10.03.2015

017. It's gonna be forever.

Justin's POV:
- I nie stracisz – powiedziałem, głaszcząc ją uspokajająco po plecach. Ciało dziewczyny drżało, a z jej gardła wydobywało się łkanie. Wiedziałem, że było to dla niej traumatyczne przeżycie. Jedyne czego chciałem w tamtej chwili to być przy niej, wspierać ją całym sercem.
- Tak cholernie ci dziękuję – usłyszałem kobiecy szept, który na moment zamroził mi krew w żyłach. Uśmiechnąłem się, czując jak mury, które między sobą stworzyliśmy, wreszcie wykruszają się. 
- Nie masz za co – przyznałem, napawając się bliskością Kate. Tyle musiałem czekać, by znów mieć ją w ramionach, by znów móc poczuć jej zapach. - Chodźmy stąd – zaproponowałem cicho, nie przestając jej do siebie tulić.
- Dobrze – musnęła moje ucho ustami, przez co o mały włos nie jęknąłem. Brakowało mi jej cholernie. Ułożyłem ręce tak, by bez przeszkód móc unieść ją w ten typowy ślubny sposób. Zachichotała, a chwilę później na jej policzkach pojawiły się rumieńce. 
- Kocham cię – powiedziałem, idąc z nią na dół. - Wiesz, że to się nigdy nie zmieniło, prawda? - Spytałem, kiedy milczała. Chwyciłem ją mocniej, spojrzeniem upewniając się, że o nic się nie potknę. Dopiero po chwili ciszy, którą przerywały jedynie moje kroki, spostrzegłem, że Kate znowu zaczęła płakać.
- Ej, ej, nie płacz mała – dotarliśmy do kuchni, gdzie mogłem ją wreszcie usadzić na krześle. Palcem wskazującym uniosłem jej brodę do góry, dzięki czemu mogłem zajrzeć w głąb jej zaszklonych oczu. - Co się dzieje? 
- Po prostu.. - za wszelką cenę starała się na mnie nie patrzeć, jednak skutecznie ją unieruchomiłem.
- Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? - Jeśli potrzebowała w tamtej chwili zapewnienia, to go dostanie. Otrzyma ode mnie wszystko, czego zapragnie, bo tak cholernie ją kocham.
- Ja po prostu.. źle mi z tym jak cię potraktowałam. Ufałeś mi i byłeś ze mną, mimo moich wad, a ja tak po prostu cię zostawiłam. - Uspokoiła się na tyle, by móc wreszcie ze mną porozmawiać.
- Kate..
- Daj mi skończyć – głos jej drżał. Była zrozpaczona, ale udawała odważną i wytrwałą. - Cholernie cię kocham, Justin. Wreszcie dotarło do mnie, że bez względu na wszystko nie mogę bez ciebie żyć – tym razem ona dotknęła mojego policzka dłonią. Byłem w szoku. 
- I mogę teraz wyjść na idiotkę, prosząc cię o przebaczenie po tym wszystkim, ale czy możemy spróbować jeszcze raz? - Żadna mądra odpowiedź nie przychodziła mi do głowy, więc nie mówiąc nic po prostu ją pocałowałem. Namiętnie, głęboko i gorąco. Nasze spragnione usta szybko reagowały, poddając się sobie nawzajem. Zagryzłem jej dolną wargę, próbując zapamiętać każdy jej ruch. Wreszcie ją miałem przy sobie, tam gdzie jej miejsce.
- Przestań – zaśmiałem się cicho, odsuwając się od niej. Spojrzała na mnie zaskoczona i natychmiast posmutniała.
- Ej, ej, chodzi mi po prostu o to, że zaraz nie będę się mógł powstrzymać – wskazałem sugestywnie na swoje spodnie, w których widoczne było wybrzuszenie.
- Może nie chcę, byś się powstrzymywał? - Skomentowała tak cicho, że przez moment myślałem, że się przesłyszałem.
- Nie możemy tego zrobić – delikatnie dotknąłem jej rumieńca, wpatrując się w zawstydzone spojrzenie dziewczyny. Kate zagryzła wargę, nie wiedząc nawet jak na mnie to działa.
- Cholera jasna – i nim się obejrzałem, znowu naparłem na jej drobne ciało. Czułem jak się uśmiecha, kiedy moje dłonie znalazły się w jej mokrych włosach.
Owinęła mi swoje nogi w pasie, dzięki czemu chwytając jej pośladki, sprawnie mogłem ją unieść. Jęknęła, gdy przygwoździłem ją do jednej ze ścian.
- Jesteś moja – szepnąłem odsuwając się na milimetr.
- Twoja – pocałunki przeniosłem na rozpaloną skórę jej szyi, niosąc ją w stronę salonu. Nie udałoby mi się wytrzymać, idąc do sypialni. Usiadłem na kanapie, dając pole do popisu Kate. Zrozumiała od razu, ocierając się o moje krocze. Syczałem i pojękiwałem, wiedząc, że abstynencja w kwestiach seksu wzmocniła tylko mój testosteron.
Nawzajem badaliśmy nasze ciała, przyzwyczajeni do wcześniejszego dystansu. Zdjąłem z niej okrycie, dzięki czemu znalazła się na mnie jedynie w dolnej części bielizny. Chwyciłem dłońmi jej krągłe piersi, które od razu zareagowały na mój dotyk. 
Ścisnąłem biust dziewczyny, podczas gdy ona seksownie poruszała się na moich kolanach. Puściłem ją, by i ona mnie rozebrała, jednak zanim ta znalazła się na podłodze, telefon w mojej kieszeni zadzwonił.
- Cholera! - Warknąłem, wściekły na osobę z wyczuciem czasu. Zmroziło mnie, gdy zobaczyłem na ekranie „James”. Kurdę, wiedziałem, że podanie mu mojego numeru to błąd. Drżącym palcem odebrałem połączenie.
- Czego chcesz? 
- O której mam przyjechać? - Chwilę później usłyszałem ziewnięcie. 
- Jak się kurwa wyśpisz – byłem bliski wybuchu, więc by nie zdradzić sytuacji po prostu się rozłączyłem. Jak przyjdzie to będzie, na razie Kate jest bezpieczna.
Szatynka wpatrywała się we mnie, a na jej twarzy balansował mały uśmieszek.
- Więc na czym skończyliśmy? - Spytałem, na co ta od razu sięgnęła po mój rozporek.
- Cholera, kocham cię – zachichotałem, nie wierząc we własne szczęście.
Kate znowu była moja.
*
Kate's POV:
- Cholernie za tobą tęskniłam – przyznałam, sunąc palcami po jego umięśnionej klatce piersiowej. Siedziałam na jego kolanach, mokra od potu i zmęczona. Justin nie potrafił przestać się uśmiechać, gładząc moje ramię.
- Najlepsza – szepnął, chwilę później całując mnie w usta.
- Tylko jedno mnie zastanawia – odezwałam się, odwracając oczy. Nie obchodziło mnie, że na kanapie w salonie było mi niewygodnie. Najważniejszy był fakt, że miałam ukochanego przy sobie.
- Skąd wiedziałeś, że coś się dzieje? Przecież mój krzyk nie mógł dotrzeć do jakiegokolwiek hotelu w centrum. Ba, on nawet nie mógł dojść do domu obok. 
- Myślisz, że mógłbym zostawić cię bez opieki? Razem z Jamesem przeczesaliśmy wcześniej pobliskie zalesione tereny, a od kilku godzin siedzieliśmy w samochodzie. Chwilę przed wizytą Megan kazałem jechać Jay'owi do domu, bo nie mogłem się skupić na czymkolwiek przez jego ciągłe ziewanie. - Wylatując do Los Angeles, by odzyskać Jamesa, nigdy bym nie przypuszczała, że kiedyś będzie mi zagrażać jego była narzeczona i, że on sam wraz ze swoim przyjacielem, którego pokocham będą obserwować mój dom. To po prostu powoli nie mieściło mi się w głowie.
Zamilkliśmy. Ja próbowałam pojąć to, o czym mi powiedział, a on najwyraźniej upajał się moją obecnością. Znowu było tak, jak powinno.
*
Justin's POV:
- James nie może o nas wiedzieć – wreszcie wydusiłem to z siebie, gdy już ubrani robiliśmy obiad. Czułem się w domu Kate zaskakująco spokojnie i domowo. Spojrzała na mnie, a jej oczy zaczęły dziwnie błyszczeć.
- Dlaczego?
- Po prostu... Chcę, żebyśmy nadal się tobą opiekowali, a Megan szybciej złapiemy, jeśli użyjemy przynęty, którą jest jej ukochany. - Wyjaśniłem prosto, nie wdając się w szczegóły naszego „zakładu”. Z niemrawą miną przytaknęła, odwracając się do mnie plecami. Podszedłem do niej, obejmując ją w pasie i kładąc na jej ramieniu głowę.
- Nie bocz się na mnie, wszystkim się zajmę. Obiecuję.
*
Kate's POV:
Justin właśnie wyszedł, by spokojnie i bez jakichkolwiek obaw poczekać na Jamesa w samochodzie. Ja natomiast mogłam swobodnie poruszać się po pokojach, wiedząc, że nic mi dzięki nim nie grozi. 
Kiedy skończyłam myć naczynia po obiedzie, postanowiłam odrobinę się zdrzemnąć. Byłam wykończona atrakcjami dnia. Zabierając telefon z jednej szafki, ruszyłam do swojej sypialni. W środku panowała średnia temperatura, przy której jeszcze bardziej zachciało mi się spać.
Położyłam się pod kołdrą, wreszcie znajdując pozycję idealną do snu.
Jednak jak zwykle, coś, a raczej ktoś musiał mi przeszkodzić. 
Telefon zaczął drżeć, a chwilę później po pokoju rozniósł się dźwięk dzwonka.
Na ekranie wyświetlił się nieznany mi numer, przez co z lękiem i motylkami w brzuchu odebrałam. Telefon prawie wypadł mi z drżących rąk, gdy usłyszałam:
- Co u ciebie, księżniczko? - Prawie natychmiast wstałam z łóżka, czując buzującą w żyłach krew. 
____________

Krótko, bo krótko, ale za to szybciej niż wcześniej :) Trochę nudnawno, ale mam nadzieję, że cieszycie się z powrotu Jate.

PS. Kto Waszym zdaniem zadzwonił do Kate?
PS2. Nie zapomnijcie o tagu na TT #ypomPL

16 komentarzy:

  1. OMFG! Ale się cieszę, że oni wreszcie do siebie wrócili... Przecież ich związek był idealny. To jest takie słodkie jak Justin się nią opiekuje. Rozdział wyszedł Ci genialnie. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy, bo już nie mogę się doczekać. Życzę weny @Alex4179

    OdpowiedzUsuń
  2. YGgycygvfehure kocham Jate ♥♥♥♥♥♥♥. Rozdział cuudoownyyyyyyyyyy!! Niech ten zakład się już skończy :((((

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zawsze! Z niecierpliwością czekam na nast.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiłaś to specjalnie! Teraz zastanawiam się kto zadzwonił. xd Bardzo fajny rozdział i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeju to jest !!!! :D
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu cudownie!!!!! Czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  8. O jezu nareszcie są razem <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyżby Austin zadzwonił :)
    To będzie się działo :D
    Kocham Jate ❤❤
    Czekam na następny :*
    P.S. genialnie piszesz ;) ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyżby Austin zadzwonił :)
    To będzie się działo :D
    Kocham Jate ❤❤
    Czekam na następny :*
    P.S. genialnie piszesz ;) ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmmm też mi się wydaje że to Austin xd Megaaa kiedy nn? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Najpierw pomyślałam, że to Megan, ale to byłoby zbyt banalne
    Może Austin?
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:
    three-months.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Może i poźno dodaje ten komentarz bo nie czytam tego od kiedy zaczełas pisac, ale wiem ile dla Ciebie znaczy ten jak dla wielu moze sie wydawac glupi komentarz i dlatego pisze go teraz wiedząc ze on wywoła u Ciebie choć mały choćby maluteńki uśmiech.To ff jest najleepsze i nie przejmuj sie tym ze masz mało komentarzy bo pewnie duzo osob to czyta ale im sie po prostu niie chce go dodać ;D
    Powodzenia i weny życze!;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham. :-* Najlepsze ff na świecie. <3 Świetnie piszesz. <3

    OdpowiedzUsuń