Deszcz
za oknem nasilał się z każdą chwilą, gdy ja siedziałam opatulona w ciepłej
kołdrze, sącząc herbatę z miodem. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego nie
wyruszyłam z samego rana na spotkanie z James’em. Pogoda mi to niestety
uniemożliwiła. To nie tak, że woda jest jakąś wielką granicą, jednak przy
pierwszym starciu chciałam wyglądać jak najlepiej. Postanowiłam, więc zostać
dziś w swoim apartamencie, by trochę ponarzekać na własne życie i na pieprzony
pech, który towarzyszy mi od dnia narodzin. Zapas moich łez najprawdopodobniej
został wyczerpany, bo w tamtym momencie ani jedna nie potrafiła uciec na
wolność. Od wczorajszego wieczora wypełniała mnie jedynie złość i frustracja,
wywołana zachowaniem Justin’a. Chciałam za wszelką cenę o nim zapomnieć, by
skupić się na tym, co zrobię, gdy w końcu zobaczę James’a, jednak im bardziej
starałam się go z głowy wyrzucić, wracał do mnie z podwójną siłą, ciągle
powtarzając „jesteś naiwną i głupią suką!”. Czułam
się słaba i rozdarta. Po naszej kłótni zamówiłam taksówkę i już godzinę później
byłam w hotelu, a po powrocie do pokoju od razu poszłam spać, zmęczona
wydarzeniami z dnia. Dzisiaj natomiast miałam więcej czasu, by to wszystko
przeanalizować i chociaż postarać się zrozumieć. Widok za oknem nie napawał mnie
optymizmem, szczególnie, że coraz mocniej padało. Miałam przemożną chęć pójścia
spać na kilka najbliższych godzin. Żeby wyprostować, zdrętwiałe już nogi
wstałam z łóżka i poszłam się wykąpać. Kąpiel w wannie pomagała mi skupić
myśli, które teraz krążyły od James’a do Justin’a, nie pozwalając mi nawet na
chwilę odetchnąć. Postanowiłam skupić się na chłopaku, z którym wczoraj
poważnie się pokłóciłam. Jego zachowanie i podejście do całej sprawy napawało
mnie wręcz wstrętem, a słowa, których wczoraj użył szalały w mojej podświadomości.
Nie chciałam już mieć z nim nic wspólnego, ale mimo mojego postanowienia nie
potrafiłam zapomnieć. Mimo dziwnych relacji z szatynem, marzyłam o spotkaniu z
James’em. Pragnęłam wylądować w jego ramionach i nie wypuszczać go przez kilka dni.
Wierzyłam, że wszystko niedługo wróci do normy – znów będziemy razem i nikt nam
nie zaszkodzi.
Woda już wystygła, więc z
wielką niechęcią wynurzyłam się, tym samym okrywając ciało puszystym hotelowym
ręcznikiem. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Podeszłam do
zaparowanego lustra, które machinalnie przetarłam morką dłonią. Widząc swoje
odbicie, mimowolnie się uśmiechnęłam. Lica miałam czerwone, natomiast worki pod
oczami prawie całkowicie zniknęły. Wracałam do formy, a przynajmniej tak mi się
wydawało. Po wytarciu torsu i ramion założyłam dużą czarną męską koszulkę,
która należała wcześniej do James’a. Mimo, że jego zapach już dawno z niej
uleciał, czerpałam satysfakcję z posiadania rzeczy należącej do niego.
Po włożeniu bielizny byłam w
stanie bez przeszkód wyjść z łazienki. Nie wyobrażacie sobie mojej miny, kiedy
zauważyłam Justin’a siedzącego na kanapie. W pierwszej chwili sądziłam, że mam
urojenia, ale kiedy chłopak usłyszał kroki i odwrócił się w moją stronę – byłam
pewna, że to nie halucynacje.
- Kate – zaczął, a we mnie
zawrzało. Serce zaczęło bić szybciej, kiedy on zrobił kilka kroków w moją
stronę.
- Co ty tutaj robisz?! –
Krzyknęłam, wiedząc, że ludzie przechodzący korytarzem mogli mnie bez przeszkód
usłyszeć.
- Błagam, nie krzycz – chłopak
prawie szepnął, doprowadzając mnie swoim spokojnym tonem na krawędź.
- Wyjdź stąd! Już! –
Warknęłam, gestykulując rękami, mając nadzieję, że czym prędzej zejdzie mi z
oczu.
- Nie pójdę – stwierdził i
zatrzymał się przede mną.
- Co? – Spytałam w
pierwszej chwili, a kiedy chłopak zbliżył się o krok w moją stronę, wyciągnęłam
ramiona przed siebie, chcąc go zatrzymać.
- Idź stąd albo wezwę kogoś z
ochrony – stwierdziłam, ale nie krzyczałam już, wiedząc, że to go i tak nie
powstrzyma.
- Oboje wiemy, że tego nie
zrobisz – spojrzał na mnie, a ja prawie utonęłam w karmelu jego tęczówek.
Szatyn ujął mnie delikatnie za nadgarstki i opuścił mi ramiona, wzdłuż mego
ciała. Zadrżałam na dotyk jego palców. Chłopak „zjechał” wzrokiem po
moim pół nagim ciele. Zachwiałam się.
- Jesteś pewny? – Jęknęłam z
bezsilności, dobrze wiedząc, że było to pytanie retoryczne.
- Chcesz, żebym na to
odpowiedział? – Zaśmiał się cichutko, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się. Co w
tym człowieku jest, że kiedy tylko widzę jego uśmiech odpuszczam mu
wcześniejsze winy? Nagle cała złość, którą czułam do niego zniknęła. Dlaczego?
Sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Nie wiedziałam jak na to wszystko
zareagować, więc przeszłam tuż obok, ocierając się łydką o jego spodnie i
usiadłam na kanapie, tam gdzie przed chwilą siedział on sam. Bez słowa. Nie
potrafiłam niczego z siebie wydusić. Kolejnym zaskoczeniem było dla mnie to, że usiadł obok, moszcząc się kilka centymetrów dalej.
- Jesteś zła, prawda? –
Spytał, a ja nie miałam sił, by znów się kłócić, dlatego też milczałam. Czułam
jego świdrujący wzrok na twarzy. Zbliżył się, a ja poczułam jak serce
przyśpiesza, a oddech więźnie w gardle. – Kate, odezwij się – położył swoją
dłoń na moim odkrytym kolanie. Nawet go nie odepchnęłam. Nic nie zrobiłam,
wpatrując się jedynie w martwy punkt na ścianie i starając się opanować urywany
oddech.
- Masz zamiar mnie ignorować,
tak? Nie sądzisz, że lepiej byłoby porozmawiać? – Zbliżył się do mnie, przez co
poczułam jego ciepły oddech na policzku. Postanowiłam nie odpowiadać, wiedząc,
że mój głos byłby teraz chwiejny i ledwo rozpoznawalny. Pokręciłam głową na
nie, by dać mu do zrozumienia, że nie mam najmniejszej ochoty z nim
konwersować. Kątem oka widziałam jak jego szczęka się zaciska, a oczy powoli
ciemnieją.
-
Jeżeli teraz wyjdę już więcej nie wrócę, jesteś tego świadoma? – Szepnął, a
jego głos zmienił się w mroczny i erotyczny, a ja poczułam jak mimowolnie
ściskam kolana. Justin nie odrywał ode mnie wzroku, ale w końcu wstał z kanapy.
Szedł w stronę drzwi powolnym krokiem, sądząc pewnie, że jeszcze zmienię
zdanie. Byłam nieugięta i mimo ochoty zawołania go, gdy już złapał za klamkę,
siedziałam cicho. Ostatnim wspomnieniem po Justin’ie było trzaśnięcie drzwiami.
Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Sądziłam, że wszystko wraca do
normy, a wystarczył on, by to wszystko zniszczyć. Cisza otulona dźwiękiem
mojego łkania została przerwana przez dźwięk telefonu. Spojrzałam na bok, by
ujrzeć na kanapie moją komórkę. Skąd ona się tu wzięła? Sięgnęłam po urządzenie
i drżącym palcem odblokowałam ekran.
Nadawca:
Justin aka największy dupek na świecie.
Zapisałem ci mój numer, odezwij
się, kiedy przestaniesz być suką.
Tego
było za wiele. Mimo, że moje wczorajsze emocje opadły to dzisiaj zrozumiałam
jaki wpływ ma na mnie Justin. Byłam bliska temu, by przebaczyć mu to, co
zrobił, bez względu na wcześniejsze postanowienia. W jednej chwili potrafiłam
przytulić się do niego i powiedzieć, że chcę zapomnieć o wszystkim. Omotał mnie
i to w najdziwniejszy sposób, jaki mogłam sobie wyobrazić. Nie mogę.
Chciałabym, ale jeżeli on nadal nazywa mnie suką nie potrafię. Rzuciłam
telefonem przez ramię, słysząc stłumione uderzenie, sygnalizujące, że komórka
wylądowała na łóżku. Łzy znowu zaczęły płynąć…
Justin’s POV:
Spierdoliłem. Wiem to i nie
musicie mi tego powtarzać. Jestem zadufanym w sobie idiotą, a ona… Jest piękna,
to na pewno. Urocza i czarująca, jednak jej sposób bycia mnie irytuje,
cholernie. Po wyjściu z jej apartamentu udałem się do windy, by jak najszybciej
stąmtąd wyjechać. Dziś akurat nie miałem nic ważnego do zrobienia, więc bez
przeszkód mogłem odpocząć. Moje ciało może i było zrelaksowane, jednak umysł
ciągle wracał do zdarzenia, które miało miejsce przed chwilą. Jej brązowe,
mokre włosy okalające drobną twarzyczkę. Na samo wspomnienie jej ciała zrobiło
mi się gorąco. Wbiegłem do holu, a wszystkie spojrzenia kobiet spoczęły na
mnie. Kiedyś może i cieszyłbym się z uwagi, którą skupiam, jednak już mi się to
znudziło. Wybiegłem na zewnątrz, gdzie deszcz siekał niemiłosiernie i w końcu
udało mi się dotrzeć do samochodu. Gdy już znalazłem się w środku, odpaliłem
silnik. Zanim wyruszyłem w drogę udało mi wysłać do Kate sms’a, który miał na
celu sprowokowanie jej. Uwielbiam patrzeć jak się denerwuje. Wtedy jej twarz
nabiera zupełnie onieśmielającego wyrazu, a ja ląduje w jej sidłach. Urzekła
mnie odkąd pierwszy raz wpadła w moje ramiona. A cała ta historia z jej byłym
chłopakiem jest mocno popieprzona. Niczym cios w plecy. Dłonią odblokowałem
wycieraczki, by mieć lepszą widoczność. Starałem się zapomnieć. Odpuścić. I nie
potrafię. To uczucie mnie ogłupia i dezorientuje. Usłyszałem dźwięk sms’a i
zerknąłem na ekran smartfona, zmartwiony, że nadawcą nie jest Kate. Czy Kimberly nie może mi dać odpocząć, chociaż
dzisiaj, gdy i tak w niczym się jej nie przydam? Stając na czerwonym, uderzyłem
pięścią w kierownicę, wściekły z całego obrotu sprawy. Obraz jej pięknych nóg,
wystających spod czarnej męskiej koszulki siedział w mojej głowie. Dopiero
teraz dotarło do mnie, że należała pewnie do jej ukochanego. Pieprzony pech.
Pochłonięty przez własne myśli, nawet nie zauważyłem, kiedy światło zmieniło
się na zielone. Poganiany przez trąbienie za mną, skręciłem. Cholera, cholera,
cholera! Wyjdź w końcu z mojej głowy, bo oszaleję, Kate!
Kilka
minut po dziewiątej wieczorem zawróciłem samochód. Miałem w planach powrót do
hotelu i wypicie całej butelki whisky, by zapomnieć o problemach, które sam
stworzyłem. Wychodząc z auta na parkingu przed szklanym budynkiem zauważyłem,
że kłębiaste chmury na niebie przybrały odcień granatu. Przechodząc przez próg
drzwi usłyszałem w pobliżu grzmot. Pogoda idealnie oddająca moje uczucia.
Zbierało się na burze, zupełnie jak w moim wnętrzu. Wsuwając telefon do
kieszeni spodni, poczułem wibracje. Spojrzałem na ekran, będąc pewnym, że była
to wiadomość od operatora. Sądziłem, że mam coś ze wzrokiem, kiedy wyświetlił
mi się numer Kate.
„Proszę, przyjdź.”
Nie
potrzebowałem nic więcej. Wbiegłem do holu, ignorując dezaprobujące spojrzenie
gości i ruszyłem do windy. Może coś się jej stało? Starałem się upchnąć czarne
scenariusze na dno mojego umysłu. Droga do apartamentu dziewczyny strasznie mi
się dłużyła, przez co robiłem się jeszcze bardziej nerwowy. Bez pukania,
wpadłem przez drzwi, by zobaczyć jej drobne ciało drżące w fałdach łóżka.
- Co się dzieje? – Spytałem od
razu podchodząc do niej. Bez zastanowienia zdjąłem buty i usiadłem obok niej.
Płakała, a ja poczułem gulę w gardle.
- To przeze mnie? – Szepnąłem,
łapiąc jej dygoczące ramie. – To przeze mnie płaczesz? – Ponagliłem ją, nie
mogąc wytrzymać tego oczekiwania.
- Nie – szepnęła. – Ja… Od
dziecka boje się burzy – powiedziała słabo. Po chwili usłyszeliśmy grzmot, a na
horyzoncie widoczna była jasna smuga błyskawicy. Przerażona Kate podskoczyła.
- Przynieść ci coś na
uspokojenie? – Nie czułem się w tamtej chwili komfortowo, zupełnie nie wiedząc,
co ze sobą zrobić.
- Po prostu mnie przytul – wiedziałem,
jak trudne to dla niej było, więc położyłem się tuż obok, mogąc poczuć ciepło
jej ciała. Jedno ramie wsunąłem pod jej szczupłą talię i przyciągnąłem ją do
mnie. Cieszyłem się, że nie narzekała na moją bezpośredniość.
- Spróbuj zasnąć, nie zostawię
cię – powiedziałem zupełnie nieprzemyślanie, ale dotarło do mnie, że była to
prawda. Cokolwiek by się nie działo, nie miałem zamiaru jej opuszczać. Nie
odpowiedziała mi, ale za to wtuliła się mocniej w moją klatkę piersiową. Burza
za oknem nie słabła, ale mimo to dziewczyna przestała się trząść. Nie
przejmowałem się tym, że leżę tuż obok w ubraniach i z wilgotnymi włosami.
Napawałem się jej obecnością, wiedząc, że na długo zapamiętam zapach tych jasno
brązowych włosów. Po kilkunastu minutach oddech Kate zwolnił, a ja wiedziałem,
że zasnęła. W moich ramionach. Cholera. Nie wiem jak długo leżałem u jej boku,
gdy ścierpła mi noga. Spróbowałem się minimalnie przesunąć, by coś zrobić z tym
uczuciem dyskomfortu, gdy dziewczyna jęknęła, a na mnie zadziało to tak jak na
każdego innego mężczyznę. Zawahałem się przez chwilę, oczekując jej reakcji.
Dziewczyna przekręciła się twarzą do mnie, a mnie zamurowało, gdy zaczęła
składać na mojej żuchwie drobne pocałunki. Nie zatrzymywałem jej, nie chcąc jej
budzić. Dobra, kogo ja okłamuję. Nie powstrzymywałem jej, bo było to cholernie
przyjemne. Mokre wargi Kate znaczyły drogi po moim jednodniowym zaroście, a ja
marzyłem tylko o tym, by to odwzajemnić. Ona jakby czytając mi w myślach
skierowała się w stronę moich złaknionych ust, a gdy poczułem jej język,
myślałem, że oszaleję. Pośpiesznie oddałem pocałunek, starając się nie działać zbyt
energicznie, pamiętając o tym, że ona cały czas śpi. Po krótkim czasie, który
dla mnie trwał jak sekunda odsunęła się od mnie, znów moszcząc się na mojej
klatce piersiowej. W tamtej chwili napawałem się nadzieją, że może pomiędzy
nami jeszcze nie wszystko stracone. Jednak dziewczyna miała inne plany.
Wypowiedziała zdanie, które niczym igła przebiło moją bańkę szczęścia.
- James, kocham cię.
~*~
:)
Krótko, ale za to macie perspektywę Justin'a,
której tak bardzo starałam się unikać.
Czekam na wasze opinie, bo ja sama mam mieszane uczucia co do tego rozdziału.
Krótko, ale za to macie perspektywę Justin'a,
której tak bardzo starałam się unikać.
Czekam na wasze opinie, bo ja sama mam mieszane uczucia co do tego rozdziału.
Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział,
bo niedługo mam egzaminy gimnazjalne
i muszę się do nich przygotować.
Ściskam misie. ♥
bo niedługo mam egzaminy gimnazjalne
i muszę się do nich przygotować.
Ściskam misie. ♥
maniaczę, klik, klik
Świetny <3 kocham tego bloga <3 czekam na nastepny. :* ily <3
OdpowiedzUsuńojej, zepsuła to tym zdaniem :C ciekawe jak Justin teraz zareaguje *.* czekam na kolejny, świetny jest <3
OdpowiedzUsuńBiedny Justin :c
OdpowiedzUsuńOby się wszystko ułożyło.
:(( biedy Justin.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <33 Uwielbiam to czytać , jest cudowny <33
OdpowiedzUsuńWSPA-NIA-ŁY ROZDZIAŁ *O*
OdpowiedzUsuńcuuudowny czekam na nn
OdpowiedzUsuń@KlaudiaSwaggg
świetny <3
OdpowiedzUsuńNosz kurna Kate!!!!!!!!!! A było tak pięknie.
OdpowiedzUsuńHahahah Justin nie ładnie tak wykorzystywac fakt że Kate śpi!!!
Powodzenia na egzaminach. MNIE CZEKAJĄ ONE ZA ROK. Trzymam kciuki ;***
super ;)
OdpowiedzUsuńTo ja Patricia z tt . Kurde zakochalam sie w twoim opowiadaniu . Przezywam to jakbym byla Kate te wszystkie motylki w brzuchu . Gdy ona je ma ja tez hehe nwm dlaczego ale koxham czytac twoje rozdzialy . Prosze nie koncz bloga jesli to orzeczytalas odezwij sie do mnie na TT na dm . Jestem ga ktora powiedziala ze jka bedzie miec czas to zajrze tu :) mam po prostu sprawe
OdpowiedzUsuńczekam nn :*
OdpowiedzUsuńzaj*bisty :))
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńperspektywa Justina jak najbardziej na plus, za to zachowanie Kate niestety na minus
dziewczyno odpuść co do Jamesa!
@bizzlethis
Najpierw dramat [ Kłótnia ]
OdpowiedzUsuńPóźniej już było dobrze a a koniec Kate odwala takie coś .?
Nie lubię jej... heh żarcik x D
ale współczuje Justinowi niech ona już odpuści sobie Jamesa
Rozdział cudowny oczywiście ; )
Backpack-1994
Ja chce następny :( Już teraz ! Jeju kocham to ! ♥
OdpowiedzUsuńświetnyy ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam, rozdział naprawdę świetny, a z perspektywy Justina jest bardzo fajnie :) czekam na kolejny i powodzenia na testach :) proszę także o dalsze informowanie o nowych rozdziałach :) ask.fm/KarolinaGrzeskow
OdpowiedzUsuńjeju podoba mi się bardzo perspektywa justina, a końcówka to byo takie wielkie buuuum
OdpowiedzUsuńNo końcówka mnie mega zaskoczyła, tym co ona wypowiedziała, woah nie mogę się doczekać tego jej spotkania z James'em, może jak ją odrzuci (bo ją odrzuci,tak?:O) to przejrzy na oczy w sprawie Jusa, hehe :D cudo♥
OdpowiedzUsuńW kwestii tego czy James odrzuci Kate... Cóóóóóóóż. :) Nie chcę nic zdradzić, ale wydaje mi się, że jak wszystkiego się dowiecie to będzie niezły szok. ;) x
Usuńkońcówka mnie zaskoczyła i zaczęło mi się robić szkoda Justina, świetny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Justina :'(
Z niecierpliwością czekam na następny :)
@AyeAyeeJustin
Ojej, a było już tak słodko... Bardzo podoba mi się fabuła i czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie perspektywa Justina!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zrazi się tym wszystkim i dalej będzie o nią walczył, mimo tego, że ona szuka Jamesa i dalej go niby kocha.
Jesteś taka młodziutka a tak świetni piszesz, szkoda tylko, że tak krótko. Czytelnicy docenią dłuższe rozdziały ;) Ten jest super, niech się akcja dalej rozkręca.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że, kiedy powiedziała do Justina "Kocham Cię, James." aż mnie zabolało. Mimo, że zrobiła to przez sen to mogę sobie wyobrazić jak się poczuła. Z jednej strony zrobiłabym to samo co Justin. Od razu przyszłabym po dostaniu takiego sms'a. Ale z drugiej.. Justin niepotrzebnie się na to wszystko nakręca, kiedy wie, że dziewczyna jest po uszy zakochana w James'ie. Mam jednak nadzieje, że wreszcie przejrzy na oczy i tak jak powiedział Justin - zacznie życie od nowa. Kolejne moje rozmyślania ukierunkowane są na zachowanie samego Justina. Czyżby zakochał się w Kate od pierwszego wejrzenia? Czy może tylko dziewczyna wzbudza w nim żądze seksualną spowodowaną swoją nienaganną, szczupłą sylwetką? O matko, mogłabym tak komplementować do rana i próbować związać jeden koniec z drugim. Cóż.. teraz jednak zostaje mi jak i pozostałym Czytelnikom czekać na następny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo oszaleję jak się wreszcie nie dowiem jak zareagował Justin!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą... zostałaś kiedyś perfidnie okłamana? I do tego doczepiłaś jeszcze miłość? Bo sam Justin Bieber tak. Poznaj, co tak naprawdę spotkało Idola nastolatek na całym świecie na www.love-choice.blogspot.com.
Byłabyś zainteresowana współpracą? Kontakt do mnie znajdziesz na moim blogu. Odezwij się nawet z informacją, że nie jesteś zainteresowana. : )
Do następnego!
Uwielbiam <3 Szkoda,że zjebała to na końcu,ale najwidoczniej tak musi być,czekam do następnego : )
OdpowiedzUsuńKUŹW TAK BARDZO IDEALNIE , COS SIE SPIEPRZY CZUJE TO. @white_dove69
OdpowiedzUsuńSuper. Bardzo mi się podoba :))
OdpowiedzUsuńBoski , świetny <333
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga <3 cudowny rozdział ;*/kasia<3
OdpowiedzUsuńAle oni są razem tacy idealni jejuś mdnashdudfhwuahjasndcb <3
OdpowiedzUsuń