Jasne
promienie dostawały się przez moje na wpół przymknięte powieki do oczu,
rozbudzając mnie z przyjemnego snu. Sięgnęłam po telefon, który leżał swobodnie
w fałdach pościeli. Zerknęłam na godzinę – kilka minut po dziewiątej.
Przetarłam twarz, wzdychając. Wiedziałam, że już nie zasnę, dlatego też
podniosłam się z łóżka i sięgnęłam po szlafrok, opatulając nim swoje ciało. Kiedy
miałam się obrócić, ujrzałam pod poduszką bluzę Justin’a. Zapomniałam mu ją
wczoraj oddać. Na jej widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Stanęłam przed
wielką szklaną ścianą, by napawać się pięknym widokiem. Niebo było bezchmurne,
w odcieniu lazurowym. W mojej głowie pojawił się obraz z wczoraj. Poczułam
gęsią skórkę, przypominając sobie wieczorne wydarzenia. Silne ramiona szatyna,
oplatające moje ciało. Ten cholerny płacz. Mimo, że tak bardzo mi pomógł nie
powiedziałam mu prawdy. Nie wyznałam mu celu swojej podróży. A może powinnam?
Skoro Justin zna to miasto jak własną kieszeń to mógłby pomóc mi w
poszukiwaniach. Z drugiej strony – znów mam przechodzić przez ocean płaczu,
który towarzyszy mi zawsze, gdy wspominam o Jamesie? Westchnęłam, machinalnie
przeczesując włosy dłonią. Ukradkiem ziewnęłam, a głowa zaczęła mi pulsować z nadmiaru myśli. Może
właśnie Justin jest odpowiedzią na wszystkie moje kłopoty? Co jeżeli on będzie
potrafił odnaleźć James’a? Byłby moim wybawieniem, jednak nadal miałam
wątpliwości. Zachwiałam się, przekładając ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
Zarys mojej zaspanej twarzy odbijał się w szklanej powłoce. Planowałam, że
dzisiaj zacznę poszukiwania, jednak nadal nie miałam żadnego sensownego punktu
zaczepienia. Oh, pieprzyć moje życie. Nie mam innego wyboru. Tylko jak on
zareaguje na tę całą historię? Będę zmuszona opowiedzieć mu większość, a pewnie
nie obędzie się bez pytań. Poczułam łaskotki na odkrytej szyi i natychmiast
dotknęłam tamtego miejsca dłonią. James. Uśmiechnęłam się blado, gdy jedna łza
zaczęła spokojnie spływać po moim policzku. Jakaś wewnętrzna siłą zatrzymała
mnie przed starciem jej. Jeszcze raz omiotłam spojrzeniem krajobraz i obróciłam
się w stronę łóżka. Przysiadłam na jego krańcu i schowałam twarz w dłoniach,
głęboko oddychając. Tęsknota z każdym dniem nasilała się i dziś najwyraźniej
osiągnęła apogeum. Jego głos wypełnił całą mnie, nie zostawiając ani milimetra
miejsca. Czułe słowa, którymi darzył mnie każdego dnia, dotyk, który powodował
dreszcze i wybuch motylków w brzuchu. W mojej głowie prawie natychmiast pojawił
się obraz naszego pierwszego spotkania.
~flashback~
-
Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy, nie sądzisz? – Powiedziała moja ówczesna
przyjaciółka Patricia. – Tęskniłam za naszymi wypadami – zaszczebiotała, biorąc
mnie pod ramię i wchodząc do wielkiego centrum handlowego. Faktycznie dawno nie
wychodziłyśmy, bo jej zachowanie zaczęło mnie nudzić, a czasami wręcz irytować.
Zaśmiałam się lekko, nie będąc pewna, co powinnam odpowiedzieć. Ruszyłyśmy w
stronę ruchomych schodów, jednak całą moją uwagę skupiłam na lodziarni. Bez
słowa porwałam Pat w tamtym kierunku, mając ogromną ochotę na cytrynowe lody.
Sięgnęłam do torebki, wyjmując portfel i stanęłam w krótkiej kolejce.
Przyjaciółka nic nie mówiła, najwyraźniej również zaabsorbowana deserem. Stając
przy gablocie, dostrzegłam kubełek moich ulubionych. Uśmiechnęłam się do
ekspedienta, który odpowiedział mi tym samym sympatycznym gestem. Poczułam na
łydce delikatne kopnięcie, zadane przez Patricię i od razu odwróciłam się w jej
stronę. Rzuciła mi sugestywne spojrzenie i już wiedziałam, o co jej chodzi.
- Poproszę dwie gałki
cytrynowych i jedną jagodową, James – stwierdziłam odważnie, przerzucając wzrok
znad plakietki z imieniem, zatrzymując się na jego niebieskich oczach.
Schowałam kosmyk włosów za ucho, gdy ten zajął się nakładaniem mojego
zamówienia. Zaczęłam martwić się jego cały czas zamkniętymi ustami, a w
międzyczasie wyjęłam należną kwotę, którą odłożyłam na specjalny talerzyk.
Chłopak podał mi rożek w serwetce, rzucając mi na odchodne ciepłe spojrzenie i
promienny uśmiech. Czyli nic z tego? Szkoda. Po chwili oczekiwania Pat
otrzymała dwie gałki lodów pistacjowych.
- Widziałaś jak ten facet się
na ciebie gapił?! – Pisnęła, kiedy udało nam się odejść kilka kroków. Zgromiłam
ją morderczym wzrokiem, martwiąc się, że James mógł ją usłyszeć, ale kiedy się
odwróciłam, za kasą stała już drobna blondynka. Zmarszczyłam brwi.
- Ubrudziłaś się – powiedziała
ukradkiem przyjaciółka patrząc się na mój kącik ust. Wyjęłam rożek z serwetki,
by wytrzeć nią zabrudzenie, jednak była dziwnie gruba. Rozłożyłam ją i
zauważyłam skrawek papieru z numerem telefonu i dopiskiem „James x”. Patricia
podążając za moim zdziwionym spojrzeniem, zaczęła chichotać.
- Wiedziałam, wiedziałam,
wiedziałam! – Zaczęła tańczyć dookoła własnej osi, a ja wiedziałam, że te
zakupy będą męczarnią. Chociaż dobrze, że mam ten numer. Zadzwonię jak tylko
wrócę do domu, co mi szkodzi spróbować, hm?
~end of flashback~
Do dziś pamiętam naszą
godzinną rozmowę tego samego wieczora.
- Czemu to wszystko musi być takie trudne? – Spytałam samą siebie, kaszląc delikatnie. Podjęłam decyzję. Wstałam gwałtownie i sięgnęłam do walizki. Muszę porozmawiać z Justin’em, a im szybciej tym lepiej. Z wybranymi ubraniami i kosmetyczką przeszłam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic. Orzeźwił mnie i pomógł wymyć resztki zaspania. Nad makijażem się nie trudziłam – użyłam jedynie podkładu i zatuszowałam rzęsy. Włosy spięłam w duży koczek. Nie chciałam tracić czasu, wiedząc, że będę musiała jeszcze znaleźć pokój chłopaka. Wciągnęłam na siebie krótkie spodenki, na górę założyłam długą białą bluzkę i zarzuciłam na siebie jeszcze koszulę w kratę.Wychodząc z łazienki, zgarnęłam z szafki lenonki, które miałam wczoraj i z telefonem oraz kartą w ręce ruszyłam do wyjścia. Stając na korytarzu, poczułam szelest kartki. Spojrzałam pod nogi, gdzie ujrzałam skrawek liliowego papieru, który od razu podniosłam.
- Czemu to wszystko musi być takie trudne? – Spytałam samą siebie, kaszląc delikatnie. Podjęłam decyzję. Wstałam gwałtownie i sięgnęłam do walizki. Muszę porozmawiać z Justin’em, a im szybciej tym lepiej. Z wybranymi ubraniami i kosmetyczką przeszłam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic. Orzeźwił mnie i pomógł wymyć resztki zaspania. Nad makijażem się nie trudziłam – użyłam jedynie podkładu i zatuszowałam rzęsy. Włosy spięłam w duży koczek. Nie chciałam tracić czasu, wiedząc, że będę musiała jeszcze znaleźć pokój chłopaka. Wciągnęłam na siebie krótkie spodenki, na górę założyłam długą białą bluzkę i zarzuciłam na siebie jeszcze koszulę w kratę.Wychodząc z łazienki, zgarnęłam z szafki lenonki, które miałam wczoraj i z telefonem oraz kartą w ręce ruszyłam do wyjścia. Stając na korytarzu, poczułam szelest kartki. Spojrzałam pod nogi, gdzie ujrzałam skrawek liliowego papieru, który od razu podniosłam.
Masz
ochotę na śniadanie? Czekam na tarasie. ;)
Justin
Od
razu się uśmiechnęłam. To oznacza, że nie będę musiała go szukać. Zablokowałam
zamek i ruszyłam do windy, układając sobie w głowie, co mu powiem. Na samą
myśl, że będę musiała mu zdradzić jedną z najważniejszych części mojego życia,
ręce zaczęły mi drżeć. Dam radę, mam nadzieję. Starałam się podtrzymywać na
duchu, a głębokie wdechy i wydechy mi w tym pomogły. Potarłam dłonie, wchodząc
na korytarz, prowadzący do restauracji. Moje myśli mknęły w głowie, niczym
torpedy, których nie potrafiłam zatrzymać. Bałam się, że kiedy go zobaczę
zacznę swój słowotok. W wewnętrznej części było kilka kobiet, siedzących samotnie
przy stolikach, popijających kawę i przeglądających prasę. Sztywnym krokiem
przedostałam się na dwór, od razu go zauważając. Siedział, podpierając głowę na
ręce, umieszczonej na oparciu. Miał na sobie szarą bluzkę, jeansy i czerwone Supry.
Po cichu podeszłam do niego, a on w ostatnim momencie mnie zauważył.
Uśmiechnął się, co ja od razu odwzajemniłam, siadając.
-
Cześć – powiedział pierwszy.
-
Hej – rzuciłam zestresowana.
-
Coś się stało? – Spytał od razu, wyczuwając mój nastrój.
-
Nie, nic, znaczy tak, ale o tym później – nie mógł ze mnie czegoś więcej
wyciągnąć, bo do stolika podszedł kelner w starszym wieku. Nie przeglądając
karty zamówiłam naleśniki i sok pomarańczowy. Nie usłyszałam zamówienia
Justin’a, zamknięta we własnych myślach i obawach. Kiedy mężczyzna odszedł,
spojrzałam na swoje dłonie. Czułam jak szatyn świdruje mnie wzrokiem, nie
odzywając się i czekając na moją reakcję.
- Dziękuję za wczoraj –
wydusiłam, wiedząc, że muszę się uspokoić, zanim przejdziemy dalej.
- To była wyłącznie przyjemność,
nie musisz dziękować.
- Powinnam, bo spieprzyłam ci
wieczór użalaniem się nad sobą – stwierdziłam trochę za ostro, wiedząc, że
wkraczamy na grząski grunt.
- Nie chcę nalegać, ale
naprawdę chciałbym wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dużo łatwiej jest
zrozumieć człowieka, gdy pojmujemy jego sytuację, a ty jak na razie nie
powiedziałaś mi prawie nic - odpowiedział, prawie z wyrzutem, a mnie dopadły
wątpliwości. Nie, podjęłam decyzję i będę się jej trzymać, a co będzie to
będzie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:
- To jest dla mnie trudne…
Cholernie trudne. - Kolejny wdech, a moje policzki zaczęły płonąć. – Powinnam
powiedzieć ci to wczoraj – plątałam się, nie potrafiłam złożyć porządnego
zdania. – Nie wiem nawet, od czego zacząć – westchnęłam, zerkając na niego
ukradkiem. Zmartwiony i jakby zmieszany powiedział od razu:
- Najlepiej będzie od
początku, tak myślę. – Zachichotałam i od razu podziękowałam mu w myślach,
wiedząc, że trochę się rozluźniłam.
- Wyobraź sobie, że masz przy
sobie najważniejszą osobę w swoim życiu. Spędzasz z nią każdą wolną chwilę. Jej
szczęście to twoje szczęście, sprawiając jej przyjemność robi ci się ciepło na
sercu, a każdy uśmiech jest niczym jasny promyk Słońca. Mieszkacie razem, nie
odstępujecie siebie na krok. Myślisz, że ta druga strona kocha cię jak nikogo
innego i że nigdy cię nie zostawi. Aż tu nagle – zadrżałam i poczułam
spływające łzy, ale nie zamierzałam kończyć. Wiedziałam, że jeżeli przerwę to
nie dobrnę do końca. – I nagle znajduje się ktoś, o kim nie miałeś pojęcia.
Trafia do waszego życia, a ty niczego się nie spodziewasz. I nagle tracisz
swoją miłość. Nie ma jej, od tak. Po prostu. Została ci bezczelnie zabrana, a
ty nie widzisz dalszego sensu życia bez niej. Tak właśnie było ze mną –
szepnęłam, a łzy utworzyły na mojej bluzce ciemne plamy. Przetarłam twarz
energicznie, mając nadzieję, że wyjdę na trwalszą i silniejszą, niżeli jestem.
- Kiedy? – Usłyszałam ciche
pytanie chłopaka.
- Ponad miesiąc temu, chociaż
pewnie trwało to dłużej, a ja byłam zbyt ślepa, by to zauważyć. Nie byłoby mnie
tutaj, gdybym nie przeczytała listu, który mi zostawił. Sam wręcz zachęcił
mnie, bym za nim przyleciała. Chciał, żebym walczyła o to, czego pragnę –
mówiłam cicho, gdy nagle podszedł do nas kelner z jedzeniem. Widząc moją minę pośpiesznie
odłożył talerze i wyszedł. Kontynuowałam: - Przyjechałam, by go znaleźć. Nie
potrafię żyć bez niego. Zrobię wszystko, by wrócił ze mną – stwierdziłam
całkiem poważnie, wreszcie zwracając uwagę na wyraz twarzy Justin’a. Jego
zawsze luźna szczęka, jakby zacisnęła się, a kości żuchwy stały się bardziej
widoczne. Spięłam się odrobinę, czekając na jego odpowiedź. Halo, człowieku,
właśnie opowiedziałam ci historię moich dwóch ostatnich lat.
- Uparta jesteś – powiedział
sarkastycznie, a mi w gardle nagle zaschło. On
sobie żartuje, tak? Powiedźcie, że tak, bo go uderzę. Wierciłam się na
krześle, w oczekiwaniu na jego dalsze słowa. Tym razem cisza pomiędzy nami była
nie do zniesienia. Atmosfera zrobiła się na tyle gęsta, że można ją było kroić
nożem. Jeżeli tak to nie pozostaje mi nic
innego… Wstałam z zamiarem pozostawienia go bez słowa. Spojrzałam
beznamiętnie na danie przede mną, jednak mało mnie w tamtej chwili ono obchodziło.
Obróciłam się od niego, ale mnie zatrzymał. Stanął za mną, a dłoń ułożył
na moim prawym barku. Chciałam się wyrwać, ale jego uścisk był za mocny.
- Proszę zostań, chciałbym
zjeść z tobą śniadanie – powiedział, puszczając moje ramię. Mimo jego słów
ruszyłam w stronę drzwi. Przechodząc przez próg usłyszałam cichutkie „proszę”, na
co od razu się odwróciłam. Omiotłam jego twarz spojrzeniem, by zobaczyć
mieszaninę bólu, rozczarowania i skruchy. Zachwiałam się, a przed oczami
zrobiły mi się mroczki, na co natychmiast oparłam się o ścianę.
- Proszę, usiądź. Jesteś
strasznie blada – podszedł do mnie i wziął mnie pod ramię.
- Dobrze, już dobrze. Poradzę
sobie – odpowiedziałam potępiająco, jednak on nie odpuszczał.
- Nalegam – ścisnął mnie
mocniej i posadził na krześle. Wzięłam głęboki wdech, a zawroty zniknęły.
Sięgnęłam po sztućce i bez słowa zaczęłam przeżuwać moje śniadanie. Było bez
smaku. Nie mogłam się skupić, wiedząc jak źle potoczyła się nasza rozmowa. Ale
dlaczego? Jeżeli go to nie obchodziło to, po co pytał? A jeżeli prawda nie
spełniła jego oczekiwań nie musiał być tak grubiański i arogancki. Kolejne
kawałki naleśników przelatywały przez mój przełyk, podczas gdy Justin zajmował
się swoją jajecznicą i bekonem. Niestety napięcie pomiędzy nami nadal wisiało w
powietrzu, a ja nawet nie chciałam się odezwać. Szczerze powiedziawszy –
wkurzył mnie, bardzo. Upiłam łyk soku pomarańczowego, a serwetką przetarłam
kąciki ust. Spojrzałam na szatyna, a on w tym samym czasie wpatrywał się we
mnie. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja poczułam dziwne mrowienie na dłoniach.
- Masz mi coś do powiedzenia?
– Spytałam, prawie wychodząc z siebie. Czułam się ignorowana i zaniedbana.
- Przepraszam, że tak
zareagowałem. Nie wiem, co we mnie wstąpiło – stwierdził, zatrzymując wzrok na
swoim już prawie pustym talerzu.
- Chociaż tyle – powiedziałam
bezczelnie.
- Chcesz go teraz odszukać,
tak? – Spytał.
- Tak i wiem, że mi się to
uda.
- Chcesz szukać faceta, nie
wiedząc nawet gdzie zamieszkał, w tak wielki mieście jak Los Angeles? –
Spojrzał na mnie jak na idiotkę, a moja ręka zaczęła świerzbić.
- No tak jakby – stwierdziłam
i wstałam z krzesła.
- Życzę powodzenia –
stwierdził zupełnie poważnie.
- Szczerze powiedziawszy
sądziłam, że mi w tym pomożesz – powiedziałam to zanim miałam szansę przemyśleć
własne słowa. Moja dłoń od razu zakryła usta, by nic więcej z nich nie wyszło.
- Że co proszę? – Zaśmiał się,
a ja poczułam jak nogi się pode mną uginają. Zaufałam mu. Powiedziałam coś, o
czym nie rozmawiałam z nikim, mając nadzieję, że będzie moją opoką. Tak bardzo
się pomyliłam.
- Najwidoczniej miałam,
co do ciebie stu procentowa słuszność – jesteś dupkiem. Nie mam zamiaru tracić
więcej czasu na ciebie – powiedziałam, doszukując się w jego postawie zmian.
Wyprostował się na krześle, drapiąc dłonią kark i unikając mojego spojrzenia.
Odważny się znalazł, phi. Zadzwonił mu telefon, a on był na tyle bezczelny, by
przy mnie odczytać sms’a.
- No cóż – powiedziałam cicho
i wyszłam. Byłam totalną idiotką, sądząc, że ktoś taki jak on był w stanie mnie
wesprzeć. Na początku czarujący i sympatyczny, a kiedy go potrzebuję, zachowuje
się jak cham. Sapnęłam, wchodząc do pustej windy, zakładając energicznie luźne
kosmyki za ucho. Miałam zamiar wrócić do pokoju, zamówić taksówkę i wybrać się
na poszukiwania sama.
W pokoju poprawiłam fryzurę i nałożyłam dodatkową
warstwę maskary na rzęsy. Po pięciu minutach postanowiłam zejść, by poczekać na
transport. Nie musiałam długo sterczeć przed hotelem, bo pojazd przyjechał
szybciej, niż się spodziewałam. Kierowca miał szczęście, bo planowałam objechać całe miasto. Starszy mężczyzna, słysząc moją prośbę ucieszył się i z szerokim uśmiechem odpalił. Czułam, że będzie to długa podróż.
Miałam nadzieję, że chociaż owocna.
Upał, który panował na dworze był nie do zniesienia. Siedząc na tylnim siedzeniu żółtego samochodu, zdjęłam koszulę, która w tamtym momencie leżała rozwalona obok, a ja nie odrywałam wzroku od ludzi za oknem. Kilka razy nawet zatrzymałam kierowcę, bym mogła wysiąść i szturchnąć kilku mężczyzn, którzy na pozór wydawali się bardzo podobni do James’a. Przejeżdżaliśmy już trzeci raz przez Sunset Boulevard, a cała podróż trwała nieco ponad półtora godziny. Nie widziałam sensu, w dalszej jeździe, więc poprosiłam mężczyznę za kierownicą, by wrócił już pod hotel. Wysiadając z samochodu, zabrałam wszystkie swoje rzeczy i skierowałam się do otwartego okna z przodu. Wyjęłam należną kwotę, która tak jak myślałam, była spora i podałam mu banknoty.
Po powrocie do apartamentu, czułam się jak zbity pies. Ten dzień nie zaczął się dobrze ze względu na Justin’a, a ja na dodatek w moich poszukiwaniach nie ruszyłam się nawet o krok. Zdjęłam ubrania i przebrałam się do sporej bluzki koszykarskiej, w której położyłam się do łóżka. Potrzebowałam snu i chwili dla siebie, by przemyśleć dalsze działanie. Gdy mój oddech zwolnił, a powieki zaczęły opadać, usłyszałam pukanie. Z wielką niechęcią wygramoliłam się spod pościeli i powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. To pewnie obsługa, człowiekowi nawet odpocząć nie pozwolą. Nacisnęłam klamkę, a widok, który ujrzałam zaskoczył mnie przeogromnie.
- Masz zamiar wylegiwać się tutaj czy jednak jedziemy szukać tego twojego chłoptasia? – Spytał z pogardą Justin, trzymając ręce w kieszeni jeansów. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Upał, który panował na dworze był nie do zniesienia. Siedząc na tylnim siedzeniu żółtego samochodu, zdjęłam koszulę, która w tamtym momencie leżała rozwalona obok, a ja nie odrywałam wzroku od ludzi za oknem. Kilka razy nawet zatrzymałam kierowcę, bym mogła wysiąść i szturchnąć kilku mężczyzn, którzy na pozór wydawali się bardzo podobni do James’a. Przejeżdżaliśmy już trzeci raz przez Sunset Boulevard, a cała podróż trwała nieco ponad półtora godziny. Nie widziałam sensu, w dalszej jeździe, więc poprosiłam mężczyznę za kierownicą, by wrócił już pod hotel. Wysiadając z samochodu, zabrałam wszystkie swoje rzeczy i skierowałam się do otwartego okna z przodu. Wyjęłam należną kwotę, która tak jak myślałam, była spora i podałam mu banknoty.
Po powrocie do apartamentu, czułam się jak zbity pies. Ten dzień nie zaczął się dobrze ze względu na Justin’a, a ja na dodatek w moich poszukiwaniach nie ruszyłam się nawet o krok. Zdjęłam ubrania i przebrałam się do sporej bluzki koszykarskiej, w której położyłam się do łóżka. Potrzebowałam snu i chwili dla siebie, by przemyśleć dalsze działanie. Gdy mój oddech zwolnił, a powieki zaczęły opadać, usłyszałam pukanie. Z wielką niechęcią wygramoliłam się spod pościeli i powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. To pewnie obsługa, człowiekowi nawet odpocząć nie pozwolą. Nacisnęłam klamkę, a widok, który ujrzałam zaskoczył mnie przeogromnie.
- Masz zamiar wylegiwać się tutaj czy jednak jedziemy szukać tego twojego chłoptasia? – Spytał z pogardą Justin, trzymając ręce w kieszeni jeansów. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Miał być jutro, ale chciałam wam zrobić
niespodziankę. :)
Kolejny rozdział pojawi się, gdy wyświetlenia skoczą w górę, pojawi się więcej komentarzy i obserwatorów. :) Jeżeli bardzo wam zależy na przeczytaniu dalszych losów Jate to proszę o rozsyłanie czy udostępnianie linku. Z góry dziękuję i niech to wam Bóg w dzieciach wynagrodzi xD lolz.Jakby ktoś pytał - czuję się już ok, w poniedziałek wracam do szkoły. :)
ilysm xx
Co sądzicie o grubiańskim zachowaniu Justin'a?
przepraszam za błędy, nie chce mi się tego sprawdzać
PRAWIE ZAPOMNIAŁAM - STWORZYŁAM ZWIASTUN, KTÓRY ZNAJDZIECIE W ZAKŁADKACH:
PRAWIE ZAPOMNIAŁAM - STWORZYŁAM ZWIASTUN, KTÓRY ZNAJDZIECIE W ZAKŁADKACH:
Świetny :) Czekam na następny ;) <3 xoxox
OdpowiedzUsuńświetny. <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to<3
OdpowiedzUsuńczekam na następny xx
OdpowiedzUsuńrozdział fuddhbkfdhuy <3 /@KlaudiaSwaggg
kocham twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz
omg, jezu kocham to czekam nn
OdpowiedzUsuńjezu, kocham <3 niesamowity *.* można wiedzieć, co ile tak mniej więcej dodajesz rozdziały? :)
OdpowiedzUsuńTo zależy od weny w sumie. Na początku planowałam, że napiszę kilka rozdziałów do przodu, ale to nie wypaliło, bo po prostu nie dałam rady. Myślę, że do końca tygodnia uda mi się jeden napisać i dodam go wtedy kiedy uznam za słuszne. Jestem teraz w trzeciej klasie gimnazjum i szykuję się do testów, więc w tygodniu będzie ciężko, ale myślę że poradzę sobie tak od 2 do 6 dni. :) Im więcej komentarzy, wejść i obserwatorów tym większa ochota do pisania. :)
Usuńnaprawde. dobry rozdzial. czekam na stepny :*
OdpowiedzUsuńsuper, nie mogę się doczekać rozwoju tej akcji*.* ♥
OdpowiedzUsuńSdrggffc chamski Justin a ona trochę za bardzo naiwna że on do niej wróci
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie jak naiwna. Nie mogę się doczekać, kiedy dowiecie się co tak naprawdę kryje się za wyjazdem James'a, hihi.
UsuńŚwietny rozdział, brawo.
OdpowiedzUsuń@bizzlethis
Chcę wiecej *.* i to teraz, jejku, jaram się <3 ask.fm/KarolinaGrzeskow
OdpowiedzUsuńcudowny*-*
OdpowiedzUsuńomg jsnsksbsgfydiv nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu /@KlaudiaSwaggg
OdpowiedzUsuńbsshksndvejsjfioo kocham kocham /@SwaglandJb
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. W mojej głowie pojawiły sie od razu jakieś pomysły związane z Justinem. Naprzykład że Justin jest kumplem James'a i zmusił go jakoś do zostawienia Kate i dlatego teraz się tak spina hihi. Tak, tak wiem, że mam bujną wyobraźnie ale w mojej głowie po twoim "Nawet nie wiecie jak naiwna. Nie mogę się doczekać, kiedy dowiecie się co tak naprawdę kryje się za wyjazdem James'a" pojawiło się ich jeszcze więcej. Hahahah już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Strasznie mi się twoje opowiadanie podoba i oczywiście obserwuje :**
OdpowiedzUsuńSwietny! Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam! <3
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna! Rozdział wspaniały :)) Mam nadzieję że będą razem z Justinem <3 Życzę weny ^^
OdpowiedzUsuńomg omg omg omg omg omg
OdpowiedzUsuńŚwietne zapowiadające się opowiadanie o Justinie i Kate
Porozsyłam trochę twojego bloga bo naprawdę jest Zajebisty <3
Naprawdę masz talent do pisania! @SwaglandJB
♥♥♥
Usuńomg , nie mogę doczekać się nastepnego rozdziału
OdpowiedzUsuńomg, ciekawe co kryje się za wyjazdem Jamesa!
OdpowiedzUsuńmyślę,że ona jest za bardzo naiwa.
genialny rozdział nie mogę doczekać się nowego dknklasd
http://decision-changing-everything.blogspot.com/ - zapraszam do mnie
No ja juz totalnie nie rozumiem Justina hhah
OdpowiedzUsuńale lubie ich nawet jako kumpli. :)
@missbizzlexo
OMG cudowne czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńJeju, ten rozdział jest prześwietny ghjuhgfdgythfgtd, już sie nie moge doczekać kolejnego c: Informuj mnie o nn:) zapraszam do siebie, zaczynam x /impossible-and-yet.blogspot.com - @drewxsh
OdpowiedzUsuńKochana,czekam na twoją ksiązke.Cudownie piszesz <3.
OdpowiedzUsuńWspaniały ff *-* czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńjeju bardzo mi się spodobało.kocham ! <3 czekam na nowy x
OdpowiedzUsuńświetne ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, rozdział wspaniały kochana <3
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny i do następnego :)
( http://tattooed-life.blogspot.com/ )
No i to rozumiem Justin! Hahahajaja
OdpowiedzUsuńMega. Powysyłam kilku osobom link do Twojego bloga, bo uważam, że warto czytać :)
OdpowiedzUsuńcudowny <3/kasia<3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuń