ZAŁOŻYŁAM TWITTERA, NA KTÓRYM DODAWAĆ BĘDĘ SPOJLERY KOLEJNYCH ROZDZIAŁÓW I DATY ICH DODAWANIA, TAKŻE FOLLOWUJCIE - @cyruskax
Kate’s POV:
Kate’s POV:
-
Co ty… Tutaj robisz? – Kiedy udało mi się wykrztusić, James nawet nie
odpowiedział, chwytając mnie za nadgarstek. Nim się obejrzałam zostałam
pociągnięta w stronę drzwi własnego domu. Słyszałam jak serce bije mi w szybkim
rytmie, podczas gdy w mojej głowie panował chaos.
A co jeśli on jest znowu pijany?
Zanim spróbowałam się wyrwać,
znaleźliśmy się oboje w środku. Zostawiłam torbę przy wejściu i nie zdejmując
butów przeszłam do salonu, by tam z grymasem na twarzy opaść na kanapę.
- Więc? Nie mam całego dnia –
powiedziałam, chociaż przeczuwałam, że mogę tego potem żałować.
- Kate, nie złość się na mnie
– stwierdził, siadając na fotelu tuż obok. Ku mojej uciesze, nie wyczułam woni
alkoholu.
- Ja mam się nie złościć? –
Podniosłam głos, zaskoczona wpatrując się w niego. – Nie pamiętasz tego, co
zrobiłeś mi w Los Angeles czy po twoim ślubie? Tu? W tym domu? I naprawdę
liczysz na chociaż krztę lubości z mojej strony? – Zaśmiałam się sarkastycznie,
mając przemożną ochotę napluć mu w twarz.
Zamilkł, najwyraźniej nie
wiedząc jak się obronić.
Bo w końcu nie miał żadnego
kontrargumentu.
Ta rozmowa była z góry skazana
na porażkę.
- A teraz, jeśli pozwolisz
panie aka pijaku, wyjdź z mojego domu i najlepiej zniknij z życia.
- Wyjdę i nie wrócę, jeśli
będziesz bezpieczna – tym razem skupił swój wzrok na własnych butach, nie
racząc mnie nawet spojrzeniem. – Gdzie jest Justin?
- Co cię to obchodzi? –
Warknęłam, zaczynając się denerwować. – To nie twój interes.
- A właśnie, że również mój.
Jeśli go tu nie ma, to nie licz na to, że wyjdę – posłał mi mały uśmieszek. W
tamtej chwili z moich uszu najpewniej wydostawała się gorąca para, bo byłam tak
rozzłoszczona.
-
Nie rozumiesz, że nie chcę cię tu widzieć? Mógłbyś zginąć, a nawet bym nie
przyszła na pogrzeb – ostatnie zdanie nie było prawdą, bo w rzeczywistości,
mimo wszystko łączyło nas wiele wspaniałych chwil i nadal traktowałam go jak
dobrego znajomego. Nie kochałam go, ale mimo wszystko zależało mi na dobrych
relacjach.
- A ty najwyraźniej nie
rozumiesz, że grozi ci niebezpieczeństwo i kierując się swoim wygórowanym ego
nic nie wskórasz. Tylko sobie zaszkodzisz
Zamarłam.
- Co takiego mi niby grozi? –
Spytałam, udając rozbawioną.
- Nie udawaj, że nie wiesz.
Megan nie odpuściła sobie zemsty i przez cały czas planuje cię zgładzić.
– Zupełnie nad tym nie panując otworzyłam szeroko usta, by nabrać sporą dawkę
powietrza.
- Wszystko okej? Nagle
zbladłaś – chłopak zmienił swoje położenie, siadając obok mnie na kanapie. Cała
zesztywniała usłyszałam na nowo w głowie głos blondynki.
- Myślałaś, że jeśli uciekniesz to się mnie pozbędziesz? Myliłaś się.
Znajdę cię wszędzie.
- Wreszcie rozumiesz, że nie
możesz zostać sama? Wiem, że to, co się teraz dzieje to tylko i wyłącznie moja
wina, dlatego nie mogę pozwolić, by cokolwiek ci się stało. Teraz pewnie
obserwuje dom – ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, a ja poczułam nagle zimne
dreszcze. Co jeśli ona naprawdę to robi?
- Nie obchodzi mnie jak bardzo
popieprzona jest twoja dziewczyna. Nie chcę cię tu widzieć, więc radzę ci,
żebyś stąd wyszedł. Inaczej zadzwonię po policję. – Oddychałam głęboko, by
unormować rytm serca. W takich warunkach i przez natłok takich zdarzeń wada mojego serca może się naprawdę szybko pogłębić.
-
Najwidoczniej muszę zadzwonić do Biebera, może on cię przekona, że naprawdę
potrzebujesz ochrony – stwierdził sucho.
- Nie! – Krzyknęłam
automatycznie, wrogo na niego patrząc. – Możesz zostać, ale ani słowa Justinowi
– szepnęłam, krzyżując ramiona na piersi.
- Coś się stało? – Spytał
automatycznie, kładąc dłonie na moich kolanach.
- Nie, nic – zaprzeczyłam. – A
nawet, jeśli to tobie nic do tego - syknęłam, podnosząc się z kanapy.
Krocząc w stronę schodów zabrałam torbę i ruszyłam na górę.
Potrzebowałam teraz chwili dla siebie.
Po wejściu do sypialni i
rzuceniu torby w kąt, położyłam się na łóżku.
Chwilę później zaczęłam
płakać.
~*~
James’ POV:
Siedząc
w salonie nie wiedziałem co ze sobą począć. Patrząc na widok za oknem zacząłem
zastanawiać się czy na pewno dobrze postanowiłem, że nie zadzwoniłem do Justina. W końcu, gdyby bylibyśmy tu oboje ryzyko byłoby mniejsze, ale z drugiej strony nie byłem pewny czy i on podzielałby moje zdanie.
Kiedy
przymknąłem powieki ze zmęczenia, usłyszałem cichy szloch. Pierwszą myślą, było
to, że pewnie się przesłyszałem, ale kiedy dźwięk nie ustępował przez kolejne
dwie minuty, postanowiłem zajrzeć do pokoju Kate.
I
nie myliłem się.
Leżała
w rozwalonej pościeli, z podkulonymi nogami i zamkniętymi oczami. Spod jej
powiek wydostawały się kolejne łzy. Bez pytania, po prostu wszedłem i
zamknąłem za sobą drzwi. Siadając tuż obok, starałem się nie wykonywać gwałtownych
ruchów, by jej nie spłoszyć. Najdelikatniej jak potrafiłem przesunąłem palcami po
jej odkrytym ramieniu.
I na nowo zatęskniłem za jej
bliskością.
Kate’s POV:
Nie potrafiłam zapanować nad
sobą, do czasu aż usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Nie musiałam się
rozglądać, by wiedzieć, że był to James. Głaszcząc mnie, najwyraźniej sądził, że
jakoś poprawi mi humor. Niestety, wcale tak nie było.
Brałam coraz to głębsze oddechy, a bicie serca zwiększało swoje tempo. Dłonią przetarłam twarz, by móc
spojrzeć na chłopaka znajdującego się obok. Przyglądał mi się z uwagą i troską,
których tak dawno u niego nie widziałam.
Wspierając się na łokciach,
udało mi się odrobinę podnieść.
- Czego chcesz? – Spytałam,
rzucając zimne spojrzenie na jego dłoń.
-
Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? – Spytał, a ja miałam ochotę na nowo
rozbeczeć się do granic własnych możliwości.
Byłam w stanie mu powiedzieć?
Czy on był godny, by mu to
wyznać?
- Każda krzywda, która mnie
ostatnio spotkała to wina twojej Megan – przyznałam łamiącym się głosem. – Jest
stuknięta i robi wszystko, by tylko zniszczyć mnie i moich bliskich. – Wstałam,
chwiejąc się na nogach. Przecierając po raz kolejny swoją wilgotną twarz
podeszłam do okna i oparłam się ramionami o parapet. Powoli się ściemniało.
- To dlatego jego tu nie ma? Odsunęłaś
go od siebie, by Meg nic mu nie zrobiła, prawda?– Spytał, najwyraźniej znając
mnie lepiej niż kiedykolwiek podejrzewałam. – Sądzisz, że odsuwając od siebie tych, których kochasz uszczęśliwisz obie
strony, ale jak widać tak nie jest. – Widać było, że chciał dodać coś jeszcze,
ale po chwili wahania zamilkł.
- Ty mi to mówisz? Ty? Osoba,
która kiedyś zraniła mnie jak nikt inny? – Odwróciłam się do niego twarzą,
nienawidząc samej siebie za te wszystkie zmiany nastrojów.
- Wiesz, że tego żałuję. I
wiesz, że nadal kocham cię równie mocno jak wcześniej – szepcząc, podszedł do
mnie, robiąc małe kroczki. Objął moją twarz w swoje ręce, a mnie aż zmroziło.
Nie. To nie mogło się dziać.
- Przez cały czas byłaś i
będziesz najważniejsza. – Nie odrywał spojrzenia od moich wypełnionych strachem
oczu.
- To samo mówiłeś Megan gdy ją
posuwałeś, hm? – Zrobiłam dwa kroki w bok, uwalniając się tym samym z potrzasku. Odeszłam,
by usiąść na łóżku. Znowu kręciło mi się w głowie.
- Kurwa mać – syknął, ciągnąc
za swoje włosy. Tak samo robił Justin, gdy był zdenerwowany… - Jeśli nie chcesz
mi uwierzyć na słowo to, chociaż pozwól pokazać mi, że naprawdę zależy mi na
tobie. Na twoim szczęściu.
- Pokazałeś to w chwili, gdy
mnie zdradziłeś.
- Ludzie popełniają błędy. Bez
względu na pozory, również jestem człowiekiem i nie jestem nieomylny. Proszę…
- Czego chcesz? Chcesz mnie
pocałować? Przytulić? Pieprzyć? Już nigdy więcej nie zdobędziesz mnie
fizycznie, więc nawet o tym nie myśl.
- Jeśli chcesz ochronić
Justina, to musisz dać mu odejść. A jeśli do tego doprowadzisz, musisz znaleźć
jakąś formę odreagowywania, bo każdy dzień kończyć się będzie jak ten – nagle znalazł
się naprzeciwko, ocierając resztki tuszu na moich policzkach.
Przytaknęłam
delikatnie głową na znak potwierdzenia. Miał rację.
- Wiesz, co jest w tym
wszystkim najśmieszniejsze? Że to ty doprowadziłeś mnie do takiego stanu
pierwszy, a Justin nauczył mnie żyć bez ciebie – wsunęłam dłoń w jego, by bez
wysiłku móc się podnieść.
-
Mogę pokazać ci coś, co mi pomogło. – Nie odpowiedział na moją zgryźliwą uwagę,
unosząc kąciki ust delikatnie do góry.
- Idź się ubrać, bo niedługo
wychodzimy – po wypowiedzeniu tych słów tak po prostu wyszedł z mojej sypialni,
zostawiając mnie z sercem w gardle.
Naprawdę jestem w stanie
poświęcić swój związek z Justinem, by tylko ochronić go przed Megan?
No one’s POV:
Kate zaufała Jamesowi w
dobrej wierze. Chciała tylko ochronić Justina przed tym, co mogło go spotkać ze
strony Megan.
A co jeśli Katie nie będzie potrafiła ochronić samej siebie przed ciemnością, która już niedługo wydostanie się z jej własnego wnętrza?
Co jeśli da się całkowicie omamić…?
A co jeśli Katie nie będzie potrafiła ochronić samej siebie przed ciemnością, która już niedługo wydostanie się z jej własnego wnętrza?
Co jeśli da się całkowicie omamić…?
~*~
Od autorki: Ba dum tss!
Wracam do was po długiej przerwie ze zdwojoną siłą.
Mam nadzieję, że tęskniliście równie mocno jak ja za Jate. :)
Teraz czeka na nas wszystko to, co zaplanowałam na samym początku.
A więc… szykujcie się.
Buahahahah *demoniczny śmiech*
+ Radzę tylko, by zobaczyć zwiastun drugiej części YPOM (nawet jeśli już go
widziałaś),
bo teraz zacznie się dziać to, czego większość z was się obawiała (niektórzy na to czekali xd)
Anioł, którym była Kate nagle utracił skrzydła;
Justina. Bezbronna będzie musiała dużo wycierpieć.
Justina. Bezbronna będzie musiała dużo wycierpieć.
Fajny rozdział, ale coś jest rozwalone masz 4 razy wklejone te same sceny. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, już wszystko poprawione. Blogger szaleje xd
UsuńDziewczyno zabiję Cię za kolejne dramy, przysięgam :)
OdpowiedzUsuńJa sie boje co bedzie dalej....
OdpowiedzUsuńRozdzial cudny, ale malo Justina
Za malo
Zamiast ogladac Top Model czytm nowy rozdzial hahahahah /Pati
omg
OdpowiedzUsuńBOSKI ! Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńWspaniały :*
OdpowiedzUsuńCzekam na poczynania Kate ;)
Wspaniały :*
OdpowiedzUsuńCzekam na poczynania Kate ;)
Super <3
OdpowiedzUsuńwow. nie wiem co powiedzieć. mam nadzieję, że to jednak między Kate, a Justinem znowu wszystko będzie okay bo nie przepadam za James'em. mam nadzieję, że Megan im nic nie zrobi, czekam na nn ♥ powiadom mnie na tt - @agnieszkanopart
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na rozdział, byłaby wdzięczna gdybyś do mnie zajrzała i skomentowała, jestem ciekawa twojej opinii xx - fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl
OMFG ! niech ta wartiatka idzie sie leczyc, James niech sie wali , a Justin i Kate nie bd razem *.*
OdpowiedzUsuńCoś czuję że szykuje się największa drama ever, a James też w tym uczestniczy i wcale nie chroni Kate.. I'm scared.
OdpowiedzUsuńCudowne
OdpowiedzUsuńJezu cudowne! Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńTak bardzo tęskniłam! Dobrze że wróciłaś ❤ Cudowny rozdział jak zawsze. Szkoda tylko że tak mało Justina. Czuję coś że teraz właśnie będzie go mało, za to będzie James. Tak mi się wydaje..Mam nadzieję że się mylę bo nie jestem fanką Jamesa.. Jestem strasznie ciekawa następnego rozdziału. Pozdrawiam x
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zawsze. <3
OdpowiedzUsuńNajlepsze ff jakie czytałam ♥
Zapraszam do siebie;)
justin-bieber-and-audrey-fanfiction.blogspot.com
łał
OdpowiedzUsuńłął
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga, serio <3 jest jak mój własny osobisty narkotyk <3 *.* DZIĘKUJE:*
OdpowiedzUsuńIdealny 😊
OdpowiedzUsuńSu
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńJezu proszę szybko o kolejny rozdział! !!
OdpowiedzUsuńBoże oby nic nigdy jej już nie ciągnęło do James'a ,nie lubię go ...
OdpowiedzUsuńAle oby zadzwonił do Justina , żeby Justin przyjechał ... bo oni bez siebie ech :(