Od autorki: Widzicie? Jak mam wenę, ochotę i czas to rozdział pojawia się w odstępie mniejszym niż tydzień, mimo że komentarzy pod ostatnim było malutko. Myślę, że ucieszycie się z takiej niespodzianki.
Mam do was sprawę i proszę, żebyście przeczytali całą moją notatkę (gdyby nie była ważna to bym jej tutaj nie pisała).
Na zajęcia z wiedzy o kulturze chętni mają przedstawić swoje pasje. Ja wpadłam na pomysł, by zrobić prezentację o blogu i O WAS. :)
Dlatego byłoby mi niezmiernie miło, gdybyście na moim asku - klik (z konta, bez anonima), na dm na TT - klik, na priv na fb - klik, na pocztę - highlyabovesky@gmail.com czy pod hasztagiem #ypomPL napisali kilka zdań o tym co myślicie o tym opowiadaniu (nie chodzi o sam rozdział, a o całokształt histori) czy o mnie.
Naprawdę czułabym się zaszczycona, gdybym mogła opowiedzieć o was, moich aniołkach. ♥
Wiecie, że wkładam w tego bloga całe serce, więc mam nadzieję, że w takiej sprawie mi pomożecie.
Miłego czytania! x
Kate’s POV:
Dobrze, że James był na tyle
łaskawy, by powiedzieć mi gdzie jedziemy, dzięki czemu mogłam się stosownie
ubrać – pomyślałam z pogardą.
Miałam nadzieję, że uda mi się
dzisiejszego wieczoru zrelaksować, ale z każdą mijającą minutą coraz mniej w to
wierzyłam, gdyż Justin nie potrafił wyjść z mojej głowy. Westchnęłam, czując
się totalnie bezsilna. Rzuciłam okulary za siebie, nie przejmując się nawet tym
czy je zbiję czy nie. Poprawiłam włosy i z gulą w gardle wyszłam z pokoju.
James ubierał buty, opierając
się o jedną ścian w przedpokoju, gdzie bez słowa podeszłam. Nie obdarował mnie
swoim spojrzeniem ani jakimś zdaniem. Oboje milczeliśmy jak zaczarowani. Ja
próbowałam strawić jego obecność, szatyn wyglądał na zamyślonego, zupełnie
jakby utknął w swoim świecie.
Po chwili wyszliśmy przed dom.
Po zamknięciu drzwi skierowaliśmy się do czekającej już na nas, taksówki.
Zaśmiałam się cichutko pod nosem, przypominając sobie o tym, że Justin również
zawsze organizował dla nas transport.
Nie myśl o nim, kretynko – dogryzła mi podświadomość, nie chcąc,
bym zadręczała się myślami o ukochanym. Mina automatycznie mi zrzedła, a kiedy
wsiadłam do samochodu postanowiłam się skupić na tym, co mnie otacza, by
zapomnieć o swoich decyzjach i ich późniejszych konsekwencjach.
W końcu jadę z Jamesem się
zabawić i zapomnieć o problemach.
Ale czy mi się uda?
Co jeśli to mój kolejny błąd?
Ścisnęłam dłonie w piąstki,
mknąc przez ciemne ulice Nowego Jorku, na tylnym siedzeniu pojazdu. Powoli
zaczęłam zastanawiać się, co tak bardzo pochłonęło mojego towarzysza, bo wyglądał jakby zapomniał o całkowitym bożym świecie.
Nagle zachciało mi się płakać.
James’ POV:
Kątem oka przyglądałem się
widocznie zestresowanej Kate. Nie chciałem zwracać na siebie uwagi, bo
wiedziałem, że szatynka od razu wyczuje moje intencje. Nie chciałem jej również odstraszyć
kolejnymi wyznaniami miłości, ale to nie oznaczało, że przestałem ją kochać. Była
dla mnie najważniejsza i dlatego teraz postanowiłem wykorzystać okazję, by na
nowo zdobyć jej serce.
Raz mi się to udało, więc
dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Nie odrywałem oczu od świateł
za samochodowym oknem, nieustannie myśląc o nadchodzącej nocy.
No one’s POV:
Blondynka zaczęła wiercić się
na siedzeniu swojego JEEPa. Czując dyskomfort od kilku dobrych godzin, marzyła
o tym, by w końcu móc rozprostować nogi. Widząc, nadjeżdżającą pod dom
Katherine, taksówkę, dostała dreszczy. Niewiele brakowało, a omamiona żądzą
zemsty, wyskoczyłaby i spełniła swój cel.
A było nim zamordowanie Kate.
Dziewczyny,
która zabrała jej całe szczęście.
To ona odebrała blondynce osobę,
dla której żyła.
- Ale nie, to nie może się teraz stać –
powiedziała do siebie, próbując się uspokoić.
– Jeszcze nie teraz, nie teraz – powtórzyła, targając się za włosy. – Już
niedługo zabiję cię mała zdziro – warknęła z pogardą, wpatrując się w parę
wychodzącą z domu. – Już niedługo – ściszyła swój głos do szeptu, by po
sekundzie wybuchnąć szaleńczym śmiechem.
Kate’s POV:
-
Pierwszy raz w życiu jestem w kasynie – przyznałam zawstydzona, rozglądając się
dookoła, próbując rozeznać się w nowym miejscu. Kroczyliśmy po długim,
czerwonym dywanie, a z każdym kolejnym krokiem liczba automatów i stołów do
pokera zwiększała się. Patrzyłam jak urzeczona na ludzi tak zawzięcie grających
we wszystkie te różnorodne gry.
-
Od czego zaczniemy? – Spytałam, nie ukrywając podekscytowania. Już od progu
zakochałam się w tym miejscu.
- Najpierw pójdziemy się
czegoś napić – najwyraźniej wrócił mu humor, bo posłał mi uśmiech, łapiąc za
moje ramię. Nie sprzeciwiałam się, krocząc przy nim jak cień.
*
- Ile czasu tu spędziłeś? –
Spytałam, lekko wstawiona, pijąc już trzeciego drinka. Zaczęło mi się kręcić w
głowie, ale uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nie byłam szczęśliwa, ale mózg za
wszelką cenę chciał we mnie wpoić radość wywołaną sporą dawką alkoholu.
- Kiedyś lubiłem tu grywać,
ale to było zanim poznałem ciebie. Wróciłem tuż po tej całej aferze ze ślubem. –
Wpatrywał się we mnie, jakby chciał sprawdzić moją reakcję na swoje słowa.
- Czyli to tutaj się upijałeś
i…? – Nie dokończyłam zdania, upijając ostatnią porcję drinku ze szklanki.
Przytaknął, gdy jego policzki nabrały różowego odcieniu.
- Więc? Możemy iść w końcu
zagrać? – Zaproponowałam, czując ciążącą nad nami złowieszczą chmurę. Znowu bez
słowa potwierdził ruchem głowy, wstając z barowego stołka. Męskie ramie
wylądowało na moim barku, ale nie zrzuciłam go. Nie czułam się z tym
niekomfortowo, szczególnie kiedy chwiałam się na własnych nogach.
*
Od jakiejś godziny nie potrafiłam odejść od automatu na pieniądze. Wrzucałam do maszyny coraz to
kolejne monety. Czasami przegrywałam, ale na szczęście – częściej na ekranie pojawiały
się symbole, tworząc odpowiedni wzór. Dzięki temu sporo zyskałam. Przez dobrą passę, gra szybko mnie wciągnęła.
- Nie masz ochoty zagrać w
pokera? – Spytał mój towarzysz, podchodząc do mnie po raz kolejny z nieciekawą
miną. Jemu dzisiejszej nocy nie szło za dobrze.
- Wiesz co? – Spytałam nagle. –
Mam ochotę iść do jakiegoś klubu i czegoś się napić – powiedziałam, zaskoczona
faktem, że udało mi się wypowiedzieć poprawne zdanie.
Uśmiechnął się od razu,
ucieszony moim pomysłem. Gdy szliśmy tuż obok siebie, objął moją talię ramieniem.
Po raz kolejny nie zareagowałam, uważnie patrząc pod nogi, by się nie przewrócić.
Próbowałam się na czymś skupić, ale od razu z moich myśli robiła się papka,
więc mogłam jedynie iść przed siebie, by korzystać z wieczoru.
*
No one’s POV:
Klub, do którego Kate i James
się udali był nieopodal kasyna. Kolejka w zawrotnym tempie skróciła się, dzięki
czemu po upływie dwudziestu minut mogli wejść do zatłoczonej i głośnej sali.
Szatyn zadowolony ze stanu, do którego doprowadziła się Katie, zabrał ją
ponownie pod barową ladę, by jeszcze dopracować dzieło. Wypili wspólnie
butelkę Jacka Danielsa. Dziewczyna bełkotała pod nosem, nie rejestrując już
zdarzeń, które działy się dookoła niej. Jej towarzysz wiedział, że to
odpowiednia chwila, by wkroczyć do akcji. Po raz kolejny objął ją i zabrał w
stronę parkietu. Muzyka wywołała u niego ból głowy, ale nie poddawał się. Z
ledwo trzymającą się na nogach dziewczyną zaczął poruszać się do rytmu. Męskie
ręce prawie natychmiast wylądowały na jej pośladkach, pragnąc złapać z nią jak
najintymniejszy kontakt.
Po
chwili zrozumiał, że obmacywanie nietrzeźwej dziewczyny to nienajlepszy pomysł,
więc wziął jej drobne ciało i skierował się w stronę toalet.
Zapach w środku nie był za
ciekawy, ale całkowicie go ignorując przedostał się do jednej z kabin.
Dziewczyna cicho chichotała, trzymając ramiona na jego barkach. Kierowana jego
ruchami, owinęła sobie nogi dookoła bioder Jamesa, gdy ten zaczął obcałowywać
jej nagą skórę na obojczykach i dekolcie.
Kate cicho zajęczała, czując
przyjemność wywołaną owymi pieszczotami. Gdyby była trzeźwa, nigdy
by do tego nie doszło, ale czasu nikt nie cofnie. Wargi szatyna badały kolejne
skrawki jej ciała, przez co powstały tam nieliczne, drobne malinki.
- Znowu jesteś moja – szepnął,
nie odrywając się od niej.
Dziewczynie prawie natychmiast
po usłyszeniu tych słów zrobiło się nie dobrze. Wiedząc, co za chwilę się
stanie, odepchnęła wątłymi ramionami ciało Jamesa, by móc schylić się do
toalety.
On natomiast, chwycił w
ostatniej chwili jej włosy, żeby mogła bez przeszkód zwymiotować.
I właśnie na tym skończył się
ich wieczór, który dla chłopaka miał być spełnieniem marzeń.
Jak widać nie zawsze wszystko
idzie po naszej myśli.
Kate’s POV:
Przebudziłam się rano z
ogromnym bólem głowy i suchością w gardle. Rozejrzałam się po własnej sypialni,
by znaleźć coś do picia. Niczego, co mogłoby ugasić moje pragnienie niestety nie
było, więc chwiejąc się na boki, wstałam z łóżka. W drodze do kuchni starałam się
wrócić pamięcią do wczorajszego wieczoru. Kasyno, w którym byłam razem z
Jamesem zapamiętałam najlepiej, natomiast późniejsze zdarzenia jak przez mgłę,
aż zamieniły się one w totalną ciemność.
Wyjęłam z lodówki butelkę
wody, a z podręcznej apteczki wyciągnęłam tabletki, które od razu przełknęłam.
Już więcej się nie upiję, jeśli ma to skutkować takim kacem - obiecałam sobie w duchu. Po odstawieniu
napoju, przetarłam oczy i skierowałam się do salonu.
Czyżbym jeszcze wystarczająco
nie wytrzeźwiała i miała halucynacje?
Co James robi na kanapie w
moim domu?
Nie, poprawka.
Co James w samych bokserkach
robi na kanapie w moim domu?!
- Wstawaj – warknęłam,
trącając jego ramię. – Wstawaj, słyszysz? – Powiedziałam głośniej. Nie
reagował.
- Do cholery, James! –
Krzyknęłam zdenerwowana. Jak on śmiał? Gdzie w ogóle podziewała się jego
koszulka? Rozejrzałam się dookoła i oprócz spodni oraz skarpetek nic nie
znalazłam. Czułam jak bicie mojego serca znowu stało się nieregularne, więc oparłam
się o własne uda, dzięki czemu zrozumiałam, co mój gość zrobił ze swoją zagubioną częścią
garderoby. Oddał mi swój własny T-shirt, bym miała, w czym spać. Czy to znaczy,
że widział mnie w bieliźnie?
Do reszty zwariował?!
Bez żadnych skrupułów pociągnęłam go za nogę, dzięki czemu spadł na podłogę z głośnym łoskotem.
- Dzień doberek –
zaszczebiotałam ze sztuczną słodkością w głosie, widząc, że rozwiera swoje
powieki. – Co u ciebie? – Spytałam, siadając na kanapie, gdzie jeszcze przed
chwilą spał.
- Kate, ja… - Chciał coś
powiedzieć, ale zdołałam go zatrzymać.
- Zbieraj się, nie chcę cię
więcej widzieć – powiedziałam sucho. – Idę wziąć prysznic, a kiedy wrócę tu z
twoją koszulką, masz być ubrany i prawie gotowy do wyjścia – wstałam i nie
czekając na jego reakcję udałam się do łazienki.
*
- Postradał wszystkie rozumy – stwierdziłam,
zdejmując z siebie ubrania. – Nie dość, że został tu na noc, to miał czelność
mnie w nocy przebrać we własną koszulkę i spać w bokserkach. – Prychnęłam.
Naga, stojąc na zimnych
kafelkach spojrzałam do lustra.
I zachciało mi się rzygać.
Miałam dekolt pokryty
obrzydliwymi malinkami, których autorem był zapewne James. Zapominając zupełnie
o kąpieli, ubrałam się w swoją koszulkę, która wisiała na małym wieszaczku i
zgarniając T-shirt chłopaka, wyszłam z łazienki. Drzwi z impetem trzasnęły o
ścianę, gdy ja, wkurzona, prawie pobiegłam do salonu.
James faktycznie zaczął się
ubierać, ale kiedy zauważył mnie z rozwścieczoną miną zatrzymał się.
- Sądziłeś, że nie zauważę
tych cholernych malinek?! – Krzyknęłam, stając tuż przed nim. Uderzyłam dłońmi
w jego klatkę piersiową.
- Wynoś się stąd, ale już! –
Podniosłam swój głos do maksimum, chcąc, by zniknął mi z oczu. Rzuciłam mu w
twarz jego koszulką. Nie wyobrażacie sobie jak bardzo byłam wściekła i
zagubiona zarazem, wpatrując się w jego twarz.
A na domiar złego usłyszałam
otwierające się drzwi wejściowe.
Chwilę później w pomieszczeniu
znalazł się Justin.
Osłupiał na widok Jamesa, bez
koszulki i z do połowy naciągniętymi spodniami, gdy tymczasem ja miałam na
sobie jedynie za dużą koszulkę.
BOSKIE ! CZEKAM NA NEXT ! ;)
OdpowiedzUsuńo boze.. no to sie narobiła.. juz masz przechlapane kobietko
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny rozdział njvbfjd <3
@aga_belieber
Kocham kocham kocham ♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńbędzie ciekawie haha czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuńOmg noooooo ;x ryyczęęęę :C Justin cioto, w złym momencie przyjechałeś! OMGG.. Kate błagam, wytłumacz mu wszystko ;( Jate musi być, nie mogą się rozstać :(((((((((((((((( RYCZĘ :(((((
OdpowiedzUsuńUgh.. zakończyć w takim momencie no :D rozdzial cudowny♥
OdpowiedzUsuńOmg;o
OdpowiedzUsuńO nie Justin! Będzie awantura i to duża :o
OdpowiedzUsuńKochanie, boskie !
OdpowiedzUsuń#ypomstay
Wooow *.*
OdpowiedzUsuńOmójBoże! Justin zabije Jamesa na wstępie... Jezu, dziewczyno kończysz w takich momentach rozdziały że potem przez tydzień myślę o tym co będzie dalej i nie daje mi to spokoju <3 Jesteś najlepsza, już nie mogę się doczekać kolejnego! Buziaki, życzę weny xx @madlajn_x
OdpowiedzUsuńJezu błagam nie rób dramy ;( On musi to wszystko dobrze zrozumiec i ją wysłuchać <3
OdpowiedzUsuńO nie,mam nadzieje ze justin wyslucha Kate♡
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Justin wyslucha Kate!<3
OdpowiedzUsuńBoże jak dobrze ze między nimi do niczego nie doszło !!! Tylko skąd Justin wiedział gdzie ona jest ?
OdpowiedzUsuńja pierdziele, laska. musiałaś jeszcze na koniec wsadzić Justina, ehhh
OdpowiedzUsuńboję się, że się wkurzy , nie uwierzy jej czy coś. Jeszcze te malinki. omg / pati
ta koncowka...jezu boje się nastepnego rozdzialu
OdpowiedzUsuńCudowne!! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jam Justin zareaguje na Jamesa... Nie moge sie doczekac !!! / @Vejtaszewska
matko, czemu Justin musiał pojawić się akurat w takim momencie! mam nadzieje, że da wszystko wyjaśnić Kate i będzie okay, czekam z niecierpliwością na nn ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl
No to teraz będzie się działo..
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Justin uwierzy Kate, ale z drugiej strony, wszystko jest przeciwko niej.. te malinki, ta cała sytuacja..
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *.*
WOW!! No to sie porobilo... Mam nadzieje, ze Justin i Kate wreszcie sie pogodza. Rozdzial genialny @Alex41789
OdpowiedzUsuńO Boże co za akcja vfgccvc
OdpowiedzUsuńTo ciekawie się zapowiada hohoho xd
OdpowiedzUsuńO jezu, co sie dzieje ludzie! Nje moge sie doczekać kolejnego! Chciałabym taki przed lub w 5 grudnia bo mam urodziny ❤️ Weny życzę! Xxx
OdpowiedzUsuń@karolinus180
Ooo cholerka... Się porobiło.. Wyczuwam nadchodzącą dramę.. Mam nadzieję mimo wszystko że ona mu wszystko wytłumaczy, a on jej uwierzy. James zachował się jak totalny dupek, którym zresztą jest. Nie mogę się doczekać kolejnego xx
OdpowiedzUsuń@sweetheartjus
Jesteś genialna *-* Kocham to ff *-*
OdpowiedzUsuńBoże umrę z ciekawości! !! Co teraz ???!!!! Czekam na next! :*
OdpowiedzUsuń@cjulczi
Niesamowity, cudowny rozdział kochana ! :)
OdpowiedzUsuńIle akcji, nie trzymaj nas tak długo w niepewności!
Czekam :)
@lostinloveff
Ciekawa jestem jaka będzie teraz po tym wszystkim reakcja Justina, czy ją zostawi, nakrzyczy czy całkowicie ją zrozumie.. Chociaż czuję, że będzie wielka drama, ale z pewnością nas zaskoczysz jak zawsze:*
OdpowiedzUsuńJezu niesamowity rozdział!!! Jezu i Justin ooo będzie afera coś tak czuje #drama_time
OdpowiedzUsuńHallohallo wspaniały! !! Kiedy następny? ♥♥★
OdpowiedzUsuń"It will never change me and you"
OdpowiedzUsuńWspaniały xx.
ej co się dzieje? Tęsknimy za Tobą:)
OdpowiedzUsuńJezu cudowny, w ciągu dwóch dni przeczytałam pierwszą część i teraz drugą czekam na następny rozdział, już nie mogę się doczekać ;*
OdpowiedzUsuń