15.07.2015

024. I try to stop but I keep on coming back for more.

Kate's POV:
Musiałam być naprawdę głupia, pozwalając mu tak po prostu wyjść. Przecież ja tak nie myślałam. Nie uważałam go za kapusia, nigdy przenigdy nie pozwoliłabym, by James znalazł się ponad nim. A teraz? Cholerne hormony!
On nie może ode mnie odejść, po prostu nie może.
Nie poradziłabym sobie bez niego.
Westchnęłam, przewracając się na drugi bok. Może po obudzeniu to wszystko okaże się marnym żartem, a Justin znowu będzie przy mnie? Z taką myślą udało mi się zasnąć.
*
Moja dzienna dawka snu coraz bardziej zaczynała mnie martwić. Przespałam minimum dwanaście godzin, o ile nie więcej. Rozciągnęłam się, przy okazji rozglądając się po sypialni. Justina nie było. Moje kąciki ust natychmiast opadły. A miałam nadzieję...
Po kilku minutach sturlałam się z łóżka, by bez jakiejkolwiek gracji wreszcie wstać i ruszyć do kuchni. Głód zaczynał mi doskwierać. Przygotowałam sobie na szybko grzanki, po chwili przesmarowałam je dżemem i wszystkie popiłam gorącym mlekiem. Nawet pyszne śniadanie nie potrafiło wyciągnąć mi z głowy kłótni z Justinem i jego odejścia. Proszę, niech Justin wróci.
Co ja miałam bez niego zrobić?
*
Mimo godzinnym staraniom, nie udało mi się wyczyścić plamy krwi, nadal widocznej na kanapie. Spojrzałam na nią ze smutkiem, który chwilę później zamienił się w obrzydzenie. Nie chciałam takiego życia, ciągły strach powoli mnie zabijał.
Zmęczona, wrzuciłam mokrą ścierkę do kuchennego zlewu. Chrzanić to, kupię nową sofę. Próbując wyrzucić z głowy Justina, postanowiłam zacząć oglądać jakiś serial. Zatrzymałam się tuż przed schodami, słysząc dzwonek do drzwi. Czyżby Justin postanowił wrócić?
*
Justin's POV:
- Kim, musimy pogadać – powiedziałem do telefonu. - Jesteś w Nowym Jorku?
- Zawsze dla ciebie – zaśmiała się. - Tylko gdzie?
- Park centralny. Potrzebuję świeżego powietrza.
- Jasna sprawa, kwadrans i tam będę.
- W takim razie do zobaczenia. - Miałem jedynie nadzieję, że dziewczyna mi pomoże, bo jeśli nie ona to kto? Musiałem w końcu schwytać Jamesa.
*
Kate's POV:
- Boże, proszę żeby to był Justin – szepnęłam do siebie, robiąc krok w stronę drzwi. Chwilę później, drżącymi dłońmi udało mi się je otworzyć. Na progu stał nie kto inny, a Austin.
Nie powiedział ani słowa na mój widok, a zamiast tego po prostu wepchnął mnie do domu.
- Gdzie są oboje?
- Kto? - Spojrzałam na niego w konsternacji, czując gdzieś w środku, że nadchodzą kolejne kłopoty.
- Justin i James. Ci dwaj kretyni – parsknął, rozglądając się dookoła. - Pewnie trzymasz ich w łóżku, co?
- Stul pysk – warknęłam, czując narastający ból. Justin wcale nie wrócił. Tylko o co mogło chodzić jemu? Wpatrywałam się w zielone oczy gościa. - Czego od nich chcesz? - Spytałam, chcąc, żeby wyszedł z mojego domu jak najszybciej. Nie mogłam zdzierżyć jego obecności.
- Powiem ci, ale obiecaj, że im przekażesz nowinki, hm? - Uśmiechnął się do mnie, a mną aż zatrzęsło. - Niech ci dwaj już lepiej szukają adwokatów, bo pozwałem ich oboje za ciężkie pobicie – i nagle rzuciły mi się w oczy żółto-zielone, wyblakłe ślady po siniakach, których sprawcami był Justin i James. Cholera, on nie mógł mówić poważnie.
*
Justin's POV:
- Wiesz, że to szukanie igły w stogu siana? - Razem z Kim przemierzaliśmy kolejne metry dróżki, przy okazji napawając się widokiem pięknej natury.
- A co twoim zdaniem mam zrobić? To jedyne wyjście. James nie jest na tyle głupi, by sam się pokazać, jeszcze kiedy szuka go policja.
- No właśnie, nie wolisz pozwolić im pracować? - Ona chyba nie mówiła poważnie?
- Żartujesz, prawda? Przecież wiesz jacy to idioci. Żadnemu z tej zgrai patałachów nie powierzę bezpieczeństwa mojego i Kate.
- Rozmawiałeś z nią o tym? - Blondynka chwyciła moją dłoń, by skierować nas w stronę ławeczki. Usiedliśmy oboje.
- Nie, bo wiem jakby się to skończyło: „Zwariowałeś, nie możesz tak ryzykować”; „James sam się przyzna i da się wsadzić za kratki”; „Nie możesz mnie zostawić samej”. Wszyscy wiemy, że on nie da się zamknąć, a jeśli się tak stanie to niech mi wielgachny kaktus na ręce wyrośnie.
- Taa, nadal nie wierzę, że tak was wkopał – westchnęła i nagle jej oczy się rozświetliły. - Megan również zniknęła, prawda? - Przytaknąłem. - A co jeśli oni uciekli razem? Może to była podpucha?
- Kim, bo zacznę wątpić, że blondynki jednak mają mózg. W tej bajce brakuje jedynie smoków i jednorożców.
- Cholera, Justin, ale pomyśl. Ciągle działasz schematycznie, myślisz według stereotypów. Użyj czasami instynktu i zastanów się, gdzie podziewać się teraz może twój były najlepszy przyjaciel – trzy ostanie słowa zaakcentowała, a ja zachęcony jej słowami, zatrzymałem spojrzenie na wieżowcu, wyrastającym ponad warstwę drzew i górującym nad wszystkim. Przecież do niedawna znałem Jamesa jak własną kieszeń, musiałem wiedzieć, gdzie mógł się podziać.
*
Kate's POV:
- Zwariowałeś, prawda? Oboje wiemy, że ci się należało – chłopak krążył dookoła mnie, a ja stałam, nie potrafiąc się praktycznie ruszyć. Byłam w totalnym szoku.
- To nie zmienia faktu, że samosąd w naszym stanie jest nielegalny, kochanieńka.
- Nie mów tak do mnie – warknęłam automatycznie. Nienawidziłam, gdy ktoś się wobec mnie spoufalał i nie był Justinem.
- Ohh, jaka szkoda, że nasz romans tak szybko się skończył. Twoja cipka to raj dla faceta – prawie się tam zrzygałam. Jeszcze chwila, a to ja rzuciłabym się na niego z pięściami.
- Stul pysk, gnoju – zbliżył się na tyle, że do moich nozdrzy dotarł zapach jego perfum. Nie dało się zaprzeczyć, były dobre, nawet bardzo dobre.
- Katie, Katie, okaż trochę pokory, a i może ja uchylę się nad karą dla twoich przyjaciół. - Uśmiech nie schodził mu z ust. Po chwili udało mi się przetrawić to, co między wierszami chciał mi przekazać.
To do mnie należał wybór. Albo Justin trafi za kratki albo ja oddam się Austinowi.
Z tej sytuacji nie dało się dobrze wydostać.
Nagle zwątpiłam w siebie, a moje ciało stało się wątłe.
- Więc jak, kochana? - Jego twarz nagle znalazła się naprzeciwko mojej, w zbyt małej odległości. Oprócz jego perfum, poczułam również oddech.
To nie może się skończyć dobrze.
*
Justin's POV:
- W Nowym Jorku mało było miejsc, w których wspólnie spędzaliśmy czas, a jeśli już to nie były one nigdy nader ważne. Zazwyczaj jakieś bary, kluby czy siłownie, nic nadzwyczajnego – myślałem na głos, nie odrywając oczu od wieżowca.
- Justin, myśl, błagam cię chłopie – ledwo dotarł do mnie głos Kim, bo moje myśli analizowały każdą ulicę w mieście. Gdzie ten patałach mógł się podziać. I nagle wspomnienia zatrzymały się, a oczami wyobraźni wróciłem do baru. Baru Tequila. No oczywiście!
- James kiedyś poznał Eduarda, gość był z Portugalii czy skądś tam. Kolejny alvaro do jego kolekcji znajomych. Podczas rozmowy wspomniał, że udało ten jego przyjaciel otworzył lokal swoich marzeń. Tequila. Nie ma człowieka na świecie, który kochałby ten alkohol bardziej od niego. Eduardito wisiał mu chyba jakąś przysługę, więc wcale się nie zdziwię, że to on go ukrywa.
- Wiedziałam, że dasz radę, Bieber! Teraz w drogę!
I nim mogłem wymyślić jakikolwiek inny plan, my już kierowaliśmy się do lokalu.
Niech się dzieje co chce, a i tak odnajdę Jamesa.
Dla Kate gotowy byłem zrobić wszystko.
Nawet umrzeć.
*
Kate's POV:
- Możemy porozmawiać w kuchni? - Szepnęłam, nie potrafiąc nawet spojrzeć na Austina.
- Widzę, że wreszcie złapaliśmy wspólny język. Mam nadzieję, że nie na długo pozostanie to jedynie przenośnią.
- Jesteś obrzydliwy – nie potrafiłam się powstrzymać. Chłopak natychmiast zamilkł. Myślałam, że wyjdzie.
- Prowadź więc.
Cholera, czułam, że prawdziwe kłopoty dopiero nadejdą.
I to o wiele szybciej, niż bym chciała.
*
- Ładny ten dom – skomentował chłopak, siadając przy wyspie kuchennej tuż obok mnie. Wiedziałam, że powstrzymywał się przed złapaniem mnie za kolano. Kuse, krótkie spodenki potęgowały jego kosmate myśli.
- Dzięki – wydukałam.
- Ale nie jestem tu po to, żeby rzucać komplementami na prawo i lewo. Domyślasz się, czego od ciebie oczekuję. - Nie mówiłam nic, nie chcąc, by prawda wyszła z moich ust. On musiał to powiedzieć, nie ja.
Zagryzłam dolną wargę, wpatrując się w swoje dłonie.
- Chcę żebyś mi się oddała. Cała – usłyszałam jego chrapliwy szept tuż przy moim uchu. Prawie podskoczyłam. - Tylko wtedy dam Justinowi i Jamesowi spokój. Jeśli się nie zgodzisz, trafią za kratki.
I co ja do cholery miałam zrobić?
Udało mi się spojrzeć w zielone oczy Austina.
Już znałam odpowiedź.
I wy pewnie również się jej domyślacie.
____________
no witam, witam! Jak myślicie, Kate zostanie wierna Justinowi i nie da się omotać przez Austina czy jednak szantaż okaże się zbyt przekonujący i dziewczyna pozwoli chłopakowi na wszystko? Na odpowiedzi czekam w komentarzach! Pamiętajcie, że mogę się nimi potem sugerować podczas pisania dalszych rozdziałów.
PS. To cud, że rozdział dodaję tak szybko. Praca w restauracji jest naprawdę wyczerpująca, ale oprócz niej i czasu poświęcanego na sen, znalazłam również chwilę, by zdołać coś naskrobać.
PS2. Komu z was chociażby przez myśl przeszło, że Austin zechce się zemścić?
PS3. Kto kibicuje Justinowi i Kim?! Ja naprawdę nie mogę się doczekać ich wizyty w Tequili!
PS4. KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JESZCZE W TYM TYGODNIU! much love xx

13 komentarzy:

  1. Oby Kate nie zrobiła tego co myślę..
    Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać kolejnego❤

    OdpowiedzUsuń
  2. ona nie może byc taka głupia błagam... skąd ma pewność ze Austin nie oskarży Justina?
    Proszę cie, stac cie na cos więcej... niech ona go dźgnie nożem czy coś w tym stylu

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że Kate powinna zostać wierna Justinowi jak to określiłaś bo już i tak się chłopak nacierpiał z jej powodu i jeszcze te jej humorki xd daj biedakowi odpocząć chociaż troszkę bo tu są same dramy i nie wierzę że to powiem ale to się już robi nudne :c dlatego mam nadzieje że Kate powie Austinowi że urwie mu jaja jak jeszcze raz złoży jej taką propozycję :D kocham i czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli to zrobi to okaże brak szacunku Justinowi, przecież bedzie go to bolało najbardziej na świecie i strasznie go zrani....

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest jakiś żart... ona nie może tego zrobić... do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mysle ze Kate juz za duzo razy zdradzila czy zranila Justina. To juz robi sie nudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro ci to przeszkadza to po co tu jestes? Daj dziewczynie spokoj, ona i tak napisze co będzie uwazała za sluszne

      Usuń
    2. Skoro ci to przeszkadza to po co tu jestes? Daj dziewczynie spokoj, ona i tak napisze co będzie uwazała za sluszne

      Usuń
    3. Uwielbiam tego bloga i nie zamierzam przestać czytać, a komentarz jest po to aby wyrazić swoją opinię słonko:). I wiem, że napisze co będzie chciała, a ja tylko mówię co myślę, więc siedź cicho. Nikogo nie obraziłam, ani nic więc po co się spinasz?

      Usuń
  7. niech tylko Kate spróbuje się puścić to jej łeb ukręcę XD a Justinowi i Kim kibicuję jak najbardziej, tylko niech Justin może jakoś przypadkowo pójdzie do mieszkania Kate i sprawdzi co tam się wyprawia xDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Supi dupi rozdzial xd ♥♥♥ (ymm bez obrazy jakkolwiek glupio to zabrzmialo :'))
    Blagam, niech Kate tego nie robi ;-; Moze Justin w koncu znajdzie Jamesa i zalatwia to " po mesku " ;D /Marta

    OdpowiedzUsuń
  9. Kate wydawała się taka supi, a okazuje się że taka trochę suka. :D Jestem ciekawa jak rozwiniesz tą sytuację. Czekam z niecierpliwością. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. genialne! brak mi tchu! :o
    niesamowite
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń