29.11.2014

012. Even when the night changes, it will never change me and you.

Od autorki: Widzicie? Jak mam wenę, ochotę i czas to rozdział pojawia się w odstępie mniejszym niż tydzień, mimo że komentarzy pod ostatnim było malutko. Myślę, że ucieszycie się z takiej niespodzianki.
Mam do was sprawę i proszę, żebyście przeczytali całą moją notatkę (gdyby nie była ważna to bym jej tutaj nie pisała).
Na zajęcia z wiedzy o kulturze chętni mają przedstawić swoje pasje. Ja wpadłam na pomysł, by zrobić prezentację o blogu i O WAS. :) 
Dlatego byłoby mi niezmiernie miło, gdybyście na moim asku - klik (z konta, bez anonima), na dm na TT - klik, na priv na fb - klik, na pocztę - highlyabovesky@gmail.com czy pod hasztagiem #ypomPL napisali kilka zdań o tym co myślicie o tym opowiadaniu (nie chodzi o sam rozdział, a o całokształt histori) czy o mnie. 
Naprawdę czułabym się zaszczycona, gdybym mogła opowiedzieć o was, moich aniołkach. ♥
Wiecie, że wkładam w tego bloga całe serce, więc mam nadzieję, że w takiej sprawie mi pomożecie.
Miłego czytania! x




Kate’s POV:
            Dobrze, że James był na tyle łaskawy, by powiedzieć mi gdzie jedziemy, dzięki czemu mogłam się stosownie ubrać – pomyślałam z pogardą. 
            Miałam nadzieję, że uda mi się dzisiejszego wieczoru zrelaksować, ale z każdą mijającą minutą coraz mniej w to wierzyłam, gdyż Justin nie potrafił wyjść z mojej głowy. Westchnęłam, czując się totalnie bezsilna. Rzuciłam okulary za siebie, nie przejmując się nawet tym czy je zbiję czy nie. Poprawiłam włosy i z gulą w gardle wyszłam z pokoju. 
            James ubierał buty, opierając się o jedną ścian w przedpokoju, gdzie bez słowa podeszłam. Nie obdarował mnie swoim spojrzeniem ani jakimś zdaniem. Oboje milczeliśmy jak zaczarowani. Ja próbowałam strawić jego obecność, szatyn wyglądał na zamyślonego, zupełnie jakby utknął w swoim świecie.
            Po chwili wyszliśmy przed dom. Po zamknięciu drzwi skierowaliśmy się do czekającej już na nas, taksówki. Zaśmiałam się cichutko pod nosem, przypominając sobie o tym, że Justin również zawsze organizował dla nas transport. 
            Nie myśl o nim, kretynko – dogryzła mi podświadomość, nie chcąc, bym zadręczała się myślami o ukochanym. Mina automatycznie mi zrzedła, a kiedy wsiadłam do samochodu postanowiłam się skupić na tym, co mnie otacza, by zapomnieć o swoich decyzjach i ich późniejszych konsekwencjach. 
            W końcu jadę z Jamesem się zabawić i zapomnieć o problemach.
            Ale czy mi się uda?
            Co jeśli to mój kolejny błąd? 
            Ścisnęłam dłonie w piąstki, mknąc przez ciemne ulice Nowego Jorku, na tylnym siedzeniu pojazdu. Powoli zaczęłam zastanawiać się, co tak bardzo pochłonęło mojego towarzysza, bo wyglądał jakby zapomniał o całkowitym bożym świecie.
            Nagle zachciało mi się płakać.

James’ POV:
            Kątem oka przyglądałem się widocznie zestresowanej Kate. Nie chciałem zwracać na siebie uwagi, bo wiedziałem, że szatynka od razu wyczuje moje intencje. Nie chciałem jej również odstraszyć kolejnymi wyznaniami miłości, ale to nie oznaczało, że przestałem ją kochać. Była dla mnie najważniejsza i dlatego teraz postanowiłem wykorzystać okazję, by na nowo zdobyć jej serce.

            Raz mi się to udało, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?
            Nie odrywałem oczu od świateł za samochodowym oknem, nieustannie myśląc o nadchodzącej nocy.

No one’s POV:
            Blondynka zaczęła wiercić się na siedzeniu swojego JEEPa. Czując dyskomfort od kilku dobrych godzin, marzyła o tym, by w końcu móc rozprostować nogi. Widząc, nadjeżdżającą pod dom Katherine, taksówkę, dostała dreszczy. Niewiele brakowało, a omamiona żądzą zemsty, wyskoczyłaby i spełniła swój cel.
            A było nim zamordowanie Kate.
            Dziewczyny, która zabrała jej całe szczęście.           
            To ona odebrała blondynce osobę, dla której żyła.
             - Ale nie, to nie może się teraz stać – powiedziała do siebie, próbując się uspokoić. 
– Jeszcze nie teraz, nie teraz – powtórzyła, targając się za włosy. – Już niedługo zabiję cię mała zdziro – warknęła z pogardą, wpatrując się w parę wychodzącą z domu. – Już niedługo – ściszyła swój głos do szeptu, by po sekundzie wybuchnąć szaleńczym śmiechem.

Kate’s POV:
            - Pierwszy raz w życiu jestem w kasynie – przyznałam zawstydzona, rozglądając się dookoła, próbując rozeznać się w nowym miejscu. Kroczyliśmy po długim, czerwonym dywanie, a z każdym kolejnym krokiem liczba automatów i stołów do pokera zwiększała się. Patrzyłam jak urzeczona na ludzi tak zawzięcie grających we wszystkie te różnorodne gry.
            - Od czego zaczniemy? – Spytałam, nie ukrywając podekscytowania. Już od progu zakochałam się w tym miejscu. 
            - Najpierw pójdziemy się czegoś napić – najwyraźniej wrócił mu humor, bo posłał mi uśmiech, łapiąc za moje ramię. Nie sprzeciwiałam się, krocząc przy nim jak cień. 
*
            - Ile czasu tu spędziłeś? – Spytałam, lekko wstawiona, pijąc już trzeciego drinka. Zaczęło mi się kręcić w głowie, ale uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nie byłam szczęśliwa, ale mózg za wszelką cenę chciał we mnie wpoić radość wywołaną sporą dawką alkoholu. 
            - Kiedyś lubiłem tu grywać, ale to było zanim poznałem ciebie. Wróciłem tuż po tej całej aferze ze ślubem. – Wpatrywał się we mnie, jakby chciał sprawdzić moją reakcję na swoje słowa. 
            - Czyli to tutaj się upijałeś i…? – Nie dokończyłam zdania, upijając ostatnią porcję drinku ze szklanki. Przytaknął, gdy jego policzki nabrały różowego odcieniu. 
            - Więc? Możemy iść w końcu zagrać? – Zaproponowałam, czując ciążącą nad nami złowieszczą chmurę. Znowu bez słowa potwierdził ruchem głowy, wstając z barowego stołka. Męskie ramie wylądowało na moim barku, ale nie zrzuciłam go. Nie czułam się z tym niekomfortowo, szczególnie kiedy chwiałam się na własnych nogach. 
*
            Od jakiejś godziny nie potrafiłam odejść od automatu na pieniądze. Wrzucałam do maszyny coraz to kolejne monety. Czasami przegrywałam, ale na szczęście – częściej na ekranie pojawiały się symbole, tworząc odpowiedni wzór. Dzięki temu sporo zyskałam. Przez dobrą passę, gra szybko mnie wciągnęła.
            - Nie masz ochoty zagrać w pokera? – Spytał mój towarzysz, podchodząc do mnie po raz kolejny z nieciekawą miną. Jemu dzisiejszej nocy nie szło za dobrze.
            - Wiesz co? – Spytałam nagle. – Mam ochotę iść do jakiegoś klubu i czegoś się napić – powiedziałam, zaskoczona faktem, że udało mi się wypowiedzieć poprawne zdanie.  
            Uśmiechnął się od razu, ucieszony moim pomysłem. Gdy szliśmy tuż obok siebie, objął moją talię ramieniem. Po raz kolejny nie zareagowałam, uważnie patrząc pod nogi, by się nie przewrócić. Próbowałam się na czymś skupić, ale od razu z moich myśli robiła się papka, więc mogłam jedynie iść przed siebie, by korzystać z wieczoru.
*
No one’s POV:
            Klub, do którego Kate i James się udali był nieopodal kasyna. Kolejka w zawrotnym tempie skróciła się, dzięki czemu po upływie dwudziestu minut mogli wejść do zatłoczonej i głośnej sali. Szatyn zadowolony ze stanu, do którego doprowadziła się Katie, zabrał ją ponownie pod barową ladę, by jeszcze dopracować dzieło. Wypili wspólnie butelkę Jacka Danielsa. Dziewczyna bełkotała pod nosem, nie rejestrując już zdarzeń, które działy się dookoła niej. Jej towarzysz wiedział, że to odpowiednia chwila, by wkroczyć do akcji. Po raz kolejny objął ją i zabrał w stronę parkietu. Muzyka wywołała u niego ból głowy, ale nie poddawał się. Z ledwo trzymającą się na nogach dziewczyną zaczął poruszać się do rytmu. Męskie ręce prawie natychmiast wylądowały na jej pośladkach, pragnąc złapać z nią jak najintymniejszy kontakt. 
            Po chwili zrozumiał, że obmacywanie nietrzeźwej dziewczyny to nienajlepszy pomysł, więc wziął jej drobne ciało i skierował się w stronę toalet.  
            Zapach w środku nie był za ciekawy, ale całkowicie go ignorując przedostał się do jednej z kabin. Dziewczyna cicho chichotała, trzymając ramiona na jego barkach. Kierowana jego ruchami, owinęła sobie nogi dookoła bioder Jamesa, gdy ten zaczął obcałowywać jej nagą skórę na obojczykach i dekolcie. 
            Kate cicho zajęczała, czując przyjemność wywołaną owymi pieszczotami. Gdyby była trzeźwa, nigdy by do tego nie doszło, ale czasu nikt nie cofnie. Wargi szatyna badały kolejne skrawki jej ciała, przez co powstały tam nieliczne, drobne malinki. 
            - Znowu jesteś moja – szepnął, nie odrywając się od niej. 
            Dziewczynie prawie natychmiast po usłyszeniu tych słów zrobiło się nie dobrze. Wiedząc, co za chwilę się stanie, odepchnęła wątłymi ramionami ciało Jamesa, by móc schylić się do toalety. 
            On natomiast, chwycił w ostatniej chwili jej włosy, żeby mogła bez przeszkód zwymiotować.
            I właśnie na tym skończył się ich wieczór, który dla chłopaka miał być spełnieniem marzeń.
            Jak widać nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.

Kate’s POV:
            Przebudziłam się rano z ogromnym bólem głowy i suchością w gardle. Rozejrzałam się po własnej sypialni, by znaleźć coś do picia. Niczego, co mogłoby ugasić moje pragnienie niestety nie było, więc chwiejąc się na boki, wstałam z łóżka. W drodze do kuchni starałam się wrócić pamięcią do wczorajszego wieczoru. Kasyno, w którym byłam razem z Jamesem zapamiętałam najlepiej, natomiast późniejsze zdarzenia jak przez mgłę, aż zamieniły się one w totalną ciemność.   
            Wyjęłam z lodówki butelkę wody, a z podręcznej apteczki wyciągnęłam tabletki, które od razu przełknęłam. Już więcej się nie upiję, jeśli ma to skutkować takim kacem - obiecałam sobie w duchu. Po odstawieniu napoju, przetarłam oczy i skierowałam się do salonu. 
            Czyżbym jeszcze wystarczająco nie wytrzeźwiała i miała halucynacje?
            Co James robi na kanapie w moim domu?
            Nie, poprawka.
            Co James w samych bokserkach robi na kanapie w moim domu?! 
            - Wstawaj – warknęłam, trącając jego ramię. – Wstawaj, słyszysz? – Powiedziałam głośniej. Nie reagował.
            - Do cholery, James! – Krzyknęłam zdenerwowana. Jak on śmiał? Gdzie w ogóle podziewała się jego koszulka? Rozejrzałam się dookoła i oprócz spodni oraz skarpetek nic nie znalazłam. Czułam jak bicie mojego serca znowu stało się nieregularne, więc oparłam się o własne uda, dzięki czemu zrozumiałam, co mój gość zrobił ze swoją zagubioną częścią garderoby. Oddał mi swój własny T-shirt, bym miała, w czym spać. Czy to znaczy, że widział mnie w bieliźnie? 
            Do reszty zwariował?! 
            Bez żadnych skrupułów pociągnęłam go za nogę, dzięki czemu spadł na podłogę z głośnym łoskotem. 
            - Dzień doberek – zaszczebiotałam ze sztuczną słodkością w głosie, widząc, że rozwiera swoje powieki. – Co u ciebie? – Spytałam, siadając na kanapie, gdzie jeszcze przed chwilą spał.
            - Kate, ja… - Chciał coś powiedzieć, ale zdołałam go zatrzymać.
            - Zbieraj się, nie chcę cię więcej widzieć – powiedziałam sucho. – Idę wziąć prysznic, a kiedy wrócę tu z twoją koszulką, masz być ubrany i prawie gotowy do wyjścia – wstałam i nie czekając na jego reakcję udałam się do łazienki. 
*
            - Postradał wszystkie rozumy – stwierdziłam, zdejmując z siebie ubrania. – Nie dość, że został tu na noc, to miał czelność mnie w nocy przebrać we własną koszulkę i spać w bokserkach. – Prychnęłam. 
            Naga, stojąc na zimnych kafelkach spojrzałam do lustra.
            I zachciało mi się rzygać. 
            Miałam dekolt pokryty obrzydliwymi malinkami, których autorem był zapewne James. Zapominając zupełnie o kąpieli, ubrałam się w swoją koszulkę, która wisiała na małym wieszaczku i zgarniając T-shirt chłopaka, wyszłam z łazienki. Drzwi z impetem trzasnęły o ścianę, gdy ja, wkurzona, prawie pobiegłam do salonu.
            James faktycznie zaczął się ubierać, ale kiedy zauważył mnie z rozwścieczoną miną zatrzymał się. 
            - Sądziłeś, że nie zauważę tych cholernych malinek?! – Krzyknęłam, stając tuż przed nim. Uderzyłam dłońmi w jego klatkę piersiową.
            - Wynoś się stąd, ale już! – Podniosłam swój głos do maksimum, chcąc, by zniknął mi z oczu. Rzuciłam mu w twarz jego koszulką. Nie wyobrażacie sobie jak bardzo byłam wściekła i zagubiona zarazem, wpatrując się w jego twarz.
            A na domiar złego usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe.
            Chwilę później w pomieszczeniu znalazł się Justin.
            Osłupiał na widok Jamesa, bez koszulki i z do połowy naciągniętymi spodniami, gdy tymczasem ja miałam na sobie jedynie za dużą koszulkę.
            Prawie natychmiast moja złość zamieniła się w strach. 

34 komentarze:

  1. o boze.. no to sie narobiła.. juz masz przechlapane kobietko

    czekam na nastepny rozdział njvbfjd <3

    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham kocham ♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. będzie ciekawie haha czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg noooooo ;x ryyczęęęę :C Justin cioto, w złym momencie przyjechałeś! OMGG.. Kate błagam, wytłumacz mu wszystko ;( Jate musi być, nie mogą się rozstać :(((((((((((((((( RYCZĘ :(((((

    OdpowiedzUsuń
  5. Ugh.. zakończyć w takim momencie no :D rozdzial cudowny♥

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie Justin! Będzie awantura i to duża :o

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochanie, boskie !
    #ypomstay

    OdpowiedzUsuń
  8. OmójBoże! Justin zabije Jamesa na wstępie... Jezu, dziewczyno kończysz w takich momentach rozdziały że potem przez tydzień myślę o tym co będzie dalej i nie daje mi to spokoju <3 Jesteś najlepsza, już nie mogę się doczekać kolejnego! Buziaki, życzę weny xx @madlajn_x

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu błagam nie rób dramy ;( On musi to wszystko dobrze zrozumiec i ją wysłuchać <3

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie,mam nadzieje ze justin wyslucha Kate♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieje ze Justin wyslucha Kate!<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże jak dobrze ze między nimi do niczego nie doszło !!! Tylko skąd Justin wiedział gdzie ona jest ?

    OdpowiedzUsuń
  13. ja pierdziele, laska. musiałaś jeszcze na koniec wsadzić Justina, ehhh
    boję się, że się wkurzy , nie uwierzy jej czy coś. Jeszcze te malinki. omg / pati

    OdpowiedzUsuń
  14. ta koncowka...jezu boje się nastepnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne!! :)
    Ciekawe jam Justin zareaguje na Jamesa... Nie moge sie doczekac !!! / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  16. matko, czemu Justin musiał pojawić się akurat w takim momencie! mam nadzieje, że da wszystko wyjaśnić Kate i będzie okay, czekam z niecierpliwością na nn ♥
    zapraszam do mnie ;)
    fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. No to teraz będzie się działo..
    Mam nadzieje że Justin uwierzy Kate, ale z drugiej strony, wszystko jest przeciwko niej.. te malinki, ta cała sytuacja..
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. WOW!! No to sie porobilo... Mam nadzieje, ze Justin i Kate wreszcie sie pogodza. Rozdzial genialny @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  19. O Boże co za akcja vfgccvc

    OdpowiedzUsuń
  20. To ciekawie się zapowiada hohoho xd

    OdpowiedzUsuń
  21. O jezu, co sie dzieje ludzie! Nje moge sie doczekać kolejnego! Chciałabym taki przed lub w 5 grudnia bo mam urodziny ❤️ Weny życzę! Xxx
    @karolinus180

    OdpowiedzUsuń
  22. Ooo cholerka... Się porobiło.. Wyczuwam nadchodzącą dramę.. Mam nadzieję mimo wszystko że ona mu wszystko wytłumaczy, a on jej uwierzy. James zachował się jak totalny dupek, którym zresztą jest. Nie mogę się doczekać kolejnego xx
    @sweetheartjus

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesteś genialna *-* Kocham to ff *-*

    OdpowiedzUsuń
  24. Boże umrę z ciekawości! !! Co teraz ???!!!! Czekam na next! :*
    @cjulczi

    OdpowiedzUsuń
  25. Niesamowity, cudowny rozdział kochana ! :)
    Ile akcji, nie trzymaj nas tak długo w niepewności!
    Czekam :)
    @lostinloveff

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawa jestem jaka będzie teraz po tym wszystkim reakcja Justina, czy ją zostawi, nakrzyczy czy całkowicie ją zrozumie.. Chociaż czuję, że będzie wielka drama, ale z pewnością nas zaskoczysz jak zawsze:*

    OdpowiedzUsuń
  27. Jezu niesamowity rozdział!!! Jezu i Justin ooo będzie afera coś tak czuje #drama_time

    OdpowiedzUsuń
  28. Hallohallo wspaniały! !! Kiedy następny? ♥♥★

    OdpowiedzUsuń
  29. "It will never change me and you"
    Wspaniały xx.

    OdpowiedzUsuń
  30. ej co się dzieje? Tęsknimy za Tobą:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jezu cudowny, w ciągu dwóch dni przeczytałam pierwszą część i teraz drugą czekam na następny rozdział, już nie mogę się doczekać ;*

    OdpowiedzUsuń