dla Was. A więc tak, by wziąć udział w konkursie wystarczy na TT dodać tweeta z opinią na temat bloga, rozdziału czy cokolwiek wraz z hashtagiem #ypomPL. Czas trwania konkursu to tydzień (koniec - 09.05.2015r.). W ten dzień wylosuję usernamy 3 osób, do których wyślę własnoręcznie napisaną karkę i słodycze. Rozważę dorzucenie listu z wymyślonym przeze mnie one shotem. :D
A teraz miłego czytania, kochani! ♥
Justin's POV:
Wiedziałem, że nie uda się nam wykaraskać z tej sytuacji, więc po prostu musiałem powiedzieć prawdę.
- A co nie widać? Leżymy, Kate była wczoraj przerażona z powodu burzy – stwierdziłem, mając nadzieję, że się nie obudzi i nie wpadnie w panikę.
- Jakoś ci nie wierzę – zagrzmiał i byłem pewny, że wejdzie do środka, by zedrzeć z nas pościel, jednak on wyszedł z trzaskiem zamykając drzwi. Huk, który wywołał zbudził Kate. Sapnęła głośno, próbując usiąść.
- Spokojnie – szepnąłem i chwilę później pocałowałem ją w czoło.
- Co się dzieje? - Spytała, podciągając kołdrę pod samą brodę. Była przeurocza, kiedy się czegoś bała.
- James nas nakrył – nie potrafiłem powstrzymać chichotu. Zresztą, każdy by się śmiał, gdyby zobaczył jego twarz.
- Że co zrobił? - Podniosła głos na tyle, że bez przeszkód każdy w domu mógł ją usłyszeć.
- Cicho – uśmiechnąłem się do niej, mocniej zaciskając ramiona na jej drobnej talii. - Wszystko jest okej – i nim się obejrzałem moje usta wylądowały na jej. Cholera, naprawdę mocno ją kochałem.
*
- Powiedziałem mu, że bałaś się burzy i dlatego do ciebie przyszedłem – odezwałem się, gdy dziewczyna po wyjściu z łazienki zaczęła się przebierać. - Nie wyglądał na uradowanego i dziwne jest to, że tak łatwo mi uwierzył.
- Moim zdaniem coś musi się za tym kryć – mając na sobie jedynie za dużą koszulkę, podeszła do okna i rozsunęła zasłony. - Co jeśli ona tam gdzieś jest? - Moje serce podskoczyło do góry. Nic nie mówiąc, podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu w talii. Głowę oparłem o jej bark.
- Nawet jeśli to jesteś tutaj ze mną i nic ci się nie stanie – szepnąłem, całując jej odkrytą skórę na karku. - Zawsze będę tu dla ciebie, kochanie – splotła nasze dłonie. Czułem jak rozluźnia się, otoczona moimi ramionami. Świadomość tego, że czuje się niekomfortowo we własnym domu wywoływała u mnie wzrost adrenaliny. Gdyby udało mi się odnaleźć Megan nie miałbym skrupułów, byleby Katie wreszcie poczuła się spokojna.
Stanęliśmy twarzami do siebie. Dłonią pogładziłem jej policzek, by po chwili złączyć nasze usta. Nie ruszaliśmy się. Nie drgnęliśmy, chcąc w spokoju chłonąć obecność ukochanego. Nie potrzebowaliśmy niczego innego tylko siebie nawzajem.
*
- James? - Zawołałem, przechodząc wraz z Katie do kuchni. Nie uzyskałem odpowiedzi, czując, że coś musi być nie tak.
- Gdzie on może być? - Dziewczyna ubiegła mnie, bo sam chciałem zadać to pytanie. Wzruszyłem ramionami, nie chcąc wywołać niepotrzebnej paniki.
- Pewnie wyszedł do sklepu – skomentowałem, sam nie wierząc w swoje słowa. Podszedłem do lodówki, by wyjąć mleko. - Masz ochotę na płatki?
Przytaknęła, siadając przy stole.
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - Nie czułem się zbyt komfortowo przez fakt, że dziewczyna wydawała się dziwnie małomówna.
- Nigdy niczego nie planuję – szepnęła, poprawiając swoją fryzurę.
- Co jest? - Postawiłem na stole miski, obok kładąc łyżki. - Kate...
- Ja.. Już sama nie wiem – wpatrzona była w jakiś punkt, od którego nie potrafiła odwrócić wzroku. Nawet mrugała rzadziej.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
- Po prostu nie wierzę w to.
- Hm? - Zagadkowość jej odpowiedzi jedynie wzmocniła moją ciekawość.
- Odkąd się poznaliśmy przestałam wierzyć w przypadkowość. Od dawna widzę świat jak wielkie puzzle, a każda z części układanki musi się zdarzyć. Nasze losy musiały się przeciąć, musieliśmy się poznać, Justin. Teraz to dla mnie oczywiste. Co jeśli w gwiazdach zapisane jest, że Megan dokona swojej zemsty? Nie wiemy czy nie szykuje dla nas bomby, by znienacka zaatakować – głos zaczął jej drżeć, a z oczu wypływać łzy. - Po prostu czuję się... - nie potrafiła skończyć, bo płacz zapanował nad jej całym ciałem. Gdyby nie siedziała na krześle, już dawno znalazłaby się na podłodze. Włosy zakryły jej twarz.
- Kate – podszedłem do niej i łapiąc jej podbródek, uniosłem głowę dziewczyny do góry. - Musisz zjeść, bo za chwilę wychodzimy – wiedziałem, że nie może zostać w domu. Potrzebowała świeżego powietrza, więc miałem w planach jej to zapewnić.
*
- Dlaczego tego kretyna nadal nie ma? - Spytałem sam siebie, czekając w kuchni na powrót Katie. - Po co w ogóle wychodził? - Moje rozmyślania przerwały kroki. Chwilę później Kate stała już naprzeciwko.
- Wyglądasz pięknie – skomentowałem i od razu do niej podszedłem. Objąłem ją talie i poczułem jaka spięta była. - Kochanie – szepnąłem wprost do jej ucha, pozostawiając na szyi dziewczyny drobny pocałunek. - Komu w drogę temu czas.
- Taa – przytaknęła markotnie, przekładając torebkę do drugiej dłoni. Nie odpowiedziałem, prowadząc ją w stronę wyjścia. Zamknęliśmy za sobą drzwi na klucz. Jeśli James będzie chciał wejść do środka to znajdzie sposób, pomyślałem. Otworzyłem przed Kate drzwi z samochodu, czując się głupio, gdy patrzyła na mnie swoim mętnym wzrokiem.
- Proszę cię – nie odwracała wzroku od widoku za oknem. Nie miałem jednak zamiaru ruszyć, dopóki miała taką minę. - Kochanie – dłonią pogładziłem jej kolano. Rzuciła okiem najpierw na moje palce, potem uniosła głowę i wreszcie nasze spojrzenia się spotkały.
- Jesteś ze mną bezpieczna, wiesz to, prawda? - Spytałem, świadomy tego, że jej odpowiedź będzie przecząca. Nie czekałem więc nań. - Jesteś i musisz uwierzyć, że możesz żyć nie zważając na Megan – musiałem naprawdę nad sobą panować, bo bliski byłem wybuchu. Mnie ta sytuacja również przerastała.
- Nie rozumiesz, Justin..
- Ja nic nie rozumiem? - Podniosłem głos, ale od razu się zreflektowałem, biorąc głęboki oddech. - Musisz przestać o tym myśleć. Teraz jesteśmy tu tylko ty i ja. Nikt więcej i tak pozostanie. O ile oczywiście mnie nie rzucisz, ale nie bój się, nie pozwolę ci na to – zaśmiałem się i zachciało mi się skakać, gdy usłyszałem również chichot Katie. - Wszystko, prędzej czy później wróci do normy, obiecuję ci to, a teraz jedziemy – pocałowałem ją przelotnie w policzek i odpaliłem samochodu. - No to w drogę.
*
- Masz może ochotę na lody? - Spytałem, parkując samochód. Znaleźliśmy się przed wejściem do parku. Przytaknęła, posyłając mi mały uśmieszek. - I od razu życie jest piękniejsze – skomentowałem, wysiadając. Kiedy stanęliśmy naprzeciwko siebie objąłem ją w talii i delikatnie pocałowałem. - Idziemy – szepnąłem, chwytając jej dłoń.
- Kocham cię – zaskoczyła mnie swoim nagłym wyznaniem, przez co zadziałałem pod wypływem impulsu. Stanąłem odwrócony do niej plecami, nachylając się do przodu.
- Wskakuj – i nim się obejrzałem, przemierzałem park z Katie na plecach.
- Jesteś chory – zaśmiała się głośno, obejmując mocniej mój kark.
- Chory z miłości – wiedziałem, że było to obrzydliwie słodkie, ale nic nie mogłem zrobić z faktem, że całkowicie oszalałem na jej punkcie.
Kilka razy udało mi się pookręcać, aż wreszcie dotarliśmy do wielkiej, bladoniebieskiej budki z lodami.
- Jakie chcesz? - Spytałem, spoglądając na dziewczynę, która nie zmieniła swojej pozycji. Nie była ciężka, więc nie miałem problemu z tym, by ponosić ją jeszcze trochę.
- Czeeeeekoladowe – zawołała niczym mała dziewczynka. Musieliśmy wyglądać komicznie, bo nawet pani z budki zaczęła chichotać, chociaż robiła to skrycie, byśmy nie zauważyli.
- To poproszę największe czekoladowe lody jakie macie dla mnie i dla mojej dziewczyny! - Niestety, musiałem poprosić Kate by zeskoczyła z moich pleców, gdyż w takiej pozycji nie potrafiłem wyjąć portfela, a o trzymaniu loda mogłem zapomnieć.
- Ej no, byłeś taki wygodny – policzki zaróżowione miała od chichotu, a uśmiech wreszcie zagościł na jej twarzy.
- Kocham widzieć cię szczęśliwą – zarumieniła się do tego stopnia, że przypominała szczerzącego się dojrzałego buraka.
- No już mi tak nie schlebiaj, bo ego mi urośnie – wraz z tymi słowami usiedliśmy na jednej z ławek i przeszliśmy do konsumowania lodów.
Palcem wskazałem jej skrawek skóry nad ustami, by zasygnalizować, że się ubrudziła.
- Jesteś tu brudna – wymamrotałem, z lodem w buzi. Przetarła się, nie wyczuwając mojego podstępu.
- Nadal masz tutaj plamę – mówiąc to, zamiast palcem dotknąłem jej skóry lodem, dzięki czemu faktycznie widniała tam brązowa lodowa plama. - A nie mówiłem?! - Krzyknąłem, dumny z siebie. Katie śmiejąc się, nachyliła się nade mną.
- Nie bądź taki do przodu, bo cię z tyłu zabraknie – skomentowała i nim mogłem ją powstrzymać wtuliła się brudnym policzkiem w moją koszulkę.
- No nie! - Zaśmiałem się. - To nie fair!
- Oh, Justin, Justin – Z uśmiechem usiadła mi na kolanach.
- Wracamy do domu? - Spytała.
- A chcesz? - Zaprzeczyła ruchem głowy. - W takim razie chodźmy się przejść – zaproponowałem, splatając nasze dłonie.
*
No one's POV:
Blondynka zaparkowała swój samochód w idealnym momencie, dzięki któremu dostrzegła wychodzącego z domu Jamesa.
- Jak dobrze, że go śledziłam – powiedziała do siebie, wyciągając kluczyki ze stacyjki. Wysiadła szybko z pojazdu, biegnąc w stronę chłopaka. W ostatniej chwili zablokowała mu możliwość wejścia do auta.
- Gdzie się skarbie wybierasz? - Spytała, posyłając mu szczery uśmiech. Wreszcie miała ukochanego przy sobie. To ta chwila. Mogła zrobić wszystko.
- Uważasz mnie za debila? Myślisz, że nie widziałem cię przed domem Kate? Sądzisz, że nie zauważyłem jak za mną jedziesz? - Patrzył na nią zimnym, nieprzeniknionym wzrokiem.
- I co z tego? - Zaśmiała się ironicznie. - Teraz jesteś wreszcie mój.
- Nie na długo – nagły ruch wywołał u niej wstrzymanie oddechu. Ostatnim widokiem, jakim dane było jej wtedy zobaczyć był błysk ostrza kuchennego noża.
*
Justin's POV:
- I już nigdy więcej nie będziesz się przez nią smucić, tak? - Weszliśmy do domu.
- Jasne, że... – Zakryłem uszy, by nie słyszeć przerażającego krzyku dziewczyny. Powiodłem wzrokiem za jej wskazującym palcem.
Nie pisnąłem, ale byłem w ciężkim szoku, gdy zobaczyłem Jamesa stojącego obok kanapy, na której leżała owinięta bandażami Megan.
- Co do kurwy? - Warknąłem, gdy dotarło do mnie, że blondynka ledwo oddychała przez ciężkie rany na ciele.
- Chyba musimy pogadać – stwierdził beznamiętnie chłopak.
Czy my naprawdę nie możemy przeżyć chociaż jednego spokojnego dnia?
______________

Od autorki: Czy ja wspominałam, że będzie spokojniej i obędzie się bez akcji? Przez większość rozdziału tak było, ale... Cóż, lubię jak się dzieje. :D 
Rozdział krótki, ale cieszę się, że w końcu go dodałam. ;)
Pamiętajcie o tym, by zostawić po sobie ślad!
Kocham Was i dziękuję wszystkim tym, którzy przy mnie są. bez względu na przeciwności :)

31 komentarzy:

  1. Wooow dzieje się 😲
    Kocham Cię dziewczyno i dziękuję, że to piszesz bo jest świetne ❤ 💋

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku <3 <3 Każdy następny rozdział jest jeszcze lepszy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ♥ Już by się prawie wydawało,że wszystko jest okej a tu nagle bum,poza tym nie wiem czy inni zauważyli ale przecież w końcu Kate i Justin nie pojechali po te tabletki więc pewnie będzie ciąża xD Ps. Znalazłam to opowiadanie wczoraj i już przeczytałam całe

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. ;p Czekam na kolejne rozdziały i dziękuję że wciąż dla nas piszesz. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ale przerwane w takim momencie! Omg

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej gdzie tu sa tabletki antykoncepcyjne ? Chcesz zeby mieli dziecko ? Nieee za wczesnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a myślałam, że tylko ja na to zwróciłam uwagę :P

      Usuń
  7. jak ja nie lubię jak ktoś kończy w takich momentach xd ale cóż czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniały rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  9. się dzieje :3 ciekawe co dalej :P i co z tą tabletką po ? haha niech nie bierze :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wowowo dzieje się ! Ciekawe co wydarzy się dalej. Już nie mogę się doczekać nexta! Uwielbiam Twojego bloga! < 33

    OdpowiedzUsuń
  11. O jezu nie mogę doczekac się nn na serio boski

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rodział tylko szkoda, że skończony w rakim momencie cóż czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ojaa czekam na następny! :)) świetny rozdział! *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział , czekam na następny <3 c:

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział czekam na następny <3 c:

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta końcówka...cholera zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się, że James zrobi coś takiego Megan, Mam nadzieję, że szybko pojawi się następny. ♥
    zapraszam do mnie
    fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy kolejny napisz szybko prosze

    OdpowiedzUsuń
  18. Cała ta historia jest świetna. Nie mogę sie od niej oderwać. Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Twoje opowiadanie jest świetne i liczę na to, że kiedyś wydasz książkę, bo masz ogromny talent i szkoda byłoby go nie wykorzystać ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham, kocham, kocham ♥❤
    No to niech się dzieje!! ☺

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy bedzie nastepny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  22. Good write-up. I absolutely love this website - ,.
    Continue the good work!

    OdpowiedzUsuń
  23. Moze dodasz wkoncu łaskawie kolejny rozdzial -,-

    OdpowiedzUsuń
  24. Jejku błagam dodaj juz nowy rozdzial minął ponad miesiąc :'(

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam to opowiadanie, masz talent! Nie przejmuj się hejterami, jest wiele osób, które stoją za Tobie murem. Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział, nie mogę się doczekać aż zaczniesz pisać dalszą część. Trzymaj się, buziaki

    OdpowiedzUsuń