24.11.2014

011. Every day, every hour turn the pain into power.

ZAŁOŻYŁAM TWITTERA, NA KTÓRYM DODAWAĆ BĘDĘ SPOJLERY KOLEJNYCH ROZDZIAŁÓW I DATY ICH DODAWANIA, TAKŻE FOLLOWUJCIE - @cyruskax

Kate’s POV:
            - Co ty… Tutaj robisz? – Kiedy udało mi się wykrztusić, James nawet nie odpowiedział, chwytając mnie za nadgarstek. Nim się obejrzałam zostałam pociągnięta w stronę drzwi własnego domu. Słyszałam jak serce bije mi w szybkim rytmie, podczas gdy w mojej głowie panował chaos. 

A co jeśli on jest znowu pijany?

            Zanim spróbowałam się wyrwać, znaleźliśmy się oboje w środku. Zostawiłam torbę przy wejściu i nie zdejmując butów przeszłam do salonu, by tam z grymasem na twarzy opaść na kanapę.
            - Więc? Nie mam całego dnia – powiedziałam, chociaż przeczuwałam, że mogę tego potem żałować. 
            - Kate, nie złość się na mnie – stwierdził, siadając na fotelu tuż obok. Ku mojej uciesze, nie wyczułam woni alkoholu. 
            - Ja mam się nie złościć? – Podniosłam głos, zaskoczona wpatrując się w niego. – Nie pamiętasz tego, co zrobiłeś mi w Los Angeles czy po twoim ślubie? Tu? W tym domu? I naprawdę liczysz na chociaż krztę lubości z mojej strony? – Zaśmiałam się sarkastycznie, mając przemożną ochotę napluć mu w twarz. 
            Zamilkł, najwyraźniej nie wiedząc jak się obronić.
            Bo w końcu nie miał żadnego kontrargumentu.
            Ta rozmowa była z góry skazana na porażkę.
            - A teraz, jeśli pozwolisz panie aka pijaku, wyjdź z mojego domu i najlepiej zniknij z życia.
            - Wyjdę i nie wrócę, jeśli będziesz bezpieczna – tym razem skupił swój wzrok na własnych butach, nie racząc mnie nawet spojrzeniem. – Gdzie jest Justin?
            - Co cię to obchodzi? – Warknęłam, zaczynając się denerwować. – To nie twój interes.
            - A właśnie, że również mój. Jeśli go tu nie ma, to nie licz na to, że wyjdę – posłał mi mały uśmieszek. W tamtej chwili z moich uszu najpewniej wydostawała się gorąca para, bo byłam tak rozzłoszczona. 
            - Nie rozumiesz, że nie chcę cię tu widzieć? Mógłbyś zginąć, a nawet bym nie przyszła na pogrzeb – ostatnie zdanie nie było prawdą, bo w rzeczywistości, mimo wszystko łączyło nas wiele wspaniałych chwil i nadal traktowałam go jak dobrego znajomego. Nie kochałam go, ale mimo wszystko zależało mi na dobrych relacjach. 
            - A ty najwyraźniej nie rozumiesz, że grozi ci niebezpieczeństwo i kierując się swoim wygórowanym ego nic nie wskórasz. Tylko sobie zaszkodzisz
            Zamarłam.
            - Co takiego mi niby grozi? – Spytałam, udając rozbawioną.
            - Nie udawaj, że nie wiesz. Megan nie odpuściła sobie zemsty i przez cały czas planuje cię zgładzić. – Zupełnie nad tym nie panując otworzyłam szeroko usta, by nabrać sporą dawkę powietrza. 
            - Wszystko okej? Nagle zbladłaś – chłopak zmienił swoje położenie, siadając obok mnie na kanapie. Cała zesztywniała usłyszałam na nowo w głowie głos blondynki.
 - Myślałaś, że jeśli uciekniesz to się mnie pozbędziesz? Myliłaś się. Znajdę cię wszędzie. 
            - Wreszcie rozumiesz, że nie możesz zostać sama? Wiem, że to, co się teraz dzieje to tylko i wyłącznie moja wina, dlatego nie mogę pozwolić, by cokolwiek ci się stało. Teraz pewnie obserwuje dom – ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, a ja poczułam nagle zimne dreszcze. Co jeśli ona naprawdę to robi? 
            - Nie obchodzi mnie jak bardzo popieprzona jest twoja dziewczyna. Nie chcę cię tu widzieć, więc radzę ci, żebyś stąd wyszedł. Inaczej zadzwonię po policję. – Oddychałam głęboko, by unormować rytm serca. W takich warunkach i przez natłok takich zdarzeń wada mojego serca może się naprawdę szybko pogłębić.
            - Najwidoczniej muszę zadzwonić do Biebera, może on cię przekona, że naprawdę potrzebujesz ochrony – stwierdził sucho. 
            - Nie! – Krzyknęłam automatycznie, wrogo na niego patrząc. – Możesz zostać, ale ani słowa Justinowi – szepnęłam, krzyżując ramiona na piersi. 
            - Coś się stało? – Spytał automatycznie, kładąc dłonie na moich kolanach.
            - Nie, nic – zaprzeczyłam. – A nawet, jeśli to tobie nic do tego - syknęłam, podnosząc się z kanapy. Krocząc w stronę schodów zabrałam torbę i ruszyłam na górę. 

            Potrzebowałam teraz chwili dla siebie.

            Po wejściu do sypialni i rzuceniu torby w kąt, położyłam się na łóżku.

            Chwilę później zaczęłam płakać.
~*~
James’ POV:
            Siedząc w salonie nie wiedziałem co ze sobą począć. Patrząc na widok za oknem zacząłem zastanawiać się czy na pewno dobrze postanowiłem, że nie zadzwoniłem do Justina. W końcu, gdyby bylibyśmy tu oboje ryzyko byłoby mniejsze, ale z drugiej strony nie byłem pewny czy i on podzielałby moje zdanie.
            Kiedy przymknąłem powieki ze zmęczenia, usłyszałem cichy szloch. Pierwszą myślą, było to, że pewnie się przesłyszałem, ale kiedy dźwięk nie ustępował przez kolejne dwie minuty, postanowiłem zajrzeć do pokoju Kate.
            I nie myliłem się. 
            Leżała w rozwalonej pościeli, z podkulonymi nogami i zamkniętymi oczami. Spod jej powiek wydostawały się kolejne łzy. Bez pytania, po prostu wszedłem i zamknąłem za sobą drzwi. Siadając tuż obok, starałem się nie wykonywać gwałtownych ruchów, by jej nie spłoszyć. Najdelikatniej jak potrafiłem przesunąłem palcami po jej odkrytym ramieniu. 
            I na nowo zatęskniłem za jej bliskością.


Kate’s POV:

            Nie potrafiłam zapanować nad sobą, do czasu aż usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Nie musiałam się rozglądać, by wiedzieć, że był to James. Głaszcząc mnie, najwyraźniej sądził, że jakoś poprawi mi humor. Niestety, wcale tak nie było. 

            Brałam coraz to głębsze oddechy, a bicie serca zwiększało swoje tempo. Dłonią przetarłam twarz, by móc spojrzeć na chłopaka znajdującego się obok. Przyglądał mi się z uwagą i troską, których tak dawno u niego nie widziałam.  
            Wspierając się na łokciach, udało mi się odrobinę podnieść. 
            - Czego chcesz? – Spytałam, rzucając zimne spojrzenie na jego dłoń.
            - Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? – Spytał, a ja miałam ochotę na nowo rozbeczeć się do granic własnych możliwości. 
            Byłam w stanie mu powiedzieć?
            Czy on był godny, by mu to wyznać?
            - Każda krzywda, która mnie ostatnio spotkała to wina twojej Megan – przyznałam łamiącym się głosem. – Jest stuknięta i robi wszystko, by tylko zniszczyć mnie i moich bliskich. – Wstałam, chwiejąc się na nogach. Przecierając po raz kolejny swoją wilgotną twarz podeszłam do okna i oparłam się ramionami o parapet. Powoli się ściemniało. 
            - To dlatego jego tu nie ma? Odsunęłaś go od siebie, by Meg nic mu nie zrobiła, prawda?– Spytał, najwyraźniej znając mnie lepiej niż kiedykolwiek podejrzewałam. – Sądzisz, że odsuwając od siebie tych, których kochasz uszczęśliwisz obie strony, ale jak widać tak nie jest. – Widać było, że chciał dodać coś jeszcze, ale po chwili wahania zamilkł. 
            - Ty mi to mówisz? Ty? Osoba, która kiedyś zraniła mnie jak nikt inny? – Odwróciłam się do niego twarzą, nienawidząc samej siebie za te wszystkie zmiany nastrojów. 
            - Wiesz, że tego żałuję. I wiesz, że nadal kocham cię równie mocno jak wcześniej – szepcząc, podszedł do mnie, robiąc małe kroczki. Objął moją twarz w swoje ręce, a mnie aż zmroziło. Nie. To nie mogło się dziać.
            - Przez cały czas byłaś i będziesz najważniejsza. – Nie odrywał spojrzenia od moich wypełnionych strachem oczu.
            - To samo mówiłeś Megan gdy ją posuwałeś, hm? – Zrobiłam dwa kroki w bok, uwalniając się tym samym z potrzasku. Odeszłam, by usiąść na łóżku. Znowu kręciło mi się w głowie. 
            - Kurwa mać – syknął, ciągnąc za swoje włosy. Tak samo robił Justin, gdy był zdenerwowany… - Jeśli nie chcesz mi uwierzyć na słowo to, chociaż pozwól pokazać mi, że naprawdę zależy mi na tobie. Na twoim szczęściu. 
            - Pokazałeś to w chwili, gdy mnie zdradziłeś.
            - Ludzie popełniają błędy. Bez względu na pozory, również jestem człowiekiem i nie jestem nieomylny. Proszę…
            - Czego chcesz? Chcesz mnie pocałować? Przytulić? Pieprzyć? Już nigdy więcej nie zdobędziesz mnie fizycznie, więc nawet o tym nie myśl.
            - Jeśli chcesz ochronić Justina, to musisz dać mu odejść. A jeśli do tego doprowadzisz, musisz znaleźć jakąś formę odreagowywania, bo każdy dzień kończyć się będzie jak ten – nagle znalazł się naprzeciwko, ocierając resztki tuszu na moich policzkach. 
            Przytaknęłam delikatnie głową na znak potwierdzenia. Miał rację.
            - Wiesz, co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Że to ty doprowadziłeś mnie do takiego stanu pierwszy, a Justin nauczył mnie żyć bez ciebie – wsunęłam dłoń w jego, by bez wysiłku móc się podnieść.
            - Mogę pokazać ci coś, co mi pomogło. – Nie odpowiedział na moją zgryźliwą uwagę, unosząc kąciki ust delikatnie do góry.
            - Idź się ubrać, bo niedługo wychodzimy – po wypowiedzeniu tych słów tak po prostu wyszedł z mojej sypialni, zostawiając mnie z sercem w gardle.
            Naprawdę jestem w stanie poświęcić swój związek z Justinem, by tylko ochronić go przed Megan?


No one’s POV: 
            Kate zaufała Jamesowi w dobrej wierze. Chciała tylko ochronić Justina przed tym, co mogło go spotkać ze strony Megan.
            A co jeśli Katie nie będzie potrafiła ochronić samej siebie przed ciemnością, która już niedługo wydostanie się z jej własnego wnętrza?
            Co jeśli da się całkowicie omamić…? 
~*~

Od autorki: Ba dum tss!
Wracam do was po długiej przerwie ze zdwojoną siłą.
Mam nadzieję, że tęskniliście równie mocno jak ja za Jate. :) 
Teraz czeka na nas wszystko to, co zaplanowałam na samym początku.
A więc… szykujcie się.
Buahahahah *demoniczny śmiech*
+ Radzę tylko, by zobaczyć zwiastun drugiej części YPOM (nawet jeśli już go widziałaś),

bo teraz zacznie się dziać to, czego większość z was się obawiała (niektórzy na to czekali xd)

Anioł, którym była Kate nagle utracił skrzydła;
Justina. Bezbronna będzie musiała dużo wycierpieć.


POLECAM - NEVER LOOK BACK (KLIK)
PS. Rozdział poprawiony.

24 komentarze:

  1. Fajny rozdział, ale coś jest rozwalone masz 4 razy wklejone te same sceny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, już wszystko poprawione. Blogger szaleje xd

      Usuń
  2. Dziewczyno zabiję Cię za kolejne dramy, przysięgam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sie boje co bedzie dalej....
    Rozdzial cudny, ale malo Justina
    Za malo
    Zamiast ogladac Top Model czytm nowy rozdzial hahahahah /Pati

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały :*
    Czekam na poczynania Kate ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały :*
    Czekam na poczynania Kate ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. wow. nie wiem co powiedzieć. mam nadzieję, że to jednak między Kate, a Justinem znowu wszystko będzie okay bo nie przepadam za James'em. mam nadzieję, że Megan im nic nie zrobi, czekam na nn ♥ powiadom mnie na tt - @agnieszkanopart
    zapraszam do mnie na rozdział, byłaby wdzięczna gdybyś do mnie zajrzała i skomentowała, jestem ciekawa twojej opinii xx - fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. OMFG ! niech ta wartiatka idzie sie leczyc, James niech sie wali , a Justin i Kate nie bd razem *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś czuję że szykuje się największa drama ever, a James też w tym uczestniczy i wcale nie chroni Kate.. I'm scared.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu cudowne! Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak bardzo tęskniłam! Dobrze że wróciłaś ❤ Cudowny rozdział jak zawsze. Szkoda tylko że tak mało Justina. Czuję coś że teraz właśnie będzie go mało, za to będzie James. Tak mi się wydaje..Mam nadzieję że się mylę bo nie jestem fanką Jamesa.. Jestem strasznie ciekawa następnego rozdziału. Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział genialny jak zawsze. <3
    Najlepsze ff jakie czytałam ♥
    Zapraszam do siebie;)
    justin-bieber-and-audrey-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham twojego bloga, serio <3 jest jak mój własny osobisty narkotyk <3 *.* DZIĘKUJE:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu proszę szybko o kolejny rozdział! !!

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże oby nic nigdy jej już nie ciągnęło do James'a ,nie lubię go ...
    Ale oby zadzwonił do Justina , żeby Justin przyjechał ... bo oni bez siebie ech :(

    OdpowiedzUsuń