4.04.2014

04. In our hearts we’ll look inside.

            Jasne promienie dostawały się przez moje na wpół przymknięte powieki do oczu, rozbudzając mnie z przyjemnego snu. Sięgnęłam po telefon, który leżał swobodnie w fałdach pościeli. Zerknęłam na godzinę – kilka minut po dziewiątej. Przetarłam twarz, wzdychając. Wiedziałam, że już nie zasnę, dlatego też podniosłam się z łóżka i sięgnęłam po szlafrok, opatulając nim swoje ciało. Kiedy miałam się obrócić, ujrzałam pod poduszką bluzę Justin’a. Zapomniałam mu ją wczoraj oddać. Na jej widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Stanęłam przed wielką szklaną ścianą, by napawać się pięknym widokiem. Niebo było bezchmurne, w odcieniu lazurowym. W mojej głowie pojawił się obraz z wczoraj. Poczułam gęsią skórkę, przypominając sobie wieczorne wydarzenia. Silne ramiona szatyna, oplatające moje ciało. Ten cholerny płacz. Mimo, że tak bardzo mi pomógł nie powiedziałam mu prawdy. Nie wyznałam mu celu swojej podróży. A może powinnam? Skoro Justin zna to miasto jak własną kieszeń to mógłby pomóc mi w poszukiwaniach. Z drugiej strony – znów mam przechodzić przez ocean płaczu, który towarzyszy mi zawsze, gdy wspominam o Jamesie? Westchnęłam, machinalnie przeczesując włosy dłonią. Ukradkiem ziewnęłam, a głowa zaczęła mi pulsować z nadmiaru myśli. Może właśnie Justin jest odpowiedzią na wszystkie moje kłopoty? Co jeżeli on będzie potrafił odnaleźć James’a? Byłby moim wybawieniem, jednak nadal miałam wątpliwości. Zachwiałam się, przekładając ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Zarys mojej zaspanej twarzy odbijał się w szklanej powłoce. Planowałam, że dzisiaj zacznę poszukiwania, jednak nadal nie miałam żadnego sensownego punktu zaczepienia. Oh, pieprzyć moje życie. Nie mam innego wyboru. Tylko jak on zareaguje na tę całą historię? Będę zmuszona opowiedzieć mu większość, a pewnie nie obędzie się bez pytań. Poczułam łaskotki na odkrytej szyi i natychmiast dotknęłam tamtego miejsca dłonią. James. Uśmiechnęłam się blado, gdy jedna łza zaczęła spokojnie spływać po moim policzku. Jakaś wewnętrzna siłą zatrzymała mnie przed starciem jej. Jeszcze raz omiotłam spojrzeniem krajobraz i obróciłam się w stronę łóżka. Przysiadłam na jego krańcu i schowałam twarz w dłoniach, głęboko oddychając. Tęsknota z każdym dniem nasilała się i dziś najwyraźniej osiągnęła apogeum. Jego głos wypełnił całą mnie, nie zostawiając ani milimetra miejsca. Czułe słowa, którymi darzył mnie każdego dnia, dotyk, który powodował dreszcze i wybuch motylków w brzuchu. W mojej głowie prawie natychmiast pojawił się obraz naszego pierwszego spotkania. 


~flashback~

             - Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy, nie sądzisz? – Powiedziała moja ówczesna przyjaciółka Patricia. – Tęskniłam za naszymi wypadami – zaszczebiotała, biorąc mnie pod ramię i wchodząc do wielkiego centrum handlowego. Faktycznie dawno nie wychodziłyśmy, bo jej zachowanie zaczęło mnie nudzić, a czasami wręcz irytować. Zaśmiałam się lekko, nie będąc pewna, co powinnam odpowiedzieć. Ruszyłyśmy w stronę ruchomych schodów, jednak całą moją uwagę skupiłam na lodziarni. Bez słowa porwałam Pat w tamtym kierunku, mając ogromną ochotę na cytrynowe lody. Sięgnęłam do torebki, wyjmując portfel i stanęłam w krótkiej kolejce. Przyjaciółka nic nie mówiła, najwyraźniej również zaabsorbowana deserem. Stając przy gablocie, dostrzegłam kubełek moich ulubionych. Uśmiechnęłam się do ekspedienta, który odpowiedział mi tym samym sympatycznym gestem. Poczułam na łydce delikatne kopnięcie, zadane przez Patricię i od razu odwróciłam się w jej stronę. Rzuciła mi sugestywne spojrzenie i już wiedziałam, o co jej chodzi. 
            - Poproszę dwie gałki cytrynowych i jedną jagodową, James – stwierdziłam odważnie, przerzucając wzrok znad plakietki z imieniem, zatrzymując się na jego niebieskich oczach. Schowałam kosmyk włosów za ucho, gdy ten zajął się nakładaniem mojego zamówienia. Zaczęłam martwić się jego cały czas zamkniętymi ustami, a w międzyczasie wyjęłam należną kwotę, którą odłożyłam na specjalny talerzyk. Chłopak podał mi rożek w serwetce, rzucając mi na odchodne ciepłe spojrzenie i promienny uśmiech. Czyli nic z tego? Szkoda. Po chwili oczekiwania Pat otrzymała dwie gałki lodów pistacjowych.
            - Widziałaś jak ten facet się na ciebie gapił?! – Pisnęła, kiedy udało nam się odejść kilka kroków. Zgromiłam ją morderczym wzrokiem, martwiąc się, że James mógł ją usłyszeć, ale kiedy się odwróciłam, za kasą stała już drobna blondynka. Zmarszczyłam brwi. 

            - Ubrudziłaś się – powiedziała ukradkiem przyjaciółka patrząc się na mój kącik ust. Wyjęłam rożek z serwetki, by wytrzeć nią zabrudzenie, jednak była dziwnie gruba. Rozłożyłam ją i zauważyłam skrawek papieru z numerem telefonu i dopiskiem „James x”. Patricia podążając za moim zdziwionym spojrzeniem, zaczęła chichotać.

            - Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! – Zaczęła tańczyć dookoła własnej osi, a ja wiedziałam, że te zakupy będą męczarnią. Chociaż dobrze, że mam ten numer. Zadzwonię jak tylko wrócę do domu, co mi szkodzi spróbować, hm? 

~end of flashback~

            Do dziś pamiętam naszą godzinną rozmowę tego samego wieczora.
            - Czemu to wszystko musi być takie trudne? – Spytałam samą siebie, kaszląc delikatnie. Podjęłam decyzję. Wstałam gwałtownie i sięgnęłam do walizki. Muszę porozmawiać z Justin’em, a im szybciej tym lepiej. Z wybranymi ubraniami i kosmetyczką przeszłam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic. Orzeźwił mnie i pomógł wymyć resztki zaspania. Nad makijażem się nie trudziłam – użyłam jedynie podkładu i zatuszowałam rzęsy. Włosy spięłam w duży koczek. Nie chciałam tracić czasu, wiedząc, że będę musiała jeszcze znaleźć pokój chłopaka. Wciągnęłam na siebie krótkie spodenki, na górę założyłam długą białą bluzkę i zarzuciłam na siebie jeszcze koszulę w kratę.Wychodząc z łazienki, zgarnęłam z szafki lenonki, które miałam wczoraj i z telefonem oraz kartą w ręce ruszyłam do wyjścia. Stając na korytarzu, poczułam szelest kartki. Spojrzałam pod nogi, gdzie ujrzałam skrawek liliowego papieru, który od razu podniosłam.



Masz ochotę na śniadanie? Czekam na tarasie. ;)

                                      Justin

            Od razu się uśmiechnęłam. To oznacza, że nie będę musiała go szukać. Zablokowałam zamek i ruszyłam do windy, układając sobie w głowie, co mu powiem. Na samą myśl, że będę musiała mu zdradzić jedną z najważniejszych części mojego życia, ręce zaczęły mi drżeć. Dam radę, mam nadzieję. Starałam się podtrzymywać na duchu, a głębokie wdechy i wydechy mi w tym pomogły. Potarłam dłonie, wchodząc na korytarz, prowadzący do restauracji. Moje myśli mknęły w głowie, niczym torpedy, których nie potrafiłam zatrzymać. Bałam się, że kiedy go zobaczę zacznę swój słowotok. W wewnętrznej części było kilka kobiet, siedzących samotnie przy stolikach, popijających kawę i przeglądających prasę. Sztywnym krokiem przedostałam się na dwór, od razu go zauważając. Siedział, podpierając głowę na ręce, umieszczonej na oparciu. Miał na sobie szarą bluzkę, jeansy i czerwone Supry. Po cichu podeszłam do niego, a on w ostatnim momencie mnie zauważył. Uśmiechnął się, co ja od razu odwzajemniłam, siadając.
            - Cześć – powiedział pierwszy. 
            - Hej – rzuciłam zestresowana. 
            - Coś się stało? – Spytał od razu, wyczuwając mój nastrój.
            - Nie, nic, znaczy tak, ale o tym później – nie mógł ze mnie czegoś więcej wyciągnąć, bo do stolika podszedł kelner w starszym wieku. Nie przeglądając karty zamówiłam naleśniki i sok pomarańczowy. Nie usłyszałam zamówienia Justin’a, zamknięta we własnych myślach i obawach. Kiedy mężczyzna odszedł, spojrzałam na swoje dłonie. Czułam jak szatyn świdruje mnie wzrokiem, nie odzywając się i czekając na moją reakcję.
            - Dziękuję za wczoraj – wydusiłam, wiedząc, że muszę się uspokoić, zanim przejdziemy dalej. 
            - To była wyłącznie przyjemność, nie musisz dziękować.
            - Powinnam, bo spieprzyłam ci wieczór użalaniem się nad sobą – stwierdziłam trochę za ostro, wiedząc, że wkraczamy na grząski grunt.
            - Nie chcę nalegać, ale naprawdę chciałbym wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dużo łatwiej jest zrozumieć człowieka, gdy pojmujemy jego sytuację, a ty jak na razie nie powiedziałaś mi prawie nic - odpowiedział, prawie z wyrzutem, a mnie dopadły wątpliwości. Nie, podjęłam decyzję i będę się jej trzymać, a co będzie to będzie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:
            - To jest dla mnie trudne… Cholernie trudne. - Kolejny wdech, a moje policzki zaczęły płonąć. – Powinnam powiedzieć ci to wczoraj – plątałam się, nie potrafiłam złożyć porządnego zdania. – Nie wiem nawet, od czego zacząć – westchnęłam, zerkając na niego ukradkiem. Zmartwiony i jakby zmieszany powiedział od razu:
            - Najlepiej będzie od początku, tak myślę. – Zachichotałam i od razu podziękowałam mu w myślach, wiedząc, że trochę się rozluźniłam.
            - Wyobraź sobie, że masz przy sobie najważniejszą osobę w swoim życiu. Spędzasz z nią każdą wolną chwilę. Jej szczęście to twoje szczęście, sprawiając jej przyjemność robi ci się ciepło na sercu, a każdy uśmiech jest niczym jasny promyk Słońca. Mieszkacie razem, nie odstępujecie siebie na krok. Myślisz, że ta druga strona kocha cię jak nikogo innego i że nigdy cię nie zostawi. Aż tu nagle – zadrżałam i poczułam spływające łzy, ale nie zamierzałam kończyć. Wiedziałam, że jeżeli przerwę to nie dobrnę do końca. – I nagle znajduje się ktoś, o kim nie miałeś pojęcia. Trafia do waszego życia, a ty niczego się nie spodziewasz. I nagle tracisz swoją miłość. Nie ma jej, od tak. Po prostu. Została ci bezczelnie zabrana, a ty nie widzisz dalszego sensu życia bez niej. Tak właśnie było ze mną – szepnęłam, a łzy utworzyły na mojej bluzce ciemne plamy. Przetarłam twarz energicznie, mając nadzieję, że wyjdę na trwalszą i silniejszą, niżeli jestem. 
            - Kiedy? – Usłyszałam ciche pytanie chłopaka.
            - Ponad miesiąc temu, chociaż pewnie trwało to dłużej, a ja byłam zbyt ślepa, by to zauważyć. Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie przeczytała listu, który mi zostawił. Sam wręcz zachęcił mnie, bym za nim przyleciała. Chciał, żebym walczyła o to, czego pragnę – mówiłam cicho, gdy nagle podszedł do nas kelner z jedzeniem. Widząc moją minę pośpiesznie odłożył talerze i wyszedł. Kontynuowałam: - Przyjechałam, by go znaleźć. Nie potrafię żyć bez niego. Zrobię wszystko, by wrócił ze mną – stwierdziłam całkiem poważnie, wreszcie zwracając uwagę na wyraz twarzy Justin’a. Jego zawsze luźna szczęka, jakby zacisnęła się, a kości żuchwy stały się bardziej widoczne. Spięłam się odrobinę, czekając na jego odpowiedź. Halo, człowieku, właśnie opowiedziałam ci historię moich dwóch ostatnich lat. 
            - Uparta jesteś – powiedział sarkastycznie, a mi w gardle nagle zaschło. On sobie żartuje, tak? Powiedźcie, że tak, bo go uderzę. Wierciłam się na krześle, w oczekiwaniu na jego dalsze słowa. Tym razem cisza pomiędzy nami była nie do zniesienia. Atmosfera zrobiła się na tyle gęsta, że można ją było kroić nożem. Jeżeli tak to nie pozostaje mi nic innego… Wstałam z zamiarem pozostawienia go bez słowa. Spojrzałam beznamiętnie na danie przede mną, jednak mało mnie w tamtej chwili ono obchodziło. Obróciłam się od niego, ale mnie zatrzymał. Stanął za mną, a dłoń ułożył na moim prawym barku. Chciałam się wyrwać, ale jego uścisk był za mocny.
            - Proszę zostań, chciałbym zjeść z tobą śniadanie – powiedział, puszczając moje ramię. Mimo jego słów ruszyłam w stronę drzwi. Przechodząc przez próg usłyszałam cichutkie „proszę”, na co od razu się odwróciłam. Omiotłam jego twarz spojrzeniem, by zobaczyć mieszaninę bólu, rozczarowania i skruchy. Zachwiałam się, a przed oczami zrobiły mi się mroczki, na co natychmiast oparłam się o ścianę.
            - Proszę, usiądź. Jesteś strasznie blada – podszedł do mnie i wziął mnie pod ramię. 
            - Dobrze, już dobrze. Poradzę sobie – odpowiedziałam potępiająco, jednak on nie odpuszczał.
            - Nalegam – ścisnął mnie mocniej i posadził na krześle. Wzięłam głęboki wdech, a zawroty zniknęły. Sięgnęłam po sztućce i bez słowa zaczęłam przeżuwać moje śniadanie. Było bez smaku. Nie mogłam się skupić, wiedząc jak źle potoczyła się nasza rozmowa. Ale dlaczego? Jeżeli go to nie obchodziło to, po co pytał? A jeżeli prawda nie spełniła jego oczekiwań nie musiał być tak grubiański i arogancki. Kolejne kawałki naleśników przelatywały przez mój przełyk, podczas gdy Justin zajmował się swoją jajecznicą i bekonem. Niestety napięcie pomiędzy nami nadal wisiało w powietrzu, a ja nawet nie chciałam się odezwać. Szczerze powiedziawszy – wkurzył mnie, bardzo. Upiłam łyk soku pomarańczowego, a serwetką przetarłam kąciki ust. Spojrzałam na szatyna, a on w tym samym czasie wpatrywał się we mnie. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja poczułam dziwne mrowienie na dłoniach.
            - Masz mi coś do powiedzenia? – Spytałam, prawie wychodząc z siebie. Czułam się ignorowana i zaniedbana.
            - Przepraszam, że tak zareagowałem. Nie wiem, co we mnie wstąpiło – stwierdził, zatrzymując wzrok na swoim już prawie pustym talerzu.
            - Chociaż tyle – powiedziałam bezczelnie.
            - Chcesz go teraz odszukać, tak? – Spytał.
            - Tak i wiem, że mi się to uda.
            - Chcesz szukać faceta, nie wiedząc nawet gdzie zamieszkał, w tak wielki mieście jak Los Angeles? – Spojrzał na mnie jak na idiotkę, a moja ręka zaczęła świerzbić. 
            - No tak jakby – stwierdziłam i wstałam z krzesła.
            - Życzę powodzenia – stwierdził zupełnie poważnie.
            - Szczerze powiedziawszy sądziłam, że mi w tym pomożesz – powiedziałam to zanim miałam szansę przemyśleć własne słowa. Moja dłoń od razu zakryła usta, by nic więcej z nich nie wyszło.
            - Że co proszę? – Zaśmiał się, a ja poczułam jak nogi się pode mną uginają. Zaufałam mu. Powiedziałam coś, o czym nie rozmawiałam z nikim, mając nadzieję, że będzie moją opoką. Tak bardzo się pomyliłam. 
            - Najwidoczniej miałam, co do ciebie stu procentowa słuszność – jesteś dupkiem. Nie mam zamiaru tracić więcej czasu na ciebie – powiedziałam, doszukując się w jego postawie zmian. Wyprostował się na krześle, drapiąc dłonią kark i unikając mojego spojrzenia. Odważny się znalazł, phi. Zadzwonił mu telefon, a on był na tyle bezczelny, by przy mnie odczytać sms’a.
            - No cóż – powiedziałam cicho i wyszłam. Byłam totalną idiotką, sądząc, że ktoś taki jak on był w stanie mnie wesprzeć. Na początku czarujący i sympatyczny, a kiedy go potrzebuję, zachowuje się jak cham. Sapnęłam, wchodząc do pustej windy, zakładając energicznie luźne kosmyki za ucho. Miałam zamiar wrócić do pokoju, zamówić taksówkę i wybrać się na poszukiwania sama. 
             W pokoju poprawiłam fryzurę i nałożyłam dodatkową warstwę maskary na rzęsy. Po pięciu minutach postanowiłam zejść, by poczekać na transport. Nie musiałam długo sterczeć przed hotelem, bo pojazd przyjechał szybciej, niż się spodziewałam. Kierowca miał szczęście, bo planowałam objechać całe miasto. Starszy mężczyzna, słysząc moją prośbę ucieszył się i z szerokim uśmiechem odpalił. Czułam, że będzie to długa podróż. Miałam nadzieję, że chociaż owocna.
            Upał, który panował na dworze był nie do zniesienia. Siedząc na tylnim siedzeniu żółtego samochodu, zdjęłam koszulę, która w tamtym momencie leżała rozwalona obok, a ja nie odrywałam wzroku od ludzi za oknem. Kilka razy nawet zatrzymałam kierowcę, bym mogła wysiąść i szturchnąć kilku mężczyzn, którzy na pozór wydawali się bardzo podobni do James’a.  Przejeżdżaliśmy już trzeci raz przez Sunset Boulevard, a cała podróż trwała nieco ponad półtora godziny. Nie widziałam sensu, w dalszej jeździe, więc poprosiłam mężczyznę za kierownicą, by wrócił już pod hotel. Wysiadając z samochodu, zabrałam wszystkie swoje rzeczy i skierowałam się do otwartego okna z przodu. Wyjęłam należną kwotę, która tak jak myślałam, była spora i podałam mu banknoty.
            Po powrocie do apartamentu, czułam się jak zbity pies. Ten dzień nie zaczął się dobrze ze względu na Justin’a, a ja na dodatek w moich poszukiwaniach nie ruszyłam się nawet o krok. Zdjęłam ubrania i przebrałam się do sporej bluzki koszykarskiej, w której położyłam się do łóżka. Potrzebowałam snu i chwili dla siebie, by przemyśleć dalsze działanie. Gdy mój oddech zwolnił, a powieki zaczęły opadać, usłyszałam pukanie. Z wielką niechęcią wygramoliłam się spod pościeli i powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. To pewnie obsługa, człowiekowi nawet odpocząć nie pozwolą. Nacisnęłam klamkę, a widok, który ujrzałam zaskoczył mnie przeogromnie.
            - Masz zamiar wylegiwać się tutaj czy jednak jedziemy szukać tego twojego chłoptasia? – Spytał z pogardą Justin, trzymając ręce w kieszeni jeansów. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
~*~
Miał być jutro, ale chciałam wam zrobić niespodziankę. :) 
Kolejny rozdział pojawi się, gdy wyświetlenia skoczą w górę, pojawi się więcej komentarzy i obserwatorów. :) Jeżeli bardzo wam zależy na przeczytaniu dalszych losów Jate to proszę o rozsyłanie czy udostępnianie linku. Z góry dziękuję i niech to wam Bóg w dzieciach wynagrodzi xD lolz.
Jakby ktoś pytał - czuję się już ok, w poniedziałek wracam do szkoły. :)
ilysm xx  

Co sądzicie o grubiańskim zachowaniu Justin'a?
przepraszam za błędy, nie chce mi się tego sprawdzać

PRAWIE ZAPOMNIAŁAM - STWORZYŁAM ZWIASTUN, KTÓRY ZNAJDZIECIE W ZAKŁADKACH:




37 komentarzy:

  1. Świetny :) Czekam na następny ;) <3 xoxox

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny xx
    rozdział fuddhbkfdhuy <3 /@KlaudiaSwaggg

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twoje opowiadanie :)
    świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  4. omg, jezu kocham to czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu, kocham <3 niesamowity *.* można wiedzieć, co ile tak mniej więcej dodajesz rozdziały? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od weny w sumie. Na początku planowałam, że napiszę kilka rozdziałów do przodu, ale to nie wypaliło, bo po prostu nie dałam rady. Myślę, że do końca tygodnia uda mi się jeden napisać i dodam go wtedy kiedy uznam za słuszne. Jestem teraz w trzeciej klasie gimnazjum i szykuję się do testów, więc w tygodniu będzie ciężko, ale myślę że poradzę sobie tak od 2 do 6 dni. :) Im więcej komentarzy, wejść i obserwatorów tym większa ochota do pisania. :)

      Usuń
  6. naprawde. dobry rozdzial. czekam na stepny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. super, nie mogę się doczekać rozwoju tej akcji*.* ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Sdrggffc chamski Justin a ona trochę za bardzo naiwna że on do niej wróci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiecie jak naiwna. Nie mogę się doczekać, kiedy dowiecie się co tak naprawdę kryje się za wyjazdem James'a, hihi.

      Usuń
  9. Świetny rozdział, brawo.
    @bizzlethis

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcę wiecej *.* i to teraz, jejku, jaram się <3 ask.fm/KarolinaGrzeskow

    OdpowiedzUsuń
  11. omg jsnsksbsgfydiv nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu /@KlaudiaSwaggg

    OdpowiedzUsuń
  12. bsshksndvejsjfioo kocham kocham /@SwaglandJb

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny. W mojej głowie pojawiły sie od razu jakieś pomysły związane z Justinem. Naprzykład że Justin jest kumplem James'a i zmusił go jakoś do zostawienia Kate i dlatego teraz się tak spina hihi. Tak, tak wiem, że mam bujną wyobraźnie ale w mojej głowie po twoim "Nawet nie wiecie jak naiwna. Nie mogę się doczekać, kiedy dowiecie się co tak naprawdę kryje się za wyjazdem James'a" pojawiło się ich jeszcze więcej. Hahahah już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Strasznie mi się twoje opowiadanie podoba i oczywiście obserwuje :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietny! Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś cudowna! Rozdział wspaniały :)) Mam nadzieję że będą razem z Justinem <3 Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. omg omg omg omg omg omg
    Świetne zapowiadające się opowiadanie o Justinie i Kate
    Porozsyłam trochę twojego bloga bo naprawdę jest Zajebisty <3
    Naprawdę masz talent do pisania! @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  18. omg , nie mogę doczekać się nastepnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  19. omg, ciekawe co kryje się za wyjazdem Jamesa!
    myślę,że ona jest za bardzo naiwa.
    genialny rozdział nie mogę doczekać się nowego dknklasd

    http://decision-changing-everything.blogspot.com/ - zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  20. No ja juz totalnie nie rozumiem Justina hhah
    ale lubie ich nawet jako kumpli. :)
    @missbizzlexo

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG cudowne czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju, ten rozdział jest prześwietny ghjuhgfdgythfgtd, już sie nie moge doczekać kolejnego c: Informuj mnie o nn:) zapraszam do siebie, zaczynam x /impossible-and-yet.blogspot.com - @drewxsh

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana,czekam na twoją ksiązke.Cudownie piszesz <3.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wspaniały ff *-* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  25. jeju bardzo mi się spodobało.kocham ! <3 czekam na nowy x

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetnie piszesz, rozdział wspaniały kochana <3
    Życze dużo weny i do następnego :)

    ( http://tattooed-life.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  27. No i to rozumiem Justin! Hahahajaja

    OdpowiedzUsuń
  28. Mega. Powysyłam kilku osobom link do Twojego bloga, bo uważam, że warto czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. cudowny <3/kasia<3

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń